Tsu, DJ_DoDo, Kebul, Nadinka, Miss, Czołgu - dziękuje
Paawo boli, ale co ja poradzę, przecież nie spadłam specjalnie, takie rzeczy się zdarzają. Warto było
I jeszcze kilka uwag.
Po pierwsze mimo ogromnej ilosci podciągania, wspinania, czołgania, dźwigania itd.... wcale nie boli mnie prawy bark ani prawy bicek ani w ogóle ręka. Dlatego na jakiś czas wywalam z treningu wszelkie pompki i dipy i bede obserwować.
Po drugie - odżywanie na trasie u mnie kuleje
W sobotę było ok, bo krótko i dość spokojnie. 1,5h to zwykle trwa mój trening. W niedzielę było dłużej, prawie 2,5h, bardziej intensywnie biegowo, więcej siłowo bo więcej przeszkód. A w sumie nie miałam nic, poza dwoma tabletkami z dekstrozą i jednym żelkiem zjedzonym na punkcie rege, po którym i tak mi było niedobrze. Musze się nastepnym razem lepiej przygotwać i znaleźć coś, po czym nie będę miała mdłości. Wyraźnie odczułam spadek energii i sił w końcówce. I gdzieś izotonik schować, ale bez plecaka bo nie wygodnie. W sumie w gaciach i cyckach nie było miejsca, bo miałam tam zapasowe rękawiczki i plastry
Po trzecie - rozmawiałam z różnymi zawodnikami i trenerami i okazuje się, że mają różne
systemy treningowe, dużo zależy np. od przeszłości biegowej czy ilości treningów w tygodniu. Niektórzy trenują tylko w terenie
I tak myślę, że przy moich 3 treningach w tygodniu, większość powinna być jednak w terenie, bo to zupełnie inne bieganie niż po asfalcie, gdzie nic nie wybija z rytmu, nie powoduje skoków tętna czy nagłych zmian tempa. A w terenie wystarczy dziura, kretowisko, koleiny i jest zabawa
Fajny był progres jak robiłam regularnie wb2 w parku, ale mam wrażenie, że na teren to się zupełnie nie przekłada. Mocno mnie zmęczyło niedzielne bieganie po polach, łąkach, chaszczach, piasku, błocie i górkach. Znacznie gorzej radzę sobie na górkach niż w zeszłym sezonie. No i przydały by się jeszcze jakieś dłuższe wybiegania przed ME, bo czarno widzę te 15km
I jeszcze fotki z soboty z cyklu "Byle do dzwonka"
oraz radosny bieg w stronę mety
Mam również fotkę od przodu, ale z taka mina, że nie nadaje się do publikacji