SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Doris.K - Fit forma mi się marzy.

temat działu:

Dzienniki Treningowe

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 507216

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Usunięty przez Doris.K za pkt 1 regulaminu
Ekspert
Szacuny 90 Napisanych postów 9580 Wiek 34 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 34564
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 1474 Napisanych postów 10261 Wiek 53 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 84499
Dorota czasami przegrywasz z swoją wolą ?, ja niestety tak , może kwestia wieku lub motywacji czy samozaparcia.

Przejeżdżałaś przez moje piękne miasto Katowice, myślałem że mi pomachasz , a tu zonk . Tak na serio najważniejsze że spędziłaś fajne chwile.


Zmieniony przez - wnc1964 w dniu 2015-06-25 14:02:12

najsłabszy inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny,

- najmniej selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny.
TABELA WEDŁUD KSIĄŻEK PISANA NA PODSTAWIE MOICH ODCZUĆSKDER-paroksetyna fluvoksamina

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 90 Napisanych postów 9580 Wiek 34 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 34564
CYPR 2015 Moje pierwsze dłuuuugo wyczekiwane, wymarzone wakacje

14-21.06 Cudowny tydzień, który będę bardzo dłuuuuugo pamiętać i miło wspominać

W niedzielę (14.06 ) około godziny 14 wyjechaliśmy z Wrocławia w stronę Katowic a dokładnie do Pyrzowic. Stamtąd mieliśmy samolot do Pafos (bilety kupiliśmy na ostatnią chwilę także niestety już nie było wolnych miejsc by wylecieć bezpośrednio z Wrocławia). Nie było to jakimś dużym problemem, dwie godziny drogi i po problemie. Od około 18 mogliśmy się już odprawiać. Byliśmy sporo przed czasem ALE nie jako jedyni
Na miejscu czekała już na nas ogromna kolejka. Stanie na nogach kilka h przed wylotem to czysta przyjemność aczkolwiek wtedy czas dłuży sie i dłuży w nieskończoność.
W końcu nasza kolej - czas nadać bagaże. Limit to 20 kg na osobę + bagaż podręczny. Oczywiście każde z nas miało swoją walizkę a w zasadzie walizę Ja jako przedstawicielka płci 'pięknej' musiałam oczywiście zabrać ze sobą prawie całą swoją szafę/ x par butów no i oczywiście połowę swoich kosmetyków, nie zapominając po drodze o suszarce i prostownicy. Mąż natomiast jako 'napaleniec' w robieniu zdjęć nie wyobrażał sobie tej podróży bez swojego ukochanego statywu, który zajął 3/4 jego walizki
Pozwolę sobie dodać, że większość tych zabranych rzeczy nie przydała się ani na chwilę
Następnym razem będzie człowiek może mądrzejszy i zafunduje sobie lżejszy bagaż do taszczenia....
Zapomnieliśmy w domu oczywiście o zważeniu walizek ALE jakimś cudem na lotnisku okazało się, że obejdzie się bez przekładania rzeczy czy wykupowania większego limitu. Zmieściliśmy się na styk, przeznaczenie ?

Następnie kontrola bezpieczeństwa, odprawa paszportowa i nareszcie dojazd autobusikiem pod samolot. Tam oczywiście słit selfi na pożegnanie z naszym krajem






Podróż samolotem przebiegła dość szybko, po około 3 godzinach wylądowaliśmy na miejscu. Na miejscu przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu - wybiła 22.30. Lotnisko w Pafos okazało się bardzo małe. Do tego w tym samym czasie praktycznie wylądowało tam kilka samolotów. W pewnym momencie ludzie nie mieścili się wewnątrz lotniska i stali przed jego wejściem głównym w ogromnej kolejce.
Jak zwykłe szybko i sprawnie przebiliśmy się przez te tłumy by przebyć ponownie wszystkie odprawy i odebrać swój bagaż.

Na miejscu czekał już na nas autobus zorganizowany przez nasze biuro (ITAKA), którym udaliśmy się do docelowego hotelu. Na szczęście na podróż trwała już tylko 30 minut i byliśmy na miejscu. W hotelu przywitano nas bardzo miło ;) Zameldowaliśmy się bez najmniejszego problemu. Przygotowany dla nas pokój miał bardzo nietypowy wystrój. Nie to jednak było najważniejsze... Pierwsze co zrobiliśmy po wejściu to oczywiście sprawdzenie klimy, działała cały wyjazd bez najmniejszego zarzutu (oczywiście non stop włączona). Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Temperatura, która zastaliśmy to 26- 30 stopni. Na szczęście wilgotność na Cyprze nie jest zbyt wysoka więc jest czym oddychać.

Szybko rozpakowałam nasze bagaże i poszliśmy spać, podróże męczą, zwłaszcza te samolotem także nie mieliśmy najmniejszego problemy z zaśnięciem. Pierwsza noc minęła błyskawicznie - nie obudziłam się ani razu a to oznaczało, że łóżko było bardzo wygodne a temperatura w pokoju odpowiednia


PONIEDZIAŁEK - Pierwszy poranny prysznic - ciepła woda, fajnie pachnący żel, przyjemne ręczniki, wygodne hotelowe klapeczki - czego chcieć więcej?




Czas odsłonić ciężką zasłonę, wyjść na balkon i przywitać się z widokiem ' na inny świat' - zobaczcie sami, wg mnie idealny
Trzy baseny, widok na morze, spora ilość palm, innej roślinności no i co najważniejsze wszystkie leżaki w zasięgu 'oka'.




