Siłka. Dogadałem się ze Szkotami i wpuścili mnie do siebie na pokładową siłownie.
Wiązało się to z tym że musiałem zostać dłużej na platformie, więc zamiast pracowniczego busa czekał mnie spacer na baraki po pracy. Nie długi- bo raptem 2,5 km.
Siłka wyposażona biednie. Planowałem lżejsze MC, wiosło, i OHP zza karku. Niestety brak było sztangi olimpijskiej i musiałem nieco zmodyfikować plany:
Drążek: 7x5
Zakroki ze sztanga na garbie (35kg) 5x10
Wiosło(45 kg)/ prostowanie tułowia na rzymieskiej.
4x10/ 4x15
Wyciskanie sztangi zza karku( nie szło jak cholera
1x10 (25 kg)
1x8(35 kg)
1x7(35kg)
1x8(30 kg)
1x10(25kg)
Skończyłem o 19.30. O 20.00 kończył się obiad na stołówce. Chcąc mieć trochę więcej czasu postanowiłem iść przez nieznaną mi stocznie na skróty. Okazało się że droga która zdawała mi się krótsza jest ślepym zalukiem. Wszędzie bramy, i ogrodzenia z drutem kolczastym. A moja karta na bramach nie działała. Do kolacji zostało mi jakieś 15 minut. No i ze spokojnego spaceru zaczął mi się jakiś bieg przełajowy z elementami OCR. Musiałem przeskoczyć przez jedno ogrodzenie(niezbyt wysokie), zejść po dość stromym spadzie( takim ze ponowna wspinaczka na górę nie była możliwa). Myslaem ze jestem już na głównej drodze. Niestety okazało się ze jestem na zamkniętym terenie innej firmy, a od głównej drogi dzieli mnie ogrodzenie z drutem kolczastym. Powiem tylko że na obiad zdążyłem, z 2,5 km zrobiło się 3,5 a pracownicy ochrony zapewne oglądający na kamerach moje zmagania musieli mieć niezłą bekę.
Będę chodził na siłke w godzinach pracy. Dla własnego bezpieczeństwa .