Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

W niemieckim ALDIM jest jakis pulsometr medion za 70 bodaj euro - z GPS ! Widzialem akurat bo chuda gazetki przyniosla ze skrzynki, ona zawsze szpera po angebotach. Nie wiem jak to jest, ale duzo Niemcow kupuje sprzet tej firmy, komputery, nawigacje itp, wiec z jakoscia chyba nie moze byc zle ?

Dobry szpej. Nawet ma swoje "tanie marki". Za taką kasę? Z GPS-em? Ciekawe.

Medion daje rade. Stosunek cena/jakosc jest bdb.

Chciałem obejrzeć ten pulsomierz ale nie mogę go znaleźć. Natomiast znalazłem to: LINK
Niezły patent do filmów z łódki, roweru biegów. Ale zbytek lekki, bez przełożenia na jakość treningów

Sutki, to się chyba plastrami zakleja, żeby się nie starły :)

ja do tej pory nie miałem w swoim bieganiu tego problemu, może jakieś słabawe te koszulki macie

Mam dzisiaj Młodego na noclegu. Dopiero się wybrał spać.
Intryga Małej polegała na tym, że chciała żebym wziął udział w festynowym konkursie na wyciskanie kettla 17,5 kg. Nie chciałem robić dziecku przykrości i postanowiłem spróbować. Miałem tylko problem, co zrobię ze skatowaną jedną ręką (bo zakładałem pompowanie do oporu). Miałem w planie od razu po konkursie jechać do domu i dobić lewą rękę do takiego samego stanu. Miskę podkręciłem w intencji rywalizacji, po której miałem pobiegać długo i mozolnie.
Cóż. Życie bywa nieprzewidywalne. Ktoś podpieprzył organizatorom kettla. Oddaliłem się stamtąd gdy byli na etapie wypożyczania hantla z MOSiR-u Uznałem, że cały urok tej zabawy to był odważnik. A Młoda zwolniła mnie ze startu, bo wygrała jakiś konkurs o UE i poczuła się spełniona.
Fajnie. Ale co robić? Napięcie się ulotniło. Plan na trening został.
Pojechałem do domu. Miałem ochotę włożyć kule do bagażnika i pojechać do lasu na jakieś wygibasy. Nagle jednak przeszła mi ochota na zagotowanie swojej krwi. Postanowiłem zostać przed garażem i porypać trochę kulami bez fajerwerków.
Nie miałem żadnego planu, założeń, niczego Słońce zachodziło, nie było ani za gorąco, ani za zimno... Sielanka

Zrobiłem 200 zarzutów odważnikiem 32,5 kg (po 100 na rękę). Ładnie weszło. Drabiny (x2 LP)
10; 10; 15; 15; 10; 15; 10; 15
Zauważyłem, że skóra na rękach dostaje najgorszy wycisk gdy usiłuję dłonią zatrzymać pęd odważnika przy braku dostatecznej koordynacji pomiędzy poszczególnymi fazami ćwiczenia. Rękawiczki tylko pogarszają sprawę. Gdy zacząłem zwracać na to uwagę, w pewnym momencie... mogłem zdjąć rękawiczki. I mam całe ręce.

Potem przypomniał mi się film dziewczęcia o anielskim imieniu i spojrzeniu (Angela znajoma Panteona - czego mu wiecznie zazdroszczę ) Widziałem tam martwy ciąg robiony jedną ręką. Byłem ciekawy jak mi wyjdzie. To ćwiczenie urzekło mnie do tego stopnia, że postanowiłem obejrzeć je na nagraniu. Zrezygnowałem ze słuchania muzyki i nagrałem na tablet dwie serie. Też bardzo fajnie czuć wszystko co powinno się czuć. Nawet 32 kg jedną ręką, podniesione z ziemi 200 razy daje znać o sobie.
Drabiny: 15; 25; 15; 15; 15; 15 x LP
Film zamieszczam dla formalności. Chociaż podoba mi się



No dobra. Wyszedł mi dzień "pull" Trzeba by coś "press". Wyciskanie naprzemienne stojąc dwóch odważników. Ładnie weszło 5x20 czyli po 50 na witkę. Czuję trochę. Potem coś pokombinowałem z wiatrakami, spróbowałem nowych ćwiczeń (wymachy boczne - nazywam je "bokserskimi") i skończyłem serią pełnych swingów (wymachy nad głowę) odważnikiem 24 kg.

