Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

MaGor

Wyczytałem u Jurka...

Pomyślałem, że u TEGO JURKA, ale po chwili skumałem, że u Scott'a Jurka (czy tam Jurek'a )

Mowa o biegach średnich/długich, a nie o sprintach.

NATURALNE, to wyrzucanie nóg za siebie, a nie przed siebie..
Pochylasz się ("w kostkach") pozostając jakby prosty (tyle,że pochylony!) i ciało samo leci do przodu.
NIE odpychasz się nogą tylko podstawiasz nogę do przodu, żeby się nie przewrócić.
Im szybciej chcesz biec, tym bardziej powinieneś się przechylić.

Taka jest teoria.





Ten pan wydał książkę "Bieganie bez wysiłku" -mogę polecić. Sama duchowość może niespecjalnie mi podeszła, ale zastosowałem tę metodę, jak biegałem i daje radę :)

Ta recka mnie zachęciła do zakupu:





No i tak sobie biegałem (w celu wspomagania redukcji) i doszedłem do wniosku, że no tak, biegam i się mniej męczę jeśli biegam w TEN sposób, ale redukcji to on raczej specjalnie nie wspiera :)
Zrobiłem 5km poniżej 30min i byłem bardzo zadowolony.
W tym roku redukuję bez biegania, ale z dietą i ostrym kettlowaniem i efekty są lepsze.





Jakiś czas temu ktoś to na nowo odkrył i jest to tzw metoda POSE (też jest kniżka po polsku).

Z ciekawości zapytałem, nie żebym zalecał, ale możesz sobie spróbować :)

Zmieniony przez - panteon w dniu 2013-11-06 22:04:41

Naderwałem/naciągnąłem się pod prawą pachą. Uniesienie łokcia do wysokości barku powoduje ból. Trudno. Sprawdziłem: przy swingach nie boli Jedziemy do końca, ale szlaban na wyciskanie na ławce, dipsy, drążek i... goblety. Nie wiem dlaczego ale boli przy trzymaniu odważnika z przodu. Jutro "Off" Pojutrze swing + lekkie "coś". W niedzielę "Off" w poniedziałek bieganie i już. Czyli może się wygoi.

Kto rano wstaje ten radę daje:

Kula 24 kg. Przerwy po 30 sekund (wszystkie). Nadzieje na kosmiczne tętno prysnęły. Wydolność ciągle idzie do góry. Czas lekko ponad 30 minut, przerwy krótkie, a pot popłynął dopiero przy czwartym secie. Ogólnie dobrze było. Mocno, krótko i na temat. W przerwach MP 2x16kb (żeby sprawdzić czy boli - nie boli)
Na 300 Maxwella to ja się dzisiaj nie nadaję. Poćwiczę z młodzieżą coś co nie wymaga unoszenia łokci. Brzuch, nogi, martwe ciągi. Zobaczę.
Tak ćwiczyłem:

Oczywiście na siłkę biegiem-spacerem z wymachami, krążeniami, skipami itp. Powrót truchtem ze "wstawkami" biegu
Tak jem dzisiaj. Śniadanie podzielone na dwie części.






Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-11-07 07:24:43

Nareszcie jedzenia wiecej, prawie jak dla mezczyzny ;) O ktorej u Ciebie bieg ? U nas o 15 chyba, troszke nie dla mnie pora, bedzie eksperyment. Teorie z postu Panteona sprawdzilem w praktyce, sprawdza sie co do joty, jak w kazdej dyscyplinie, technika biegu robi kolosalna roznice.

xzaar77:
co dokładnie sprawdziłeś?
Biegasz w ten sposób, czy próbowałeś (pomiędzy moim a Twoim postem)?

Przypomniała mi się taka uwaga - bieganie w ten sposób polega bardziej na podnoszeniu nóg (jak w skipie - kolana wysoko), niż na odpychaniu się od ziemi (odpychania należy unikać).

Czas mi się poprawił, mniej się męczyłem, na początku tylko ze 2-3 biegi śródstopie mnie bolało.
Więcej niż 5km nie biegałem i w ogóle - biegacz ze mnie żaden.

MaGor:
Przy tych swingach i bieganiu, to może daruj sobie jakieś "300" itp..
Miska faktycznie - wygląda przyzwoicie ;)

Przesunęli premierę książki Ferriss'a na 22.11. Szkoda, ale przynajmniej kupię za jednym zamachem z ETK - i kilka złociszy zostanie w kieszeni

Zmieniony przez - panteon w dniu 2013-11-07 08:50:14

Plan co do miski mam ambitny.
Pn 2500+200 T35
Wt 2700 T50
Śr 2900 T70
Cz 2900 T90
Pt 2800 T90
So 3100 T95
Nd 3100 T95
11.11.2013 Pn 3300 +- 500
Wt-Pt - Tłuszczówka w okolicach 5000-6000 kcal. Samo mięso i tłuszcz zwierzęcy.

