1) rozgrzewka
2) snatch do siadu na lekko - jedynki --> koniec tylko na 50 kg żeby wszystko było poprawnie, wyżej nie mieliśmy wchodzić.
3) power clean & jerk - jedynki - zabrakło 5 kg do " co to za facet co nie zarzuci 100 kg nad łeb". udało mi się 95 kg a przy 100 musiałem dwa razy skapitulować już przy cleanie. wywalało mnie w tył jak ze sprężyny. nawet pewnie jak bym zcleanował to nie podrzuciłbym bo brakuje mi dynamiki w górnej fazie od +80 kg. trener doradził żebym odpuścił bo dopycham sztangę nad głową a nie wyrzucam więc nawet nie brałem uczciwie tego pod uwagę. przy tych katapultach coś nadwyrężyłem kciuki bo dzisiaj mam takie jakby prądy w nich.
4) siady - jedynki. skończyłem na udanym pełnym ATG 160 kg, 165 wywaliło mnie już w przód z racka w stronę ściany i zrolowało mi plecy tak że mam ładne ślady
jak by nie było kilka ciekawych wniosków - rok temu we frontach miałem maksa 90, w poniedziałek 120, tył robiłem 160x3 z naciskiem na siłe a teraz 160x1 ale po treningu bez skupiania sie na sile.
zadowolony jestem i to bardzo.
z wisienek na torcie to nagrałem mojego coacha jak robił cleana na 150 kg!!!! potem z kumplami siedzieliśmy i analizowaliśmy wszystko klatka po klatce. masakra jak to jest jak ktoś dźwiga od 10 roku życia w porównaniu do takiego starego ogra jak ja. no wszystko grało, wspiecia, podsiady, biodra itp. no cud miód i orzeszki doceniłby każdy kto takie coś chociaż próbował wykonać.
jak obczaję jak zamyzywać twarze na filmikach to może kiedyś wstawię. najlepsze to że na sali z 15-20 osób a on dźwiga to było słuchać muchę jak latała, dosłownie jak przed startem na 100 m albo przy serwie w tenisie
Sport to zdrowie do póki nie robisz singli