Czas napisać jakiś dłuższy post o mp pomimo tego że wrzucalem tu jakieś relacje codziennie krotkie
Piątek
Wstalismy przed 6, pogotowalem ryż, spakowalem dodatki jak miód, klonowy, rodzynki, olej kokosowy. Część posiłków w pudełka do auta reszta do lodówki. W drogę do Stargardu gdzie przesiadka do auta rutkowa i heja na Kielce
trasa spokojna najpierw s3 do zjazdu na na a2 potem długi lecz drogi
odcinek a2 aż do strykowa i przeskok na a1 i do Piotrkowa Trybunalskiego wszystko sprawnie potem już do samych Kielc lekko
tempo siadlo a sam wjazd do Kielc i korki to jakiś dramat
na miejscu byliśmy koło 16 czyli wyszło 7h drogi z przerwami i wolnym ostatanim etapem gdzie te 130km ostatanich zajęło nam z 2h. Ogarnelismy hotel, chwila przerwy na odpoczynek i na weryfikację. Zgarnelismy ziomkow od Nas którzy jak się okazało mieli apartament 5 metrów od hotelu
i polecielismy na hale. Ludzi od groma zapowiadało się na 2-3h czekania ale spotkanie znajomego w kolejce troszkę etap czekania przyspieszylo i po około 2h byliśmy już w drodze powrotnej do hotelu. Zjadłem na szybko posilek ogarnąłem lekki peeling i zarzucilismy pierwsza warstwę bronzera. Potem check formy, rozmowa z Przemkiem czy ładujemy syf czy nie bo szczerze tego dnia miałem jakieś obawy żeby nic mi ten syf nie popsul
wyszło jednak że normalnie poszedł Burger i kopa frytek ale na tym po przestałem. Zasnąłem jak dziecko ale po 4h byłem już wyspany i 2h do 6 rano leżalem aż wstanie reszta u nalozymy bronzer.
Sobota
Bronzer nałożony, forma była na pewno na ten moment życiowa, na 7 na sniadanie gdzie miałem zjeść jajka ale były bardzo słone więc odpuściłem definitywnie. W pokoju 3 wafle z maslem i rodzynkami i tak co około 1.5h dojadalem. Na hale ruszyliśmy przed 9, małe kolejki bo poranny blok więc jakoś sprawnie dostaliśmy się na backstage gdzie jednak już panował mały tłok. Zawody miały wystartować o 9 30 a ruszyły po 10, wszystko się przeciągalo więc ciężko było się wstrzelic kiedy tu odpalić wszystko co potrzebne do wyjscia
międzyczasie jakieś wafle parę piernikow aakg, ciastka troszkę zelkow i powoli lekko pompowalem. Naprawdę tego dnia czułem dobra pompę, parę ruchów i wchodziło gdzie trzeba. Chwilę przed przejściem do strefy zawodnika pół łyżeczki soli puszka odgazowanej zwyklej colii. Pierwsze wyjście z 15 minut na scenie w line upie 4 pozy i dla mnie po zawodach
polfinalu nie było, życie. Siadlem na krzesło skończyłem pierniki, Oreo, żelki, pepsi i inne cuda. Zaczęło fajnie wywalac kable
spakowalismy się i do hotelu zmyć bronzer i na jedzenie. A jeszcze udało się znaleźć chłopaków z ponadpoziom, bzyka i Mariana, chwilę pogadać i zabrać trochę legendarnego tort. Potem znowu Burger plus kopa frytek a do tego jeszcze duże pastrami
po tym padłem na godzinę drzemke
koło 19 pojechaliśmy do galerii echo tam mcflurry u 10 gałek w grycanie. Wróciliśmy do pokoju i fajne info koleś z pracy zrobił mp w plazowce do 173 więc na 22 ustawilismy się na pizze. Zamowionko na wynos i do nich na kwaterę zjesc
po 24 w pokoju i znowu odjechałem jak dziecko
o czwartej znudził mnie glod
Niedziela
6 rano ja już leżę 2h i nie śpię a nikt się nie ma zamiaru obudzić nawet syn który zazwyczaj po 6 już buszuje
7 to samo o 7 30 w końcu decyzja idę sam na sniadanie bo nie wyrobie
Co tam zjadłem to pisałem ale na spokoju 4 os rodzina by się najadla
po śniadaniu pakowanie i w drogę, ruszyliśmy koło 10. Trasa przyjemna, na autostradzie MC i posilek przedtrenignowy kanapka new york beef i 2x frytki amerykańskie. W Stargardzie byliśmy o 17, przepakowanie rzeczy i do pracy na trening. Młody z moją na kulkach a ja godzinka pompy. Potem powrót na szczecin i zajechalismy jeszcze do włoskiej pizzerii gdzie nie mieliśmy jeszcze okazji jeść. Pizza smaczna ale jakoś pod korek nie załadowalem
w domu w końcu zjadłem sławny tort i poczułem co to słodkośc
Dobilem blokiem czekoladowym i siadlem do Gran Derbii, w trakcie jeszcze zielone z lidla z tyg amerykańskiego i po meczu odjechałem w objęcia morfeusza
Tyle