Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

ja biegłam rano w deszczu. Też możesz, dawaj

Gwid

jako że napisałeś w tonie złego gimnazjalisty żeby ktoś zapytał uczynię to i spytam, dlaczego?

Ja to małe miki - zdrowy jestem jak koń. Wisiało to ciągle nade mną od dawna, ale okazało się, że to tylko przyczajenie Złego. Nie mogę napisać nic więcej. Mam chęć biec całą noc przed siebie, paść na pysk, wstać i znowu biec. Do samego końca.

Ok. Racja. Bez histerii. Nie można wymiękać. Teraz to ja muszę być silny.
Życie bierze haracz. Jadę coś w siebie wduszę do jedzenia.

f*** stress military press

fajny obrazek ;]


Zmieniony przez - duke of bugajewo w dniu 2014-01-14 19:38:06

z Twojego fejsa :)

Pobiegane wg planu.

Zjedzone niezgodnie z rutyną, ale szczać na rutynę. Z tego stresu mnie wyssało, że musiałem dogryzać kabanosów i orzechów.
Idę spać.




Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-01-14 21:46:25

3m się Mistrzu!

Tak czytam ten temat co drugi post, rozumiem ze chyba nie chcesz pisac co jest grane, ale trzymaj sie, co by nie bylo mysl pozytywnie!

Dzięki. Dzisiaj dzień luzu. Musiałem wstać żeby nadgonić trochę zaległości zawodowych. Godzinka i po sprawie. Dopijam kawę i biorę się za robotę. Nie przypuszczam żebym się jakoś udzielał na forum mocniej, ale będę zaglądał.

Jako że zaczął się nowy dzień, ziewwww
Maciek albo to kwestia złośliwości wszechświata albo jestem jak sitko i nie jestem w stanie się napić tak, bym nie stała za chwilę przy butelce. Sól? Mineralna wysoko zmineralizowana? Za dużo białka? Z rana poszłam biegać i wyobraźcie sobie to uczucie że po prawej rzeka sobie płynie, po lewej i przed sobą widzicie tylko śnieg...wszystko to woda a w ustach nic, zupełnie nic.
Apropo śniegu: już nawet najmniejszy Eskimosek wie żeby nie jeść żółtego śniegu
W ramach biegania łapie mnie przykurcz w barkach. Wydaje mi się że biegam dość luźno a tu takie