Ale mi się dzisiaj
aeroby trafiły. Po obiedzie, żona do mnie mówi:
- za bardzo się nie rozsiadaj bo za pół godziny musisz wyjść, żeby zdążyć.
-
Zdążyć gdzie, pytam
- No na Zumbę z Zosią, przecież obiecałeś, że pójdziesz
- Acha (kiedy ja to k***a obiecałem- myślę, pierwszy raz słyszę), no pewnie, że pamiętam (mówię)
Ładnie się wrąbałem - to już w aucie sam do siebie, pewnie w trakcie meczu mnie zapytała
Jakoś to przeżyję,
Na miejscu okazało się, że małe dzieci (grupa 3-5) mają młode mamy
w większości zumbowe młode mamy, a ja - jedyny tato
co pani prowadząca lubiła podkreślać przez całe zajęcia
Spocić to się nie spociłem, ale nie żebym żałował
Po powrocie, żona zapytała:
- no i jak
- a weź, jakby się Zośka tak dobrze nie bawiła, to bym wyszedł po 5 min
- To super,możesz się dla dziecka poświęcić
I teraz będzie mnie cały tydzień namawiać, żebym poszedł znowu
A ja się "poświęcę" i pójdę
4 pieczenie na jednym ogniu będą:
-wdzięczna żona
- zadowolona Zośka
- czas z córką
- zadowolone oko me
Czasem mi się jakiś fortel uda.
Dzisiaj bez siłowego, może zaraz wskoczę na orbi.