GIT PIASECZNO 1/4 IM
Piaseczno traktowałem jako start niskiego priorytetu taki bardzo mocny trening co nie znaczy że nie startowałem mocno ba dałem z siebie tyle ile mogłem tego dnia. Tydzień zaplanowałem tak że wyszło mi 13 godzin treningowym wraz ze startem a i tak okroiłem piątkowy trening kolarski do tego zrobiłem krótsze treningi biegowe aby nie podejść do startu zbytnio skatowany i tak w tygodniu zrobiłem długi 4 godzinny rower na trenażerze, 25 km biegu długiego i kilka innych pomniejszych jednostek. W środę robiłem bieg długi natomiast w czwartek w planach było kilka km lekkiego biegu gdzie biegło mi się bardzo ciężko kręciłem kółka wokół boiska żeby się nie męczyć z podbiegami a ledwo utrzymywałem tempo po 5,10 wiedziałem że na niedzielę nie będzie biegowego szału -) Za to w piątek zrobiłem 20 km w tempie startowym i było naprawdę super więc nastawiałem się przede wszystkim na mocny rower w granicach 265-270 W, bieg miał być taki jak wyjdzie bez zakładania tempa na etapie pływackim jedyne nad czym się chciałem skupić to na elementach techniki które trenowałem w ostatnim czasie na basenie oraz na wysokiej dobrej kadencji. Podsumowując wielkiej strategii na ten start nie miałem, nie znałem tras nie wiedziałem na co się szykować.
Pogoda na ten dzień sprawdziła się w 100% temperatura powietrza bardzo przyjemna + duży wiatr. Na dystansie 1/4 zapisanych było 500 osób ale z tego co widziałem sporo nie podjęło się startu czego nie rozumiem bo to nie było kilka osób tylko ponad 30 wykupili pakiety zabrali miejsca innym i nie pojawili się na starcie a na te zawody miejsca rozeszły się błyskawicznie co znaczy że było dużo chętnych.
Start był z wody o godzinie 12,00 ruszyliśmy. Pomiędzy bojami startowymi było mnóstwo ludzi ja ustawiłem się z boku licząc na mniejszą pralkę która i tak była nie do uniknięcia biorąc pod uwagę akwen. Do pierwszej boi było chyba 130 m po czym skręcało się w prawo kilka metrów do przodu znów w prawo. Przed samym startem wymieniłem kilka zdań z jednym z zawodników na temat czasu jaki chce popłynąć powiedział że będzie celował w 16 minut więc ustawiłem się bezpośrednio przy nim licząc na to że utrzymam się z nim chociaż kilka set metrów. Ruszyliśmy, pralka od samego początku ale przez ustawienie z boku nei było to zjawisko tak duże jak mieli inni. Szybko dopłynęliśmy do pierwszej boi gdzie trzeba było skręcić korek zrobił się niesamowity na tyle duży że w większości zatrzymaliśmy się i obeszliśmy boję na piechotę -) drugiej się już nie dało bo było za głęboko. Spacer w wodzie w 1,50 m to nie jest nic szybkiego i sporo czasu straciłem na takiej zabawie ale nie było innego wyjścia. Płynąłem swoje nawigowałem bardzo dobrze w zasadzie cały czas byłem w pralce z każdej strony ktoś mnie obijał więc nie dało się płynąc swoim torem bo tor wyznaczała grupa która patrząc na wyniki etapu mogła liczyć 50-80 osób. Jednym słowem młyn ale płynęło mi się całkiem nieźle nie to co rok temu zero paniki, nawet nie spróbowałem jak smakuje woda z tego bagienka ale może to i lepiej. Pod koniec trasy trzeba było przepłynąć pod mostkiem gdzie zbiornik miał tam szerokość może 5 m stworzyło się tam niezłe gardło tam dopiero zaczęła się walka o to żeby nie utonąć. Kibice mieli fajną perspektywę oglądania rywalizacji musiało to nieźle wyglądać. Od mostka do wyjścia było jeszcze około 150 m tu pralka nabrała jeszcze większego rozmachy bo nie dało się rozpłynąć na boki i trzeba było płynąc w ciasnym szyku. Tutaj już obrywałem gdzie popadło to była walka. Z wody wyszedłem po niecałych 18 minutach belkę przekroczyłem po 18 minutach i 5 sekundach i było to moje najszybsze pływanie w życiu na 1/4 a pływacko robiłem ten dystans 2 razy ten był 3ci. Czas dał mi 110 miejsce na 437 zawodników którzy ukończyli ten etap (63 zawodników zapłaciło za start i nie pojawiło się na starcie to ponad 10%). Z miejsca wynika że byłem w 25% stawki i jest to mój najlepszy wynik jeśli chodzi o tą statystykę nigdy nie udało mi się wejść do najlepszej ćwiartki i to mnie cieczy. Co mnie jeszcze cieszy to to że pływanie oceniam mega