Tsu- dziennik treningowy

U mnie zmiany makro są z dnia na dzień, raz więcej węgli, raz więcej białka, raz tłuszcze podskoczą.. ale nie zamierzam jeszcze ciąć.
Upiekłam znów drożdżówki.. przyszedł erytrol w zasadzie dałam do drożdżówek tylko 10 g cukru trzcinowego.. ale chyba na mało, bo ciasto wolno rosło. W smaku praktycznie nieodczuwalna różnica, bardziej odczułam odżywkę truskawkową w serze

A ja sobie zrobie taką miskę jutro jak na LC miałam - już się chia moczy. Taka trochę paleo like. 1-2 dni, żebym nie rzuciła się na chleb znowu jak za długo go sobie odbiorę.

Kamień jednak, znaczy będzie żył.
Dzień "na wariackich papierach".. ja też ledwo żyję.. jedno dobre, zdążyłam wrócić przed deszczem
Miska: 1818ckal: B135/T60/W189
Drożdżówki tym razem wyszły mocno średnie, chciałam polepszyć i za dużo sera dałam, odżywkę też niepotrzebnie dołożyłam, popsuła smak. Ale zjem, bo mają dobre makro


Zmieniony przez - Tsu84 w dniu 2020-05-19 20:42:57

Uff - niech sobie facet raz też coś urodzi, to od razu szacunku do kobiet nabierze większego:)

Kamień? Kamyk raczej.
Jak dziś pamiętam jak swoje pociechy rodziłem (pierwszego nie do końca bo mi się film urwał), takie kamyki to można seriami rodzić.
Także ten, no, nie daj sobie wmówić że jest silniejszy od kobiet bo kamyk urodził
A tak w ogóle to zdrówka dla Starego

B:
1a:RDL 2KB16:
4x10
4x12
Fioletowa: 4x15
Fioletowa: 4x15
Fioletowa: 4x15
1b:Przysiad na 1 nodze z trx:
4x12
4x15
4x15
4x15
4x15

2a:Swing 2KB
4x10
4x10
4x20
GB: 4x10p/lx20 kg
(zielona + 20 kg)4x20
z synem zamiast kettla 4x12
2b: Goblet z 2KB16:
4x10
4x10
4x20
4x20
4x20

3a:Cluster 2KB16:
4x5
Invert row:
4x12
4x12
4x12

3b: Push up KB:
4x10
4x12
4x19
4x18
4x20
4x17

4a: HTH swing KB16
4x20
Clean 5x8p/l KB16
4x5p/l
10x16 kgx1s+ 5x20 kgx2 s
4x10 (16kg)
4b: Unoszenie KB przed sobą:
4x10
5x8pl
4x20
Unoszenie kettla przed sobą: 4x12x12 kg
16kg 4x8
4x12 (12kg)

5a: Wiosło 2KB16:
4x12
3x20 KB12
5b: Brzuch+wyciskanie KB16:
4x15
3x15 KB12




Odespałam wczorajszą noc, ale i tak ciężko mi się było zebrać dziś. Wstałam jakaś połamana i obolała. Później się rozkręciłam i jakoś poszło.. przynajmniej samopoczucie lepsze.
Trochę stresu i zimno mi wyskoczyło.. nie cierpię tego.. i jeszcze te durnowate maseczki..
W robocie jeszcze gorzej, fizelinowe fartuchy w rozmiarze uniwersalnym i zaparowane gogle, albo przyłbice, przez które też nic nie widać.. jak pomyślę, to mi się odechciewa.. uchh :-#

Zimno Ci wyskoczyło? Witaj w klubie - mam od tygodnia i bardzo powoli złazi....
Maseczki i fartuch musisz miec cały czas, 8h? To wspólczuję - u nas jest zasada, ze w swoim własnym pokoju się nie ma - ale jak się idzie do kogoś czy do części wspólnych to zakładamy.
Ale trenio twardo zrobiony! Żebym jak połowe Twojej zaciętości miała....

Niestety cały czas muszę mieć, bo mam kontakt bezpośredni z ludźmi, tylko w przerwach mogę zdjąć.. a w moim interesie jest, żeby za dużo tych przerw nie było. Mam nienormowany czas pracy, zależny od ilości zabiegów/ klientów.

No to tak sobie... ja przynajmniej "zewnętrznych ludzi" nie muszę oglądać:)
Obawiam sie, ze dla swietego spokoju bedą te maseczki długo trzymali....

Aż nas wszystkich hurtem zaszczepią.