Jak ktoś chce sobie chodzić do pracy i dodatkowo zdobyć SFG, to musi być po prostu bogaty (silny i wytrzymały!!).
Jak ktoś pracuje w branży fit - jest instruktorem, ma siłownię, jest rehabilitantem (oj, wyzwanie zalecić komuś kettla - już widzę sprzeciw lekarzy itd). To taki kurs może mu się zwróci. Może... ale zaraz pojawią się nowe - rozciąganie, trening z masą ciała - już to się u nas w krajupojawia.
5000zł co dwa lata..??
Podejrzewam, że zwykły instruktor nie miałby tyle kasy. Przeciętny instruktor w przeciętnym mieście..
Sam kurs, to nie tylko robienie notatek, ale i zaliczenie egzaminu. Trzy dni zajęć po 12h (poważnie) i w trzecim dniu jest 5min Snatch test i po kilka powtórzeń innych ćwiczeń.
Przeciętny instruktor by tego chyba nie zaliczył Ale czy przeciętny by się na to porwał??
Wracając do amatorów - kwestia zdecydowania ile chcemy wydać na swoje hobby. A może na inwestycję w swoje zdrowie?? Albo jeszcze coś innego.
Bardziej patrzę na kule jako na hobby, pasję, a zdrowie - gdzieś tam liczę że kule mi pomagają.
Powiedzmy - karnet na siłownię, czy inne zajęcia to 100zł/mc, czyli 1200zł/rok.
Idąc tym tropem - około 1000zł na rok - wystarczy na intro, czy na kule..
Nie kupiłem kuli, a chcę umieć układać programy, co kosztuje kilkaset złotych? OK, z tego tysiaka można brać
W domu dochodzą też kule, które trzeba kupić. Jak ktoś ma zdrowe podejście, to robi to systematycznie i spokojnie sobie je kolekcjonuje.
W końcu się nasyci!!
Tak mniej więcej sobie myślę.
Czaję się na szkolenie z bent pressa i z dubletów.
Nie wiem, czy by mnie wpuścili w ogóle jako niezrzeszonego..
Jakieś szkolenie - raz na rok, fajnie by było..
A zamiast czekać na szkolenie trwające 2h za 150zł, to można kupić 2h u instruktora - cena podobna, a mamy instruktora dla siebie.
Trzeba poszukać fana BP!! Bliżej niż w Krakowie!