pozytywnie zbytnio się nie zmęczyłem, wytrzymałem pralkę na całym odcinku, nie walczyłem o życie nawet chodziłem wokół boi i wykręciłem najlepszy czas pływania w swojej karierze na tym dystansie i to pomimo tego że przez specyfikę akwenu i ilości ludzi była to bardzo wolna trasa sądzę że jakbym miał takie warunki jak w Jacni mógłbym popłynąć sporo lepiej gdybym tylko mógł utrzymać równy, swój rytm. Analizując czas etapu w zakresie 17 min 30 sek – 18 min 30 sek z wody wyszło 50 zawodników to pokazuje jak było ciasno na trasie, jedna wielka ławica czepków. Tego właśnie się spodziewałem tzn. tego że będzie tu tak tłoczno ci szybsi mają łatwo bo płyną praktycznie w pojedynkę bądź w kilka osób młyn zaczyna się dalej a tworzą go ludzie poniżej 16 minut. Wniosek jest taki że trzeba pływać poniżej 16 minut najlepiej 15 i mieć względny komfort na trasie. Zawodnik z którym rozmawiałem przed samym startem ukończył noga w rękę ze mną pływanie i płynałem obok niego cały wyścig.
Strefa zmian była długa i ciasna, brak miejsca to słowo najlepiej określa te zawody. Czas strefy 2 min 33 sek był to 21szy wynik ani szybko ani wolno byłem blokowany i szybciej się nie dało.
Rower zakładał 2 pętle i 45 km. Czego się spodziewałem na rowerze? Tego że będę wyprzedzał na pierwszym kółko mnóstwo zawodników + tego że nikt mnie nie wyprzedzi -) Prawie tak było. Mniej więcej trzymałem swoje tempo ale trasa to mocno utrudniała przez pierwsze kilka km co chwila próg zwalniający na którym wstawałem z siodła i musiałem odpuszczać pedałowanie jechałem je delikatnie nie chciałem tutaj połamać roweru ale inni przejeżdżali je bardzo agresywnie i zyskiwali sporo czasu. Na odcinku gdzie chyba co 50 m był próg a było tego parę km jechałem w pozycji górnej, traciłem tu bardzo dużo. Od razu na początku zacząłem wyprzedzać innych zawodników ciągle krzycząc lewa, lewa męczy to strasznie ponieważ trzeba ciągle jechać z uniesioną głową do tego asfalt krótko mówiąc był bardzo kiepski na tak złym jechałem raz w Kozienicach. Wszędzie wyrwy, koleiny trzęsło rowerem strasznie ale wszyscy mieli te same warunki. Przez to że trasa uniemożliwiała mi złapanie równego rytmu ciągle musiałem poprawiać pozycję na siodełku jakoś strasznie było mi wczoraj niewygodnie ale to przez to wstawanie każde takie podniesienie procentuje tym że od nowa trzeba się układać w siodle. Z każdą 5tką moc średnia mi spadała, tętno również nie były to wielkie spadki ponieważ kończyłem zawody na mocy mniejsze o około 10 W niż zaczynałem więc teoretycznie było równo i też ciężko to oceniać przez te progi i przerwy w kręceniu. Moc normatywna 256W czyli mało bardziej celowałem pod 270 W ale nie sądziłem że ta trasa jest tak kiepska dla mnie to najgorsze warunki gdzie jest brzydki asfalt i inne elementu odrywające od równego rytmu trenując do długich dystansów nie ma się takiego przygotowania interwałowego i to wychodzi w takich zawodach. Mniej więcej na 25 km wyprzedziła mnie jedna jedyna osoba na tym etapie nie ukrywam byłem bardzo zdziwiony że ktoś mógł popłynąc gorzej i jechać lepiej. Trzymałem do niego dystans do 35 km to było może maks 300m na ostatnich km zwiększył przewagę do takiej gdzie zakładając bytu on wybiegał ze strefy wiec było to może 30-40 sekund straty. Sprawdziłem zawodnika pojechał rower o minutę lepiej -) Czas mojego roweru to niecałe 70 minut 30 sekund, zegarkiem zmierzyłem 70 minut 10 sekund. Nie najlepiej i nie najgorzej, bez szaleństw solidnie. Wyszło że pojechałem na prawie 85% ftp więc też nie szczególnie wysoko ale tak jak mówiłem trudno przy takiej trasie oceniać wyścig na podstawie mocy przy moim stylu jazdy. Czas ten dał mi 30 wynik roweru czyli około 6% stawki. PRO pojechali na mniej więcej 64-65 minut czyli około 5, 6 minut szybciej, najlepsi amatorzy lepiej o około 2,5-4 minuty. Dużo i mało zależy jak patrzeć -) Wiatr był bardzo silny ale mi osobiście nie przeszkadzał 2 razy wyjeżdżając z terenu zasłoniętego dostałem bardzo mocny podmuch boczny a tak po za tym bez historii na całej trasie wiało z boku w jedną stronę delikatnie pomaga w drugą przeszkadzał.
