Zresztą całe to liczenie i ważenie potrafi być wystarczająco zniechęcające dla zaczynających redukcję
I taka ciekawostka. Jak ja liczę to zawsze jestem głodna. Nie ważne jakie makro, ile kcal. Przez lata już różne schematy próbowałam i zawsze to samo. Nawet na "masie". Bez liczenia mam spokojniejszą głowę i większy luz. Mi chyba te okresy redukcji do zawodów zepsuły głowę
Teraz jak mam ochotę zjeść trochę więcej węgli niż zwykle to jem, podobnie to działa w drugą stronę - jak danego dnia nie mam ochoty to nie jem na siłę. Jakoś tak sobie organizm sam reguluje.
Poza tym lubię różnorodność.
Oszaleć można jak jest 10 składników i każdy trzeba zaważyć Wkurzające jest, jak mam w rozpisce np. 100g banana a w domu albo same wielkie banany albo takie małe że nawet 100g nie mają. I baw się w krojenie i odmierzanie No nie na moje nerwy A mąż później chodzi i dogaduje że takie niedojedzone kawałki zostawiam A tak to raz mam bardziej bananowy koktajl, innym razem mniej