Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
ojan
Podkręcenie tempa spaceru (marszu) może być trudne!
Na krótkiej trasie podnosi poziom zadowolenia.
Dłuższa trasa wiąże się ze spadkiem zadowolenia oraz tempa marszu.
Moja trasa ma ok. 9,6km (a może nawet 10km)
jak przejde szybkim tempem 10km,lub srednim ,moze wolnym -to spale zawsze tą sama ilosc kcal? jak z tym jest właściewie? podobno czy przebiegnie sie 10km czy przejdzie spala sie tyle samo
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
12132
Napisanych postów
30542
Wiek
75 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
1131012
C Z U N G
jak przejde szybkim tempem 10km,lub srednim ,moze wolnym -to spale zawsze tą sama ilosc kcal? jak z tym jest właściewie? podobno czy przebiegnie sie 10km czy przejdzie spala sie tyle samo
Dawno temu czytałem w MD, że ilość spalonych kalorii będzie taka sama (tzn. nie zależy od prędkości a liczy się przebyta odległość).
I chyba tego się należy trzymać. My nie potrafimy tego sprawdzić empirycznie.
Po szybszym przebyciu tego samego odcinka włącza się EPOC i według niektórych w sumie przewyższa to ilość spalonych kalorii w porównaniu do spokojnego tempa.
Szacuny
168
Napisanych postów
2288
Wiek
43 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
75820
Ciekawa kwestia: bo większy wysiłek, czyli bieganie, powinien przełożyć się na większą ilość spalonych kalorii. Patt Flynn, facet, który mocno udziela się w tematach kettlowych, twierdzi, że na spalanie najlepszy jest spacer (szybki marsz) albo sprinty i wolnego biegania odradza. Niestety nie pamiętam uzasadnienia...
Na mnie długie wybiegania lepiej się sprawdzały niż sprinty, ale może być to złudne. Po długich wybieganiach spadały mi wszystkie obwody. Niestety spadała też trochę siła. Po sprintach czułem się mocny, ale miałem ataki wilczego głodu i nie widziałem poprawy w obwodach. Dodam, że wybiegania robiłem 2-3x w tyg. sprint 2x. Marsz testuje po raz pierwszy. Na pewno dobrze dotlenia, widoki też ok, bo chodzę po lesie no i nie siedze przed kompem/tv, więc plusy są...
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
12132
Napisanych postów
30542
Wiek
75 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
1131012
nieraz - Twoje doświadczenie pokrywa się z tym co piszą na temat wolnego biegania i sprintów (moja praktyka też to potwierdza).
Ostatnio chodzę po ciemku (nawet bez latarki droga asfaltowa wśród pól). Tam jest energia - a z powrotem trzeba trochę podbiegać aby podnieść poziom endorfin.
Szacuny
964
Napisanych postów
8629
Wiek
12 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
294424
Czysta teoria:
Trening siłowy uwalnia do krwiobiegu coś tam z tkanki tłuszczowej - spala to lekki wysiłek (spacer, żywy spacer/marsz).
Jeśli po treningu siłowym albo interwałowym (kompleksy przykładowo, czy jakaś obwodówka) nie pójdziesz na spacer - nie spalisz tego - i to wróci do komórek tłuszczowych.
Umknęło mi to słówko - chyba nie trójglicerydy, tylko coś tam..
Spacer, żywy marsz - nie podnosi kortyzolu i nie dewastuje mięśni, bo wysiłek to żaden..
Kiedyś czytałem, co potwierdza Taubes - MaGor też o tym pisał, że ciało się dostosowuje i do tych samych zadań potrzebuje mniej energii:
- biegam/trenuję/zostałem drwalem i mam potężną siekierę - pierwszy miesiąc - palę 500kcal w godzinę.
- po roku palę mniej kalorii przy tej samej pracy.
Dlatego biegacze (ci co biegają dla palenia fatu) muszą biegać coraz więcej, żeby palić tyle samo kalorii. Albo robić to mniej efektywnie
Sprint za to można porównać z - bo ja wiem - z przysiadami.. Zastrzyk hormonów i takie tam.. Raz na jakiś czas (co 7-10dni z 6-8 interwałów). Potwierdza to też Mark Sisson: KSIĄŻKA (klik!!)
Zlepek z różnych źródeł.
A, jeszcze o energii - w zależności od wagi klienta - energia spalona zależy od drogi i ciężaru delikwenta.
Czy to babcia pójdzie 1km do kościoła w 20min, czy ktoś przebiegnie w niecałe 3min - spali tyle samo energii.
Różnice są właśnie później w EPOC, czy hormonach.. To mi kumpel fizyk kiedyś wyłuszczył
Zmieniony przez - panteon w dniu 2015-12-30 21:56:08
Szacuny
26
Napisanych postów
197
Wiek
46 lat
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
870
Nie no 3 razy w tyg minimum. Jedno jest pewne, nie da się biegać sprintów codziennie na maksa, ale można gdzieś tam wplatac przyspieszenie w jakieś fartleki itd. To już by trzeba biegaczy zapytać. Ponizej progu się da jak najbardziej ile wlezie. No chyba że kolana itd.
Szacuny
168
Napisanych postów
2288
Wiek
43 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
75820
To mnie, Panteon, teraz załatwiłeś, bo wczoraj kolejną ciężką obwodówkę, ale wg tej teorii, wszystko co wrzuciłem z zapasów do krwioobiegu, wróciło z powrotem do tkanki tłuszczowej. Co gorsza, dołożyłem jeszcze, bo miałem nieposkromione napady głodu do późnej nocy, ale po kolei.
