Szacuny
964
Napisanych postów
8629
Wiek
12 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
294424
Tak prawdę mówiąc.. czy trzeba wykonywać 75 powtórzeń na treningu w konkretnych drabinach z danym odważnikiem, żeby być w stanie wycisnąć połowę masy ciała?
Jeśli połowa mojej masy ciała to 40kg, to czy potrzebne jest wyciskanie 36kg w drabinach 5x(1,2,3,4,5), aby wycisnąć 40kg jeden raz??
Jest to jakaś droga - fajna/niefajna - każdy może ocenić. Moim zdaniem - nie jest to najkrótsza droga.
Wyciskałem z 6tyg programem Kennetha Jaya - i potem poszło mi 3x 28kg na prawą rękę, gdzie wcześniej nie podejmowałem się takiego ciężaru, a 24kg było dla mnie megaciężkie i do zaliczenia z nim ROPu nie było szans.. Jakieś 3-4powt z 24 miałem na początku programu, a na koniec: 8/8 Tj. nie na koniec, tylko po tych kilu tygodniach (z zakładanych 16, ale psyche siadła, powiało nudą i musiałem ćwiczyć w ciszy, a zalecane było wyciskanie z łańcuchem )
Szacuny
11148
Napisanych postów
51570
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Panteon-Jeśli połowa mojej masy ciała to 40kg, to czy potrzebne jest wyciskanie 36kg w drabinach 5x(1,2,3,4,5), aby wycisnąć 40kg jeden raz??
Nie jest potrzebne. Na 99 procent jak dojdziesz do (1,2,3,4)x5p z 32 kg tak w przybliżeniu to w dniu testowym powinieneś spokojnie wycisnąć 40 kg jeden raz. Ale jak celujesz w 48kg to 36kg jest niezbędna po drodze.
Masz rację że są lepsze programy na robienie siły bardziej wydajniejsze i mniej bolesne. Ale ROP ma swoje tajemnice
Szacuny
168
Napisanych postów
2288
Wiek
43 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
75820
panteon
Tak prawdę mówiąc.. czy trzeba wykonywać 75 powtórzeń na treningu w konkretnych drabinach z danym odważnikiem, żeby być w stanie wycisnąć połowę masy ciała?
Jeśli połowa mojej masy ciała to 40kg, to czy potrzebne jest wyciskanie 36kg w drabinach 5x(1,2,3,4,5), aby wycisnąć 40kg jeden raz??
Jest to jakaś droga - fajna/niefajna - każdy może ocenić.
Moim zdaniem - nie jest to najkrótsza droga.
Wyciskałem z 6tyg programem Kennetha Jaya - i potem poszło mi 3x 28kg na prawą rękę, gdzie wcześniej nie podejmowałem się takiego ciężaru, a 24kg było dla mnie megaciężkie i do zaliczenia z nim ROPu nie było szans.. Jakieś 3-4powt z 24 miałem na początku programu, a na koniec: 8/8
Tj. nie na koniec, tylko po tych kilu tygodniach (z zakładanych 16, ale psyche siadła, powiało nudą i musiałem ćwiczyć w ciszy, a zalecane było wyciskanie z łańcuchem )
ROP ma tę zaletę, że akcentuje jednocześnie pracę nad wyciskaniem i rwaniem, zatem pozwala zrealizować oba cele Rite of Passage, A jak w plan Kennetha Jaya wkomponować balistykę, tak, by w perspektywie miesiąca zaliczyć i wyciskanie i SSST?
@Orzegów - nie do końca się zgodzę, bo na max. spince jestem w stanie wycisnąć 5x(1,2,3,4) z KB32 a do Buldoga jeszcze mi brakuje. Może to się zmieni, gdy będę w stanie zrobić 5 pełnych drabin po 5 szczebli każda. Natomiast, co do solidnego odżywiania, to pełna zgoda. Jest to plan katorżniczy - bez porządnej szamy zarżnie każdego.
@Panteon - co do wyrastania z kuli, to się nie zgodzę - Partia zarabia na kulach:)
Szacuny
168
Napisanych postów
2288
Wiek
43 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
75820
Tak minął wieczór i poranek, trzeci rok bez szluga. Ponad tysiąc dni bez dymu. Czy było warto? Finansowo na pewno. Ostatnio zauważyłem, że aktualnie paczka fajek kosztuje ok.13zł. Przy założeniu, że paliłem paczkę moich ulubionych czerwonych chesterfieldów dziennie, a często paczka nie wystarczała, to w tym okresie zaoszczędziłem jakieś 14tys. Nie odkładałem tych pieniędzy, ale wiem, co się z nimi stało i jak bardzo pomogły mi, gdy siedziałem na bezrobociu. Z drugiej strony, jako palacz-nałogowiec miałem większą motywację na zarabianie pieniędzy, by móc zaspokajać nikotynowy głód. Przynajmniej tak mi przyszło do głowy. Psychologowie podkreślają, że ludzi częściej i mocniej motywuje ucieczka przed jakimś cierpieniem, niż dążenie do szczęścia. Coś w tym jest.
