Wczoraj powtórka z poniedziałku, ale w szybszym tempie: front squat 3x(1,2,3,4,5) z 2x KB32. Później military press 3x(1,2,3,4,5) z 2xKB24 i
push press 3x(1,2,3,4,5) też 2xKB24. Obciążenie w przysiadach większe niż w poniedziałek. Trochę się obawiałem, że nie wytrzymam szybkiego tempa z Kabanami, ale szło dobrze. I gdy poczułem się mocny w 5 szczeblu pierwszej drabiny, jak odstawiałem je na podłogę jak mnie targnęły, mało się nie wyj**ałem. Żelazo uczy pokory... Oczywiście ściema, że nic się nie dzieję
w kolejnych powtórzeniach byłem pokorniejszy i bez przygód dotarłem do końca. Zostało 20min. na MP i PP. Mimo ochoty na KB28 stanęło na KB24 i chwilę po 18 skończyłem.
Na koniec miało być uzupełnienie parterowe: przenoszenie kettla za głowę w siadzie, russian twist, supermeny i pompki, wszystkiego po 25 w 4 obwodach. Zrobiłem 1 i miałem dość. Rozciągnąłem się i fajrant. Dzisiaj czuję, że było godnie. Już w nocy czułem, bo uda palą w cholerę. Druga noc z rzędu, bo jeszcze nie ostygły po wtorkowych pistoletach...
Miska: wczoraj na obiad schabowe bez panierki z surówką z kiszoną kapuchą i marchwią i kasza jęczmienna. Reszta, jak wcześniej. Ta surówka to gotowiec z Biedry z datą ważności do końca lutego, więc teraz będzie codziennie do obiadu...
Dzisiaj Tłusty Czwartek. Pączki lubię, pewnie wciągnę przed i po treningu, choć ten ma być spokojny....