Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

U Maćka teraz na każdej focie będzie kettel w tle
W co grałeś? W co gra Twój mąż Kama?

Może jakaś recka książki pana Gacy?

Kilka dni temu na zakupach (okres poświąteczny) zauważyłem w sklepie mocno otyłą dziewczynkę (14-15 lat), której upadło na ziemię 2 grosze. Aż sapnęła ze złości, bo chyba nie była pewna czy wystarczy jej kasy na wielką pakę chipsów, którą miała w łapkach. Mimo wszystko poszła w stronę kasy - nie schyliła się. Podniosłem te 2 grosze i koło kasy jej oddałem. Ależ była zła!
Dlaczego o tym piszę? Kiedyś w klubie rozmawialiśmy o tym z kolegą i doszliśmy do wniosku, że fizyczną miarą otyłości, kondycji jest nominał monety, po którą się schylisz. Ustaliliśmy, że jako solidne spaślaki (Krzysiu był pierwszym człowiekiem po redukcji 90 kg, którego poznałem) nie schylaliśmy się po monety poniżej 10 groszy. Ewidentnie się nie opłacało. Ilość bólu w plecach, odcięcie powietrza przez wielki bebech, pot występujący na czoło po takim "wysiłku" była warta więcej niż 10 gr. Tak jak piszesz Kama. Zaczęło się chodzenie w klapkach, kupowanie butów na rzepy itp.
A potem przebudzenie: skoro nie potrafię się schylić po 10 groszy, to za chwilę zacznę się zastanawiać nad 5 zł. A idąc dalej: czy gdyby kiedyś zdarzyła się sytuacja, że np. los któregoś mojego dziecka, najbliższych zależałby od tego czy potrafię przebiec 500 metrów, to czy byłbym do tego zdolny?
Tak. To były poważne argumenty.

Komputer i mąż. Kama - publicznie źle się pisze o takich rzeczach, ale ja powiem Ci jedno: mogę mówić, że straciłem rodzinę przez uzależnienie od komputera.

Miałem napisane tu dużo, dużo więcej, ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że tego nie napiszę. Są pewne granice ekshibicjonizmu
Poza tym kogo to obchodzi.

Pogoda za oknem, że psa nie wygonisz, a tu 12 km na rozkładzie
Ciężko będzie, ale nikt nie mówił nic o tym, że ma to być przyjemne
Będzie przyjemnie bez względu na pogodę. Chyba powtórzę numer z sauną po bieganiu. Ale przedtem przygotuję solidny, burżujski, przepyszny, tłuściutki i smaczny obiad, który zjem zaraz po bieganiu.

panteon

U Maćka teraz na każdej focie będzie kettel w tle
W co grałeś? W co gra Twój mąż Kama?

Klasyka:
Na początku
- Panzer General
- Age of Empires
- Commandos

Potem:
- Call of Duty
- Medal of Honor
- Desert Force (czy jakoś tak)
- Hidden & Dangerous
itd.

panteon

Może jakaś recka książki pana Gacy?

Mogę. Owszem. Nie wiem czy dzisiaj, ale mogę. Literacko i merytorycznie wielkich not nie wystawię, ale ogólnie książka mądra i nowoczesna (momentami bardzo bliska Taubesowi)

Grałem kiedyś w Commandosa - ze 3-4 misje pierwszej części przeszedłem, ale to z 15lat temu..
Później trochę w Diablo II..

Jakoś nie mam nerwów, ani czasu na gry (kiedyś nie miałem, to co dopiero teraz..). Za to jak mam okazję, to szachy!! Dłuższy temat :)
Wystarczy wolne 10-20min i już można pograć na kurniku. Wolę z ludźmi, ale takie okazje rzadko się trafiają.. Raczej ktoś przyjdzie na kawę/ciastko/piwo niż na szachy..

To Wy to stosunkowo niedawno marnowaliscie czas na gry :) Jedyna, ktora przykleila mnie do kompa na naprawde koszmarny czas, to byla seria Baldur's Gate - juz nawet ciezko z pamieci odtworzyc kiedy to bylo ;)

Za to przez 2-3 lata wiekszosc czasu spedzalem przy kompie na IRC - i o dziwo, z tamtych czasow do dzis mam przyjaciol, prawdziwych, realnych. Na szczescie nie mialem wowczas jeszcze rodziny..

Komputer to wrog, po zamieszaniu z czasem w ostatnich dniach obiecalem sobie ze w tygodniu na forum zajrze tylko raz na dobe, wieczorem, poczytac co u Was i uzupelnic dziennik ;)

xzaar77

Komputer to wrog, po zamieszaniu z czasem w ostatnich dniach obiecalem sobie ze w tygodniu na forum zajrze tylko raz na dobe, wieczorem, poczytac co u Was i uzupelnic dziennik ;)

Nie rób nam tego Nie przekopiesz się przez wątki i jeszcze umkną Ci jakieś oczywiste i fundamentalne sprawy
Pogoda za oknem iście demotywująca, ale zawsze można sobie powiedzieć: "Xzaar by nie wymiękł, tylko by biegł"
W zasadzie to chyba niedługo będzie się mówiło: "Pogoda, że nawet narwańcy by nie biegali"
Zresztą na razie nie muszę się dodatkowo motywować. 1500 kcal wciągnięty w śniadaniu na razie leży na ruszcie jak węgiel w piecu. Za godzinkę się rozkręci, a za dwie będę jak reaktor atomowy. A wtedy to może z nieba lecieć grad wielkości moich kettli
Zmykam do garów szykować burżujski posiłek rege: schab zapiekany z kalafiorem i cukinią, posypany żółtym serem. Za 1,5 godziny będzie gotowy i wtedy rwę w mokry i zimny świat.

U mnie takoz pada i szaro.. Wypilem kawe z olejem i zbieram sie malo entuzjastycznie - dzis mam w planie 16km. Wczoraj na zyczenie chudej nagotowalem caly gar minestrone - taka wloska warzywna zupa z odrobinka boczku o gestosci zapewniajacej lyzce postawe zasadnicza - i na koniec zapiekana pod serem.. W zwiazku z ta zupa nie ma juz miejsca na zadne wegle w diecie, wiec dzis u mnie caly dzien minestrone, karkowa 1,5kg i sery :)

Macie dużo energii w sobie a ja teraz jeszcze leżę i nie mogę się pozbierać. Miałem pobiegać ale na razie off.

Na takie okazje mam zwykle sposob motywacyjny - dzis mam naprawde wolny dzien - wczoraj kupilem sobie na kindle swietna ksiazke, mam tez kilka odcinkow mojego najnowszego ukochanego serialu The killing, przygotowana pyszna zupe i karkowke - a wszystko to dostepne dla zmyslow juz po treningu.. No to lepiej uzyskac dostep wczesniej niz pozniej ;)

Ja to od 5 m-cy to się trochę uzależniłem od sprawdzania sfd... sprawdzam co napisaliście zaraz rano, potem w trakcie pracy (nawet w trakcie spotkań hehe) i wieczorem.