Ogólnie to dzisiaj zrobiłem tak:
Przysiad ze sztangą na karku 70 kg - 10 powtórzeń
Martwy ciąg z trzema kettlami spiętymi łańcuchem - 16+25,5+32,5 - 10 powtórzeń
Rwanie 25 kg odważnika - 10L + 10P
Pompki na hantlach - 10
Push & press z 32 kg uszakiem - 1 L i 1 P
I takich obwodów wyszło mi 5 w 1h:03m z przerwą około 10 minut pomiędzy 3 i 4. Nie spieszyłem się zupełnie.
Ten pomysł ze spinaniem kettli łańcuchem poroniony. Do tego stopnia, że ostatni obwód zrobiłem tak, że martwy ciąg zostawiłem na koniec i wykonałem go ze sztangą. Ćwiczenia takie jak ciężki przysiad i martwy ciąg zdecydowanie lepiej robi się ze sztangą.
Cieszą mnie postępy w podrzucaniu ciężkiego kettla. Coś co miesiąc temu było dla mnie ewenementem, dzisiaj włączam do treningu i robię po 5 razy na każdą rękę.
Zapomniałem z domu kostki do pulsu i miałem wolne oko obiektywu w telefonie. Fragment nagrałem.
Komentarz:
Pierwsza próba podrzucenia/wyciśnięcia ciężkiego kettla podrzutem nieudana. Zabrakło koordynacji napięcia mięśni, oddechu, skupienia i ruchu wyrzucania. Wyraźnie widać to przy lewej ręce - prawa wyszła. Dużo lepiej poszło w drugiej serii, pod koniec filmu (zaraz po rwaniu 25 kg). Martwy ciąg ze spiętymi kettlami to parodia tego ćwiczenia. Skreślam ze swojej listy.
Przysiady ze sztangą - dopiero na filmie zauważyłem, że za mało schodzę w dół. Dawno nie robiłem tego ćwiczenia. W kolejnych seriach schodziłem najniżej jak potrafię. Obciążenie w sumie niewielkie, ale nie miałem czasu ani ochoty na rozkręcanie sztangielek (krucho z obciążeniem do tej sztangi) Do dyspozycji miałem tylko dwa talerze po 15 kg, 6 po 5 kg i gryf ważący 10,5 kg. Na hantlach jest jeszcze jakieś 30-40 kg obciążenia, ale to 10 minut rozkręcania i tyle samo skręcania.
No i dopiero na filmie zauważyłem, że robię pompki z garbem. Głowa leci w dół i nosem prawie dotykam gleby a tułów wisi w powietrzu.
Po obiedzie syn poszedł na swój trening, a ja postanowiłem pobiegać. Zrobiłem 5 km w rekreacyjnym tempie. Chyba wybrałem się na biegi o godzinę za wcześnie (1,5 h po obiedzie) - po 2 km złapała mnie potężna kolka i do końca biegałem-chodziłem 100:100 bieg:trucht. Tętno w pewnym momencie 166. Słońce i zmęczenie zrobiły swoje. Nogi miałem jak z drewna i generalnie szło jak po grudzie. Od czwartku chyba wyskrobię jakiś w miarę sensowny plan. Mam dość sytuacji, gdy co drugi trening wychodzi albo nie. Niedzielny na 5 - dzisiejszy 3+. No dobra. Mądrzejszy jestem o doświadczenie.
No tak. Pewnie zauważyliście. Koszulka sprzed "redukcji" i - delikatnie mówiąc - "nieco" rozciągnięta skóra
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-05-07 20:47:04
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-05-07 20:47:37
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html