wtorek 14.12.2010 - dzień 30
Micha:
1. jajecznica, kakao, cynamon, owies, otręby
2. jogurt naturalny, wafle ryżowe, rodzynki
3. kura, kasza gryczana, fasolka szparagowa
4. jabłko
*TRENING*
5. Syntha czeko-mięta
Ogółem: 1490 kcal
B: 94.3
W: 199.5
T: 41
Suple:
1. VitaMin Sport, Omega3
Trening: muay thai
- rozgrzewka
- blokowanie kopnięć low kick z kontrami kopnięciami na żebra
- techniki bokserkie w parach zakończone kopnięciami na żebra
- techniki: prawy prosty + lewy prosty, lewy prosty + prawe kopnięcie na żebra, 2x prawe kopnięcie na żebra, zablokowanie prawego low-kicka + kontra prawym kopnięciem na żebra, front kick
- j/w, na drugą stronę, czyli: lewy prosty + prawy prosty, prawy prosty + lewe kopnięcie na żebra, 2x lewe kopnięcie na żebra, zablokowanie lewego low-kicka + kontra lewym kopnięciem na żebra, front kick
- rozciąganie
==========================================
środa 15.12.2010 - dzień 31
Micha:
1. sałatka: 2 jajka, pekinka, ogóry konserwowe, 100g marchewki
2.
serek wiejski, ogóry
3. kura ~110g, razowiec 60g, ogóry
4. kura ~110g, 50g kaszy gryczanej, brokuły
5. kura ~50g, sałatka kupna (100g): kapusta biała, jabłko, ananas, marchewka
6. 5 mandarynek
kcal nieznana.
DNT.
wypadła mi nagła i niespodziewana delegacja do Poznania, nawet nie miałam jak się przygotować do niej :/ wkurzyło mnie to, że ostatnio cały czas rzucane mi są kłody pod nogi w kwestii przygotowań do zawodów i trzymania michy :/
tyle mojego, że wieczorem urządziłam sobie dwugodzinną wycieczkę po Poznaniu, zwiedziłam trochę Stary Rynek i osiedle, na którym pomieszkiwałam, ale temperatura -13 nie zachęcała do dalszego podbijania świata.
============================================
czwartek 16.12.2010 - dzień 32
Micha:
1. serek wiejski, pomidory
2. kura ~110g, 2 wafle ryżowe
3. kura ~110g, 2 wafle ryżowe, reszta sałatki ze środy (200g; kapusta biała, jabłko, ananas, marchewka)
4. kura ~110g, 1 wafel ryżowy, pomidor
5. kura ~110g, 1 wafel ryżowy, sałatka kupna z białej kapusty
6. 5 mandarynek, jogurt
kcal również nieznana. DNT.
wróciłam do mieszkania padnięta, nie miałam siły nawet na spacerowanie, zwłaszcza że był już późny wieczór, a czekała mnie perspektywa pobudki następnego dnia o 4:30.
mam straszne ciśnienie na mandarynki ostatnio