Biegł rozpocząłem powoli bo po 4,20 z myślą przebiegnięcia tak 2-3 km i później przyśpieszania ale kurde już w strefie zmian czułem że nie mam siły biec szybko nogi nie bolały tlenowo wyglądałem fajnie ale nie dało się biec szybciej. Biegłem tym tempem i już na pierwszym km a w zasadzie na końcówce roweru czułem że będzie trzeba korzystać z kibelka -) Na pierwszym kółku stwierdziłem że kibelki są 2 razy na trasie więc bignę kółko zobaczę co się będzie działa i tak zrobiłem 2 kółka przy wybieganiu na 3cie wiedziałem że muszę wstąpić się załatwić bo nie wytrzymam nawet 100 m -) Wbiegłem do jednego toytoya a tam nie ma papieru myśle no ku…wa wbiegam do drugiego tam był na szczęście -) Zrobiłem co do mnie należało ale trwało to dokładnie 70 sekund. Wiedziałem że 70 sekund to może być i 10 pozycji ale nie było wyjścia. Po wybiegnięciu z klopa chciałem dać mocniejsze tempo żeby odrobić część strat kilometr skończyłem w 5,17 więc dałem tempo pewnie poniżej 4,10 i niestety wytrzymałem tak tylko jeden kilometr bo złapała mnie kolka musiałem zwolnić do 4,30 i było ciężko z nią biec zginało mnie w pół charakterystyczny ból u dołu żeber. Dziwny to był bieg bo biegłem wolno ale nie mogłem biec szybciej. Etap skończyłem z czasem 46 min 23 sekundy odliczając postój realnie było to mniej więcej 45 minut pewnie gdybym nie zabiegał na tą przerwę utrzymałbym tempo 4,20 i skończył z czasem około 44,30 ale wyszło jak wyszło. Dało mi to 75 czas biegu gdzie 44,30 to było by 45 miejsce i to by już wyglądało odrobinę lepiej -) Na biegu obtarł mnie but i to dosyć mocno czułem to już od drugiego km ale nie było to na tyle nieprzyjemne żeby mnie spowolnić. Mniej więcej na 7 km wyprzedził mnie wspomniany wcześniej Ceberak i wiedziałe wtedy że mimo wszystko mam przyzwoity czas bo rok temu traciłem do niego na 1/4 aż 9 minut w tym gdyby nie postój straciłbym tylko około 40-50 sekund więc różnica poziomów powoli się zaciera -)
Podsumowując start był udany myślałem że zrobię tu 2,15 wyszło 2,19 z postojem więc było nieźle przy słabym biegu i tylko solidnym rowerze. Open 40 miesce, kategoria 6 miejsce. W tych zawodach bardzo wyraźnie zobaczyłem że nie da się rywalizować z przygotowań do długiego dystansu na krótkich dystansach ponieważ nie ma prędkości a te które miałem nie sprawiły mi problemu tzn. nie zmęczyły mnie i nie zmusiły do wielkiego wysiłku po prostu było to takie tempo ‘’robocze’’ nie mniej nie więcej wygląda to tak że tempowo te szybkie strefy są nie dotrenowane ale nie może być inaczej wystarczy że porównam sobie Amazonki i Piaseczno wezmę pod uwagę zawodnika który był drugi na 1/2 a teraz chyba 16 wówczas straciłem do niego 10,5 minuty gdzie teraz urwał do mnie odliczając moją przerwę 9,5 minuty to dokładnie pokazuje do jakiego dystansu kto się szykuje w Jacni pojechałem rower szybciej od niego o 4 minut teraz on pojechał szybciej ode mnie o 1 minutę z drugiej strony na połówce miałem łącznie 14 km w tempie poniżej 4,25 w tym 8 km poniżej 4,20 i skończyłem ją ze śednim tempem 4,30 czyli tak jak na 1/4. W niedzielę lecę Sieraków mam nadzieję że trasa jest tam taka że można ją jechać jak na trenażerze ten start traktuje już bardzo poważnie bo raz że to połówka a więc normalny dystans -) a dwa w tym tygodniu z ważnych pod kątem Poznania
treningów będzie tylko długi rower pozostałe treningi lekkie i bez biegania 25 km bo Sieraków załatwi mi sprawę długiego biegu -)
Same zawody w Piasecznie zorganizowane bardzo dobrze nie mam do czego się przyczepić trasy pomielone idealnie każdy z etapów a trasa kolarska co do 1 m. Z mniej ciekawych rzeczy to trasy są wolne jak cholera, impreza bardzo masowa po za tym nie ma tam na nic miejsca wszystko wciśnięte na kupie myśle że te zawody istnieją tylko dlatego żeby warszawiacy mieli gdzie się wyszumieć. Czy pojadę tam za rok? Tylko jeśli będę miał wolny dzień od pracy w innym wypadku nie. Trasa pływacka jest jaka jest, strefa zmian ciasna, trasa kolarska bardzo wolna najwolniejsza na jakiej się ścigałem, trasa biegowa mi osobiście się podobała urozmaicona 4 kółka, piach, korzenie, trochę kostki, osłonięta przed wiatrem i słońcem dla mnie idealna.