Żeby mi tylko starczyło odwagi na przebicie przez pułap 3000 kcal. Czuję irracjonalny lęk. Ale mam na to radę: złachać się na treningu do tego stopnia, że Gruby rozpieprzy swój kryminał i zrabuje pół lodówki za jednym podejściem

Bieganie i technikę na razie zostawiam "własną" dopasowaną do mnie Do tej pory nie zrobiłem sobie krzywdy. Chyba

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-11-07 09:22:31

Maciek prawie mnie dogoniłeś Zaliczyłam 9-ty swing. Cholerne przedramiona. Chwyt nawet nawet ale to pieczenie jest denerwujące :'-(

O i w końcu wyszło że masz w planach bieg na 11-go (możliwe, że wcześniej nie doczytałam o tym )

Jeśli chodzi o kettle. Nauczyłam się ćwiczyć w rękawiczkach syna i mam prawdziwą bojaźń by znowu załapać trochę odcisków. Jak działa magnezja?

z tym bieganiem to kombinujecie. Gdzie się podziała zabawa z wyjścia w dresiku i trampkach Mój pierwszy bieg tak wyglądał. Dał mi dużo radochy. Potem dorzuciłam buty, bluzki z wywietrznikami, dżejzi gacie i kurna zaczęłam świrować bo czy wystarczająco ładnie ląduję stopą, czy też może mam wdech 3 krok. E tam. Czytaliście Murakamiego i jego podejście do maratonów?
Ostatni maraton w Pozku kończyła kobitka w wieku 80-90 lat. Fajnie to wyglądało bo szurała nóżka za nóżką, obok biegł jej towarzysz z flagą a za nimi kończył korowód peleton złożony z policji, erki.. I wiecie co? Ludzie którzy biegli z przodu maratonu mieli mniejszą radochę niż ona-zaciśnięte szczęki, przepychanki. Szło wiele osób i niemal każdy bił tej pani brawo, zaciskał kciuk i dodawał jej sił ( ja to się nawet poryczałam ale ciiii )
Tak zglądając zapowiedzi wydawnictw w temacie natrafiłam na http://sensus.pl/ksiazki/schudnij-z-kaizen-jaroslaw-gibas,pokoty.htm 
Wiadomo że teraz jeszcze mamy więcej sił, motywacji i możemy naprawdę podciągnąć stan naszego ciała ale prawda jest taka że na forum jest kilku mężczyzn po 70, kilku po 60. No ale do sedna. Podziwiam przemianę xzaara i życzę by utrzymał taki stan najdłużej jak się da, tylko czy da się utrzymać takie zacięcie? Wydaje mi się oż teoria pana z podanego linku jest mi najbliższa. Powolne ale trwałe zmiany/przyzwyczajenia. Chyba nawet swing mi w tym podejściu pomaga. Nie rzucam się na pierdylion odmian jakiegoś ćwiczenia tylko robię swoje.
aha jakby ktoś się chciał do czegoś przyczepić to powiem że mam niedoczas a temat rzeka

Murakami wyraźnie pisał, że nie przepada za sprzętem (rower :) ) dlatego bieganie mu najbardziej odpowiada - ubiera się i już biegnie (a nie: pakuje rower do auta i jedzie gdzieś i dopiero potem pedałuje).
Tak tylko zagaiłem z techniką. Nie było problemu z przyswojeniem jej (w jakimś tam stopniu, oczywiście) - ot kolejna nauka z książki/netu..
Szybko Wam te swingi idą..

Na osłodę powiem, że mam podbite kalorie, a mimo tego waga spada :) Treningi zrobiłem dopiero 2, także to nie ich zasługa..
Ciekawe..

MaGor

Na 300 Maxwella to ja się dzisiaj nie nadaję. Poćwiczę z młodzieżą coś co nie wymaga unoszenia łokci. Brzuch, nogi, martwe ciągi. Zobaczę.

Łapa dokucza.
Moja perfidia jest przerażająca. Poćwiczymy... Zgadnijcie co Tak! Swingi! A dokładnie 500 swingów Nie wiem czy wolno robić 2 x 500 w programie, ale jak nie spróbuję to nie będę sobą Trening odbędę, dogonię Kamę i w sobotę będę świętował półmetek
A tak serio, to jak nie będą mieli ochoty na takie wyzwanie to i tak wyżej niż swing nie sięgnę. Postaram się użyć mojej siły argumentacji.

Kama - jest tak jak piszesz z tym bieganiem. Im bliżej prostych rozwiązań, tym więcej frajdy z treningu.

No i właśnie przed chwilą wywaliłem ryż, który miał być na obiad. Uratowała się połowa. Dogotuję makaronu... Szlag by to trafił.
Z tym ryżem to w ogóle jazda. Naszło mnie na eksperymenty. Byłem w delikatesach Alma i tam jest taki fajny regał z bio-żarciem. Między innymi 3-4 gatunki naturalnego ryżu. Postanowiłem spróbować. Czarny i czerwony odłożyłem, bo nie chciałem kupować 500g ryżu za 17 zł. Wziąłem ryż okrągły, pełnoziarnisty. W domu czytam na opakowaniu, a tam:
namoczyć na 12 godzin - gotować 60 minut... Przebrnąłem przez proces. Tylko po to żeby połowę wywalić na glebę

Im bliżej prostych rozwiązań, tym więcej frajdy z treningu.

To już nie będę wypominał gadżetów,ubrań, robienia butów na zimę, wykresów, mapek, zajączków i żółwików, latarki nagłownej i czego tam jeszcze...

Fakt faktem - wystarczy odpowiednie obuwie.. (chociaż do biegania naturalnego to niby chińskie halówki za 25zł, a najlepiej to na boso - wtedy naturalnie stawia się stopy (czy paleo-ludzie bali się szkieł??)).

panteon

To już nie będę wypominał gadżetów,ubrań, robienia butów na zimę, wykresów, mapek, zajączków i żółwików, latarki nagłownej i czego tam jeszcze...

Też cierpię z tego powodu Żartuję. Lubię takie gadżety Ale to tylko sprzęt pomocniczy i pomiarowy. Idea jest jedna biegać, biegać, biegać

Czy ludzie paleo bali się szkieł? Myślę, że bali się zranień i skaleczeń. Mieli - jak na to nie patrzeć - ograniczoną wiedzę o stosowaniu antyseptyków. A może to my mamy ograniczoną wiedzę w tej materii, a oni potrafili poradzić sobie z mikrobami w sposób naturalny?