Jeśli w poniedziałek był trening gladiatorów, to nie wiem, jak nazwać to, co było wczoraj. W sumie dobrze, że odpuściłem wtorek, bo ponoć akcent był na przysiady i zakroki. Wczoraj obwodówka, 6 stacji. Na każdej stacji 2 ćwiczenia. Nie wiem, czy czegoś nie pomylę, cyferki podaję też te, które sam osiągnąłem.
Stacja 1a: clean&press KB24 po 5 na rękę w obu obwodach. Stacja 1b: snatch KB24 po 10 na rękę w każdym obwodzie.
Stacja 2a: takie tam majtanie linami, małe amplitudy, duża szybkość. Pierwszy raz w życiu to robiłem i przyznaję męczące. Po 45 sekundach miałem dość. W drugim obwodzie podobnie, ale dzielnie walczyłem do końca. 2b: 10x burpee+10 mocnych uderzeń tymi linami. Tu zrealizowałem minimum w obu obwodach.
3a: clean&press+front squat 2xKB24. Zrobiłem 5, czyli min. w pierwszym obwodzie. W drugim zrobiłem x5C&P i 3x FSQ,3b: See Saw Press 2xKB24 zrobiłem 5x i następne x5 z 2xKB16. W drugim obwodzie zrobiłem tylko x5 z 2xKB16 i dołożyłem 3 przysiady z 3a.
Stacja 4a: wskakiwanie na skrzynie (wskok, wyprost, zejście). Ja wskakiwałem na ring, bo na skrzynię to w ogóle masakra. Zrobiłem ok. 15 wskoków w pierwszym i ok12. w drugim obwodzie. 4b: wskok na skrzynię+burpee, nie pamiętam ile w pierwszym, ale w drugim ok.10.
5a. Clean and press ze sztangą olimpijską (20kg) Zrobiłem 15 w pierwszym i 10 w drugim obwodzie. 5b Rwanie sztangi olimpijskiej (dla tych, co nie potrafią, czyli m.in. dla mnie: podniesienie jak najszybciej płynnym ruchem sztangę z podłogi nad głowę). Za Chiny nie pamiętam ilości, ale bankowo ponad 10.
6a: przerzut opony (nie znam rozmiaru) wskok do środka i na zewnątrz i ponowne przerzucenie opony na poprzednie miejsce i tak w kółko. Tu nie liczyłem zupełnie, ale spodobało mi się od razu, więc starałem się dać maxa. 6b. walenie młotem w oponę. Nie wiem, ile razy ani jaki ciężki młot, ale nap*****lałem z całej siły. Coś dla mnie
Dodam, że na każdą stację była 1min. pracy. Brak przerw między ćwiczeniami na danej stacji. Przerwa między stacjami 30s w pierwszym i 15s w drugim obwodzie. Między obwodami 2 albo 3 min. przerwy.
Po tych atrakcjach były 2 rundy po 3min. na skakance z min. przerwy w pozycji plank. Na koniec uzupełnienie parterowe: brzuszki boczne i grzbiety.
Byłem tak nabuzowany adrenaliną i w ogóle energią, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Siedziałem zmęczony na kanapie a jednocześnie czułem, jak we mnie wszystko buzuje. Zjadłem duży talerz makarony z sosem pomidorowy i mięsem. Potem jakiś kawałek makowca i batonika. Ok. 22 próbowałem pójść spać, ale nic z tego. Wstałem ok. 23 zjadłem dwa duże kawałki ciasta, które zostało po Świętach i męczyłem się do 1 żeby zasnąć. W nocy budziłem się kilka razy.
Pamiętam interwały z gry w piłkę, ale tam były przede wszystkim biegowe, trochę jakiejś gimnastyki, pierdół. Na krav maga były też ostre obwody: dużo przeskoków, podciągania, pompek, pracy na workach, czołgania etc. Tam dodatkowo trener op*****lał ostro (całe zajęcia na stresie). Tu trener instruował, jak poprawnie zrobić ćwiczenie, ale nie ponaglał, przynajmniej nie mnie.
Po takim treningu i takiej nocy jestem dziś lekko do tyłu, a noc sylwestrowa na "dancingu" przede mną, także chyba treningu już dziś nie zrobię. Może się zbiorę na spacer...
Przydałoby się również jakieś podsumowanie kończącego się roku, cóż mija pierwszy rok prowadzenia dziennika. Cel główny, czyli Rytuał Przejścia nie został zrealizowany, czyli jest potrzeba dalszego prowadzenia dziennika w przyszłym roku z tym samym celem.
Plusy dodatnie: nowy rekord w SSST (160rep./10min.) TGU (KB40 lewa i prawa), i MP (prawa 38kg). Oprócz tego szkolenie Intro i gotowa podstawa pod byciem asystentem CKB. Szkolenie Intro w klubie i 2 pełne miesiące treningu, który daje solidnego kopa i ma pozytywny wpływ na rozwój.
Plusy ujemne: niezrealizowany cel główny, sylwetka nieadekwatna do zaangażowania w treningi.
Cele na 2016: zaliczenie Rytuału Przejścia, TGU z ciężarem połowy ciała (te dwa cele stanowią przepustkę do Top Team), praca nad sylwetką sportową, czyli przyłożenie większej uwagi do sposobu odżywiania. Oprócz tego opracowanie projektu prowadzenia swojej grupy w celu zdobycia doświadczenia trenerskiego.
Wszystkim odwiedzającym, tym komentującym na Forum i tym komentującym wyłącznie pod nosem, życzę w Nowym Roku tego, czego życzę sobie: zdrowia i wytrwałości. Jeśli to będzie, zwłaszcza zdrowie, to wszystko inne prędzej czy później też pojawi!!!