Dotarło dzisiaj do mnie, że szczerze uwielbiam MC i rezygnowanie z tego ćwiczenia nosi znamiona masochizmu. Miałem uczucie graniczące z przykrością, że dwa tygodnie odmawiałem sobie tej przyjemności.
Do tego wrócił młody i
tempo od razu poszło do góry, czyt sztanga cały czas w ruchu
a i trening na trzech okazał się bardzo przyjemny, ale to tylko na początku bo nasz nowy partner cały czas jedzie FBW. Dzisiaj miał zajęte przysiady i zapoznałem go z wykrokami chodzonymi z hantlami, była obawa, że po drugiej serii zejdzie
Teraz trening:
MC: 10x50,10x70,10x90,10x110,10x130,10x150 była chęć na więcej ale postanowiłem zatrzymać
Ściąganie szerokim: 10x5,10x60,10x70,8x80,10x70
Wiosło hantlem 10x32,8x32,11x32
Wiosło siedząc na dźwigowej: 10x60,10x70,10x75
Uginanie ramion przed klate: 16x12,12x16,14x16,12x16
Uginanie ramion z drążkiem wyciągu dolnego(wolne opuszczanie): 10x15,12x20,10x25 była obawa, że jucha tryśnie z bicków.
Na tym koniec bo bicki miały zdecydowanie dość a to tylko 2 ćwiczenia.
Są problemy z wejściem w ketoze, fakt, że biorę temat tylko na zapach, ale wczoraj spodziewałem się zapachowych doznań w kiblu a tu nic.
Może jutro.