Byłem umówiony z synem i zrobiło mi się krucho z czasem, a zatem dłuższe bieganie poszło w odstawkę (może jutro dobiegam)
Próbowałem wybiegać Tabatę (sprint-spacer). Zły pomysł. Nogi miałem jak z drewna po treningu i nie bardzo umiałem rozbujać tętno wyżej niż 160 BPM.

Po treningu było ok. Nawet zrezygnowałem z białka, bo nie czułem potrzeby (w ogóle poprzestawiałem miskę, bo nie stać mnie było na makrelę w kolacji. "No pain - no makrela" )Potem zaczęły boleć przedramiona (pływaki). Rozeszło się na biceps i dołączyło to miejsce gdzie plecy powoli przestają być plecami, a jeszcze nie stają się tyłkiem. Dobrze. Tam będę się starał uderzać. To - podobno - kluczowe miejsce (mięśnie pośladkowe) w przekazywaniu energii nogom w trakcie biegania. Teraz dopiero czuję, że dzisiejsze bieganie na dłuższym dystansie byłoby błędem. Jestem zwyczajnie zmęczony tym niepozornym treningiem. Ale jakoś mi dziwnie spokojnie na duchu. Jutro odpoczynek planuję (chyba żebym gdzieś pobiegł)

Pisałem, że Angelę znam, a nie że to moja znajoma.
Tak ją znam jak i Ty :)
Przez jej bloga jedynie.. :)

Wyciskanie kettla - myślisz, że ile być wycisnął? Pewnie z jedną zmianą ręki i jeszcze może z odstawieniem kettla na ziemię. Różneito bywa na festynach :)

Nie spodziewałem się sędziowania na poziomie Girevoy Sporta. Wiedziałem, że nikt nie będzie się czepiał lekkiego wyrzutu z bioder, ugięcia kolan, wspięcia na palce, balansowania tułowiem i drugą ręką. Prawdopodobnie mógłbym sobie włączyć rotację, a nawet lekkie pochylenie tułowia. Minimalne pauzy pomiędzy powtórzeniami 1-2 sekundy też ułatwiłyby zadanie (w GS zatrzymanie ruchu choćby na chwilę to koniec boju)

Wiem w jakim tempie mam robić to ćwiczenie. Potrafię panować nad oddechem i napięciem mięśni. Myślę, że bym sobie poradził.

Szacowałem się na 50-60 powtórzeń w jednym ciągu. Jak to by weszło to i nad następnymi bym popracował. Trochę taki test Szkoda mi tylko było całego ramienia bo taka fatyga to jak kontuzja.

Eeee... A myślałem, że masz przyjemność znać Boginię Kettli osobiście

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-07-21 09:10:38

Xzaar77

to i nie dziwota ze masz tak spasowane serce

A propos, przeczytane w necie. Bardzo ciekawy artykuł z konkurencyjnego forum, nie przechodzi przez linkowanie. Całość można przeczytać przez skopiowanie kawałka tekstu do wyszukiwarki, albo wpisanie w google "odważnikowy maraton".
Rozmowa z braćmi, mistrzami Białorusi w GS.

KiF

Dwa razy w tygodniu biega na dystansie 10 kilometrów i traktuje tę konkurencję jako wyjątkowo ważną, bo na długim dystansie doskonale hartuje się układ krążenia, a przecież serce nie może zawieść podczas trwającego 10 minut konkursu podnoszenia odważnika.

I drugi cytat:

KiF

– To zupełnie inny rodzaj sprawności – mówi z przekonaniem Igor. – Inny cykl przygotowań, inne mięśnie biorą udział w pokonywaniu siły przyciągania ziemskiego. Strongmani dysponują ogromną krzepą, którą wykorzystują w krótkim czasie. Naszą siłą jest wytrzymałość. Siłę mięśni zastępuje nam siła mięśnia sercowego.

Czyli: Ćwicz serce i daj się prowadzić odważnikom (w moim przypadku)