Głód jest bardzo specyficzny. Papierosy to straszny syf i nie chcę się drugi raz w to wj**ać. Mimo to ostatnio silniej niż wcześniej odczuwam psychiczną chęć sięgnięcia po skręta. Nie mam na myśli trawy, tylko papierosa skręconego samodzielnie: bibułka, filterek i Virginia albo nawet jakiś Drum... Uwolniłem się od papierosów, bo zacząłem palić tytoń. Nie wiem, czego dodają na szlugów, ale to musi być naprawdę straszne k*******... Początkowo paliłem skręta, a potem od razu sięgałem po papierocha, mimo, że skręt jest mocniejszy. Co więcej, paliłem papierosa innej marki i dalej chciało mi się palić - musiałem sięgnąć po swojego ulubionego. Stopniowo, mozolnie i całym wysiłkiem woli zmieniałem proporcje i paliłem więcej skrętów a mniej fajek. Pierwszy etap został zaliczony, gdy paliłem tylko tytoń, papierosy przestały mi smakować.
Później było łatwiej. Więcej przyjemności sprawiał mi rytuał niż samo palenie. Szluga wyciągasz z paczki i jarasz. Wszędzie. Stoisz i palisz, idziesz i palisz, gonisz autobus z fajkiem w ręku i gdy wskakujesz do środka, to jeszcze zaciągasz się ostatni raz przed wyrzuceniem kiepa. Skręty się celebruje, Potrzeba na to trochę czasu, wolnej chwili. Skręty mniej śmierdzą i lepiej smakują. Są bardziej ekonomiczne i łatwiej się od nich uwolnić. Stopniowo, krok po kroku ograniczałem sobie tę przyjemność. Jeden mniej. Albo zobaczmy co się stanie, jeśli nie zapalę do porannej kawy? Jak będę się czuł jeśli wytrzymam bez skręta do po śniadaniu? Jeśli wytrzymałem tyle czasu, czy wytrzymam jeszcze godzinę? Może jeszcze jedną? Jak będę się czuł jako ktoś, kto zerwał z nałogiem? Co będę odpowiadał, gdy ktoś mnie poczęstuje? Jak będę reagował na te wszystkie podstępne próby zapędzenia mnie w szpony nałogu ze strony otoczenia? Dziś wytrzymałem x, jutro wytrzymam do y.
W końcu nadszedł ten dzień. Przetrwałem. Czułem ssawkę w środku. Mieszanka głodu fizycznego z podniecającą myślą, że jestem czysty. Zapaliłem po dwóch dniach późnym popołudniem. Miałem mały wyrzut autoagresji ze strony sumienia, ale wiedziałem, że i tak mi się uda. Zapaliłem tego dnia jeszcze klika razy. Następnego dnia też. Kolejnego już nie. Było to równe 3 lata temu.
Dzisiaj ponoć jest również rocznica wydania 1. albumu Black Sabath, więc nuta może być tylko jedna:
Szacuny
964
Napisanych postów
8629
Wiek
12 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
294424
Z fajkami jak z ROPem tylko drabiny odwrotne - od 5x5 (paczka fajek mniej więcej) do 0
Z kasą właśnie tak jest - jak w reklamie - jak do skarpety nie włożysz, to nie jest to kasa zaoszczędzona. W skarpecie też traci na wartości. Co nie zrobisz to źle...
Plan Kennetha jest pod pressy, ale to 2 treningi w tygodniu.
W dniu ciężkim - gdzie robisz 10-20 pressów, to spokojnie można dodać balistykę. Tak samo można zrobić balistykę w jakby variety day..
Nie powiedziałbym, że w miesiąc można zaliczyć ROP i SSST (połowa masy ciała i 100/200 rwań w 5/10min.
Tak jeszcze dodam, że w życiu nie paliłem. Raz tylko spróbowałem papierosa, ale mi nie posmakował
Zmieniony przez - panteon w dniu 2015-02-13 21:22:30
Szacuny
168
Napisanych postów
2288
Wiek
43 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
75820
MaGor
Ja się z fajkami rozstałem bezboleśnie. Były i nie ma. A Camele 14,30 I też nie lubiłem niczego innego. Szmal w kieszeni czuć.
Camele nieodłącznie kojarzą mi się z Bogusiem
panteon
Nie powiedziałbym, że w miesiąc można zaliczyć ROP i SSST (połowa masy ciała i 100/200 rwań w 5/10min.
Doprecyzuję tylko, że chodzi mi od dojście do takiej formy, by w odstępie 4tyg. zaliczyć oba cele, a nie że od, powiedzmy, teraz do za miesiąc zaliczyć te 2 cele :)
Szacuny
162
Napisanych postów
1911
Wiek
46 lat
Na forum
9 lat
Przeczytanych tematów
22953
Ehh tytoń Golden Virginia to był mój ulubiony. Czasem bym sobie tytoniu zapalił ale szkoda mi wracać do tego bo się boję, żeby mnie na nowo wciągnęło. Stare dobre czasy. W sumie jak tak pomyślę to nie takie stare
"If you want to spend hours at the gym every week that’s cool, you can. Or you can focus a bit each day on only the most important and impactful exercises, so you still have plenty of time and energy left to get out there and enjoy LIFE"