zepsułeś to po całości, już wcześniej Ci pisałem. Jak to ma być wiosło w pochyleniu, to sztanga ma szorować od poziomu kolan pod pępek cały czas po udach. Ty wypuszczasz sztangę w przód, robiąc garba i próbujesz coś zawiosłować do biodra, teoretycznie najszerszy pracuje przy każdym takim ruchu, nawet jakbyś stał całkiem wyprostowany a ramiona odwodził w tył, ściągając łopatkami, ale w praktyce wygląda to tak, że przeciążasz sam sobie dolny odcinek kręgosłupa takim zrywem.
Co do MC - tu to już w ogóle jest tragedia, by robić MC bez zatrzymania to też trzeba pracować nogami, a nie garbem. Ty się po prostu garbisz, na domiar tego wszystkiego kiedy masz kota w odcinku lędźwiowym kręgosłupa to sam prosisz się o kontuzję, ale i równocześnie słabiej docierasz do prostowników grzbietu, gdyż te są w rozciągnięciu. Zrób to porządnie na 100-110kg bez tego wieśniackiego darcia twarzy, bo jak się skoryguje technikę to to nic nie będzie ważyło, a teraz sprawia wyraźne problemy.