Muszę się odnieść jeszcze do tej naszej elity i będzie to kilka gorzkich słów. Miałem czołówkę łącznie 3 razy przed każdą moją nawrtoką i za każdym razem jechali w grupie około 6-9 zawodników gdzie jedna osoba jechała parę set metrów przed nimi a po nich cała wspomniana grupa. Łatwo było rozpoznać co niektórych na pewno jechali w grupie bracia Ławiccy łatwo ich poznać po kolorze roweru. To co się tam działo nie ma nic wspólnego z jazdą no drafting tam jazda w peletonie szła na całego i to nie tak że jeden jechał za drugim nie nie tam jechali po prostu jeden obok drugiego niemal wachlarzem na całej połówce jezdni. W jednym momencie widziałem za nimi sędziego ale nikt nie dostał kary więc pytam się po co byli ci sędziowie. Patrzę sobie na wyniki i tak jak mówiłem nie ma tam przypadków potwierdza się to co piszę ośmiu zawodników tzw. elita skończyła rower praktycznie w takim samym czasie z czego zwycięzca Brembor możliwe że nie jechał w tej grupie gdyż miał najlepszy czas pływania i wolniejszy rower od pozostałych i według wyników schodził z roweru kilkanaście sekund wcześniej niż grupa więc potwierdza się to co mówiłem tzn. że jedna osoba jechała przed grupą i właśnie był to ktoś z GVT poza nim cała siódemka zasuwała razem bo wbiegali do strefy zmian razem a o końcowym wyniku zadecydował bieg. Przeanalizowałbym dokładnie porównania zawodników na stronie do porównywania czasów odcinka itd. ale dziwnym trafem z 7 dmiu zawodników draftujących 5 nie ma wyników pływania. Przypadek? -) Wystarczy że napiszę iż czasy tej 7dmki na rowerze różniły się od siebie o kilka sekund dosłownie o 3-12 sek a schodzili na bieg mając ten sam czas ogólny. Wszyscy wrzucają na draftujących amatorów ale kurde tu jedzie 430 zawodników a elita jedzie w 8 osób i nie mogą się obejść bez łamania regulaminu. Z tego powodu wszystkim którzy zachwycają się czasami na rowerze wśród najlepszych w Piasecznie proponuję wziąć ten fakt o którym napisałem pod uwagę ja jeśli bym ukończył zawody po takich akcjach wstydził bym popatrzeć na siebie w lustrze ale jak widać najlepsi mają gdzieś sportową rywalizację. Ciekawe również pojawiły się wpisy na fb po zawodach tzn. jeden z PRO napisał że był nie wiem już który 5-7 open ale 1 wszy w kategorii m-18 i oczywiście zdjęcie z dekoracji -) Kurde nie żebym im żałował miejsc w kategorii ale jak ktoś jest PRO i podnieca się kategorią wiekową to coś tu nie gra. W PRO liczy się tylko open co kogo obchodzą kategorie wiekowe on ma wygrywać całe zawody tak naprawdę kategorie są tylko po to żeby inni uczestnicy czyli amatorzy mieli o co rywalizować to napędza poziom u amatorów jeśli tego by nie było to nie wiem czy bym trenował ten sport -)
Zmieniony przez - pirlo2122 w dniu 2017-05-22 14:45:38
Zmieniony przez - pirlo2122 w dniu 2017-05-22 14:47:51
Zmieniony przez - pirlo2122 w dniu 2017-05-22 14:48:58