Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

O! Rozwiazanie jest proste, jeszcze wiecej treningow i jeszcze duuuzo wiecej jedzenia :)

xzaar77

O! Rozwiazanie jest proste, jeszcze wiecej treningow i jeszcze duuuzo wiecej jedzenia :)

Za wcześnie. Jeszcze nie teraz. Teraz muszę zmusić metabolizm do przyspieszenia. Jeżeli mam rację i wywołałem kryzys energetyczny, to najgorszą rzeczą byłoby dostarczenie surowców, w momencie gdy on ma światełko: "jest za mało - gromadzimy." Poza tym to niedługo będę chciał dołożyć przynajmniej 5 km do bieganego dystansu, a to już nie będą przelewki dla moich stawów (35 km). Tu każdy kilogram na minus zwiększa moje szanse na uniknięcie poważnych kłopotów.
Zobaczymy. Na razie jadę na resztce glikogenów i niemal nie czuję efektów zmiany diety. Głodny nie jestem. W ustach lekko metaliczny smak czuję i jestem lekko pobudzony. Biorę się za drugie śniadanie.

Jestem w szoku. Spodziewałem się zamulenia i spadku morale, a tu tak:
- energii mam tyle co koń i żałuję, że zaplanowałem i zrobiłem taki okrojony trening
- za chwilę postaram się dodzwonić do córki i jak się uda to z nią sobie pobiegam
Wideo się już ładuje na YT to będziecie mieli okazję zobaczyć jak mnie ożywia brak węgli w diecie. Tylko nie mogę tych cholernych pasków dostać u siebie na wsi.
-----------------
Paski zamówione i jutro rano odbieram. Keto-diastix się to teraz nazywa.
Hi hi hi. Ależ mam dobry humor. Nie wierzyłem, że na tłuszczówce można przeżywać euforię, a tylko o tym słyszałem. Poza tym - co jest zabawne i gdybym nie znał mechanizmu to cieszyłbym się jak blondynka - waga w stosunku do rannego odczytu pokazuje 1 kg mniej Wody mi odchodzą. Zakładam plecak na garba i biegnę dostarczyć przesyłkę żywnościową od rodziców. Miałem jechać samochodem, ale któż by się wlókł samochodem w tak piękny wieczór! Wracając zrobię zakupy. Brakuje mi warzyw na jutro: 1 pomidora i 1 małej cukinii.
A ogólnie to jem tak jak na obrazku (muszę dojeść mozzarellę - szkoda bo ona zawiera sól - niech to będzie taki mały czit)
Dzisiaj dieta dopięta i dotrzymana na 110%. Te 10% to dodatkowy kawałek schabu wrzucony do obiadu, bo jakiś głodny byłem





Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-10-21 18:51:59

Chcialem podejsc na kilka tygodni ponownie do keto, ale nie ma sensu. Waga leci mi na pysk na tym co jem teraz, az sie przerazilem i znow musze dolozyc do miski..

Ale ale - to o tych 30 ziemniakach mnie interesuje. Powiesz cos wiecej ? Podjalbym taki temat, jem teraz codziennie ziemniaki jako wegle i poprostu energia mnie rozpieprza, wczoraj ledwo zylem po biegu a dzis na silowni bylem jak dynamit. Zaczynam wierzyc Jurkowi, z miesa nie zrezygnuje bo lubie.. Ale te ziemniaki to moze byc to ;)

Ziemniaczki mają to do siebie, że ładnie zapychają w stosunku do kaszy ryżu. Psychika wtedy też daje +10% wigoru, przy tych samych wartościach. Tylko to obieranie . Leń mnie trapi

Ja na małych węglach miałem też początkowy zachwyt a nawet posiłki były dużo smaczniejsze.Polecam pierś wypełnioną serem mozzarella ze szpinakiem i otoczoną plastrami boczku po czym upieczoną w piekarniku w ciągu 15 minut.Jakiego smaku dodaje ten bekon ech.Ale no właśnie w 3 dniu byłem jak wrak nie miałem siły.

Ziemniaki w stosunku do kaszy i ryżu, to jak 5:1, czyli zamiast 100g ryżu można wszamać 500g ziemniaków. Tak wychodzi wg tabel. Tak mi mówił dietetyk.
500g ziemniaków zjem ze smakiem. 100g kaszy, czy ryżu, to już raczej nie zjem.. Nie zmieszczę!

To ja mam inaczej, jak zjem 500 gram ziemniakow, to poczuje ze cos zjadlem, jak zjem 100gr ryzu czy kaszy, to sie bede zastanawial, kiedy cos konkretnego dadza do jedzenia.. ;)

a ja od początku swojej redukcji ziemniaków nie jadłem wcale (z małymi wyjątkami gościnnymi)
ale mam zamiar to zmienić w najbliższym czasie

Ja też wolę ziemniaki ale dlaczego nikt prawie ich nie wcina oprócz xzaara. Moze bardziej wypychają żołądek.