Wróciłam i ja po dłuuugim weekendzie.
Poprzedni tydzień był dla mnie najgorszym okresem od nie pamiętam kiedy. Samopoczucie okropne nie tylko z powodów zdrowotnych wywołanych zmianami pogodowymi. Te nagłe, maksymalne upały zaowocowały u mnie ciągłymi bólami głowy, katarem i bólem gardła. (Ochłodzenie, które towarzyszy nam od wczoraj okazuje się dla mnie zbawienne).
Miska w tym czasie była trzymana pół na pół - nie będę czarować, że było inaczej. Mało tego, największym problemem okazały się treningi siłowe. Motywacja w tym czasie spadła do minimum, o braku sił nie wspomnę. Nie zmuszałam się - uważam, że moja amatorszczyzna, którą przedstawiam na treningach ma mi sprawiać przyjemność dlatego też postawiłam po prostu w przeważającym stopniu na treningi aerobowe, żeby się całkowicie nie odciąć od aktywności fizycznej ( kręciłam sobie spokojnie po 60 minut na orbim). Oczywiście coś tam pomachałam i hantlami ale nie nazwałabym tego nawet rekreacją.
Przełomem w mym 'cierpieniu' okazał się weekend kiedy to nieco odpoczęłam psychicznie/ fizycznie. Pojechałam z mężem w sobotę do teściów na grilla.
Rano zjadłam standardowo omleta
Następnie około 16 rozpoczęliśmy rodzinne odpoczywanko przy grillu. Siedzieliśmy do samego wieczora Wpadło wiele pyszności - szaszłyki z kurakiem i warzywami, pieczywo, łosoś, kiełbaska no i kilka kieliszków domowej roboty nalewki.
Tego wieczoru wiele nie brakowało a nauczyłabym się latać
Następnego dnia czyli w niedzielę spałam do 11 - wiejski klimat i śpiew ptaków za oknem podziałał na mnie kojąco
Po szybkim prysznicu, w jadalni czekało już na mnie śniadanie w formie kolorowych kanapek oraz kawy z porządną kawką mleka (niestety brak zdjęć- nie myślałam wtedy o tym). Czas spędzony z rodziną tym razem smakował bardzo wyjątkowo. Zapomniałam o swoich codziennych obowiązkach, problemach. Rozmów nie było końca. Przerwę zrobiliśmy jedynie na obiad ( schaboszczak, mizeria i 4 młode ziemniory z koperkiem jeszcze nigdy TAK nie smakowały)
Niestety czas mijał nieubłaganie, przywitał nas wieczór - trzeba było wracać do domu.
Po drodze mąż wpadł na ekstra pomysł - zajechaliśmy do jednej z galerii by zakupić coś na ząb. Wpadły moje ulubione słodkości - wypieki z cukierni Sowa. Mąż jako wielbiciel tortu bezowego postawił i tym razem właśnie na niego, ja natomiast skusiłam się na zróżnicowane ciasta.
Tego dnia dałam się również wyciągnąć mężowi na goksy - jestę rajdowcę Ewentualnie ' Uwaga, pirat'
Tym oto pięknym akcentem zakończył się mój weekend. Obyło się co prawda bez opalania aczkolwiek to mam zamiar sobie odbić w najbliższym czasie.
PONIEDZIAŁEK[ - Tego dnia zaczęłam odczuwać minimalne pokłady chęci do treningów. Wpadło niestety jedynie 55 min cardio na orbim ( wszystko przez to, że chciało mi się straaaaaasznie siku !) Prócz tego zaliczyłam drobne roztrenowanie - ćwiczenia wybierałam te, na które miałam po prostu ochotę (z obawy by po jednej serii nie stwierdzić 'nie robię, nie chce mi się' )
REKREACJA tego dnia wyglądała następująco:
1.
A. Unoszenie nóg w podporze 3x 12
B. Spięcia na ławeczce skośnej 2x 12
C. Spięcia zwykłe leżąc na ziemi 3x20
2. Przenosy sztangielki leżąc w poprzek ławki 3x15
3. Przyciąganie uchwytu wyciągu górnego do karku - szeroko 3x12
4. Podciąganie sztangi wzdłuż tułowia do klatki 3x12
5. Uginanie ramion ze sztangielkami stojąc jednorącz 3x15
6. Prostowanie przy pomocy grzybków na wyciągu górnym 3x12
7. Przysiad na suwnicy smitha (ze zmiennym ustawieniem nóg ) 3x12
8. Martwy na prostych nogach 3x12
9. Odwodziciele na maszynie 3x15
10. Przywodziciele na maszynie 3x15
11. Wyprosty na ławeczce rzymskiej 2x20
Tempo i ciężary znacznie w dół niestety aczkolwiek lepiej tak niż wcale
MISKA: Nie będę jeszcze rozpisywać szczegółowo gramatury posiłków bo raz, że nie ma za bardzo co rozpisywać a dwa zajęłam się wstawianiem i oznaczaniem fotek z Opola także wszystkie inne rzeczy poszły 'nieco' w odstawkę.
1.Rano wpadł omlet standardowo
2. Następnie obiad w restauracji - 4 ziemniaki młode, kapusta młoda, rolada drobiowa + 4 pierogi ruskie
3. Kolejny posiłek - 100 g kura, 45 g makaron +warzywa
4. No i kolacja w formie 50 g wafli kukurydzianych extra cienkich + 40 g whey classic 100 % UNS + 2 g kakao
WTOREK - Znacznie więcej motywacji treningowych (spadek sił niestety nie ulega zmianie i prawdopodobnie długo zajmie mi powrót do wcześniejszych wyników ALE mam czas, że tak powiem )
TRENINGOWA REKREACJA - ciąg dalszy
Po wejściu na salę poczułam, że .. chętnie bym zrobiła dziś plecy. Tak też się stało.
1. Podciąganie sztangielki w opadzie tułowia - pod ławkę 3x12
2. Przyciąganie drążka wyciągu górnego do karku- szeroko 4x12
3. Przyciąganie uchwytu do brzucha - wąsko 3x12
4. Przyciąganie na maszynie chwytem neutralnym 4x12
5. Martwy na lekko ugiętych nogach 3x12
6. Prostowanie przy użyciu uchwytu w kształcie odróconej litery V 3x12
7. Ściąganie drążka prostego podchwytem na wyciągu górnym 3x12
8. Prostowanie jednorącz podchwytem 2x10
9. BRZUCH - 2 mini obiegi po 3 ćwiczenia.
CARDIO - 45 MINUT ( znów chciało mi się niemiłosiernie siku)
MISKA:
1. Rano standardowo omlet
2. Następnie dwie bułki (pasztet/ szynka/ ser ) To chyba dzięki temu posiłkowi radość z treningu była taka duuuuża
3. Potreningowo- 45 g makaron, 100 g kura + warzywa
4. Na kolację jeszcze nie wiem co wpadnie ale jestem bardzo głodna !
No to chyba na tyle - Dobraaaanoc
Zmieniony przez - Doris.K w dniu 2015-06-09 23:13:04
MÓJ DZIENNIK TRENINGOWY: http://www.sfd.pl/Doris.K__Fit_forma_mi_się_marzy.-t1045313.html