Rozdział z redukcją błyskawiczną mam za sobą. Trwała od 18.01.2015 do 29.03.2015r. Nie jestem zadowolony gdyż utknąłem na ostatnie 3 tyg. bez jakichkolwiek zmian sylwetkowych.
Błędy:
- nigdy więcej cardio 6-7 razy w tygodniu bo to do niczego nie prowadzi w moim przypadku ( rezultat coppera w poprzednim poście), wzrasta jedynie
wytrzymałość a fat się nie topi, nawet jak zrobię interwały. nie chodzi o to że to może męczyć, chodzi o to że zbyt wysoki pułap określiłem i nie było czego dorzucić.
- schodzenie na 2,2 tys kcal nie ma sensu bo przez 3 tyg waga na tym poziomie podaży absolutnie nie drgnęła. chyba tym samym spowodowałem magazynowanie a nie redukcję tłuszczu.
Plusy:
- wszystkie kluczowe obwody praktycznie nietknięte - bic 39,5 cm, udo 64 cm( ciągle brak separacji), klata 110
- pas zmiana z 97 na 88 cm( absolutny brak kraty)
- waga z 97,6 na 90,8 kg
- BF z kalkulatora 14,6%
Co dalej:
W ostatnich 3 tygodniach sporo myślałem nad celem oraz efektami( których ewidentnie na oko nie było pomimo znacząco podkręcenia tempa). Zwiedzając forum i zaglądając do następujących tematów wyciągałem swoje wnioski na podstawie DT rożnych osób:
- Magor, Xzaar - rób swoje, trzymaj się planu, bądź cierpliwy i ciesz się tym co robisz a efekty zawsze będą; pomimo dwóch skrajnie rożnych charakterów obydwoje wiecie co robicie
- Kerad, Wojtek - w +35 każdy trenujący kulturystycznie ma ten sam problem, pomimo 2 razy większego zaangażowania niż juniorzy, po prostu nie rośnie tak samo szybko jak by się tego chciało
uczy to pokory bo niby rzeźbisz ale nie widać tego tak szybko i zdaje się nam że wyglądamy na okrągło tak samo. stąd epizodyczne zmęczenie, złe humory itp.
- Kabo, Wason - fakt że jesteście niżsi wcale nie oznacza że jesteście słabsi, trzeba napierdzielać a wspólne treningi dają bardzo duże możliwości. do tego progres uber ales
- fan - zaraźliwy entuzjazm i chęć do pracy, szkoda ze to przemija
jak to człowiek połączy w jedną całość to wychodzi że:
a) cel = plan
b) progres = czas
c) chęci = wyniki
Następne 8-12 tygodni trenować będę siłowo/hipertroficznie 3 razy w tygodni na większych ciężarach 80-100%. Po każdym treningu 20 min cardio tylko w celach podtrzymania jakiejś tam kondycji która chyba jest niezła jak na kogoś kto nie biega w ogóle. tylko w tlenie. Stopniowo dieta zostanie wyprowadzona na równe 3,0 a potem maksymalnie 3,5 tys. kcal - więcej nie ma potrzeby bo zalać potrafi się każdy
Priorytet teraz - ze względu na wyłączone plecy nadal choruję na niedosyt siły - w związku z tym klata musi dojść realnie do 140 a w marzeniach do 150 kg na raz( do końca roku)
obwody same urosną jak troszeczkę docisnę, potrzebuję tylko trochę czasu
Uświadamiam sobie że te moje plany jedno, dwu, trzy - letnie można sobie o kant dupy rozbić bo na okrągło gonię króliczka a on mi systematycznie spierdziela
to co było sufitem staje się półpiętrem a potem podłogą i tak w kółko.
Fotki: nie ma sensu ich wstawiać pomimo iż systematycznie co 1 miesiąc robię od przeszło 2 lat, nie ma niestety co pokazywać jak na 2 lata. standard lekkie żyły i trochę mięsa ale daleko od tego co ma być.
Wpisy w dzienniku jakoś mnie nie motywują już tak jak kiedyś bo nic z nich nie wynika ani dla mnie ani dla czytających, śmiem nawet twierdzić że pomimo skrajnych poglądów na ćwiczenia nie jestem już nowicjuszem tylko średniakiem który w miarę ogarnia zarówno temat diety jak i samego treningu bez zbędnego komplikowania i wchodzenia w szczegóły na poziomie molekularnym
Dodatkowo rusza sezon z robotami drogowymi i siedzę po godzinach w domu, szkoda mi czasu na patrzenie w monitor.
Tony przerzucam, kilometry przebiegam - tyle w temacie. jedyne co systematycznie robię to podliczam kalorie w dzienniku.
Tak więc coś tam będę pisał ale bez zbędnych szczegółów - ma być prosto, funkcjonalnie i raczej klasycznie jak u ojana