Zeszliśmy na pierwsze śniadanie i przeżyliśmy kolejny szok (oczywiście pozytywny). Najbardziej spodobała się nam mała ilość osób na stołówce. Czysto, fajny wystrój, sympatyczna, cały czas uśmiechnięta oraz pomocna obsługa no i smaczne jedzenie. Nie mogę powiedzieć, że nie wiedziałam co mam wybierać bo niestety śniadania były mocno 'brytyjskie' - mnóstwo rzeczy, których ja na śniadanie nie zjem - chociażby fasolka, frytki, boczek, smażone jajka. Zwykłe kanapki też odpadły bo jakość wędlin była bardzo słaba, pieczywo również takie sobie. Jajecznica, parówki? Nieeee. Wyglądało to prostu słabo. Za to moją uwagę przykuły mini naleśniki. Przez przypadek pierwszy raz spróbowałam sera koziego i muszę przyznać, że zakochałam się w jego smaku. Od tego czasu moje śniadanie przez cały tydzień wyglądało tak samo Do tego odrobina nutelli + jakieś dodatki w postaci bakalii. Do tego ogromny wybór świeżych owoców każdego dnia ( brzoskwinie, arbuzy, melon, kiwi, pomarańcze) aczkolwiek ja za nimi nie przepadam szczerze mówiąc także jako deser do śniadania kosztowałam ich lokalnych wypieków w postaci przepysznych, jeszcze ciepłych cruasantów

Po śniadaniu chwila odpoczynku a następnie szybka kontrola pozostałości po pseudo formie. Całe szczęście udało mi się wbić bez problemu w strój kąpielowy



Pierwszy dzień wakacji spędzony na hotelowych leżakach, opalanie pełna parą. Trzeba było się nieco podsmażyć by nie wyglądać na tle innych ludzi jak 'dzieci młynarzy' Preparaty ochronne oczywiście zakupione przed wyjazdem i nakładane regularnie by zapobiec niechcianym poparzeniom. Bycie rakiem też najprzyjemniejsze nie jest - wtedy byłoby po odpoczynku...

Po południu poszliśmy na obiad, wieczorem na kolację. Oba te posiłki zrobiły na mnie piorunujace wrażenie. W przeciwieństwie do potraw podanych na śniadaniu było w czym przebierać. Kilka rodzai mięs - drób, wołowina, wieprzowina + ryba. Każde z nich w innej formie oczywiście w towarzystwie przepysznych, kolorowych sosów. Do tego węgle z kilku źródeł : frytki, pieczone ziemniaki, makarony, pieczywo. O warzywach nie wspomnę. Najzwyklejsze ogórki czy pomidory miały tutaj zupełnie inny ( o wiele lepszy) smak. Aż się chciało zapełniać talerz warzywami. Jak dla mnie idealnym dodatkiem był sos tatziki, bez którego nie wyobrażałam sobie posiłków mięsnych. No i deser ... świeże owoce + regionalne słodkości ( przetestowałam chyba wszystko aczkolwiek część była dla mojego podniebienia po prostu za słodka).
Najlepszą formą deseru okazał się uwaga.....gotowany RYŻ z cynamonem + pseudo kokosanki uformowane również z ryżu/ kaszy. Patrząc na tego typu desery nie myślałam, że są one po części 'fit', nie wyglądały na takie, kosztuję a tu niespodzianka. Oczywiście bardzo miła

Podsumowując kuchnię cypryjską - jak dla mnie KOZAK. Wszystko świeże, smaczne, dobrze doprawione, porywające oko no i nie ociekające litrami tłuszczu. Zauważyłam, że dużą uwagę zwraca się tam na przyprawy- praktycznie w każdej mięsnej potrawie wyczuwałam np sporą ilość pietruszki. Zainspirowałam się nawet ich na pozór zwykłymi warzywnymi sosami także nie prędko zobaczycie u mnie suchą kurę z makaronem

Wieczorem udaliśmy się na spacer. Nasz hotel od morza dzieliła jedynie ścieżka także praktycznie każdego dnia mieliśmy okazję posłuchać jego szumu ;)
Poniżej kilka fotek naszych widoków przyhotelowych:















Po powrocie ze spaceru zastaliśmy taki oto widok



Trzeba było położyć ' maleństwa' spać




WTOREK - przerwa w leżance i nic nie robieniu, wycieczkaaaaa Oczywiście ITAKA zaproponowała kilka wycieczek aczkolwiek zwiedzanie miasta czy kościołów z zegarkiem w ręku nie wchodziła w grę. Zdecydowaliśmy się na coś znacznie ciekawszego.
Miłośnik przyrody ze mnie nie najmniejszy także padło na 'JEEP SAFARI AKAMAS'
Wycieczka trwała od 8 do 18 także cały dzień spędzony aktywnie. Na początek około godzinna podróż jeepem w głąb Cypru. Widoki niezwykłe. Droga, która pokonywaliśmy nie była ani autostradą ani żadną równą asfaltówką także przy okazji kierowca zafundował nam masaż całego ciała
Wszędzie góry, wzgórki, pagórki, nierówności, kamienie, wyboje i tego typu sprawy






W naszej limuzynie 'nieco' wiało '




Po przejażdżce czekał nas 40 minutowy spacer pieszo Wąwozem Akavas - tutaj zaczęła się moja zabawa z kamerką GoPro - coś w stylu ' Doris wśród ludzi i zwierząt'




Udało się nam na szlaku spotkać kilka kóz - przywitały nas swoich radosnym meczeniem. Czarno białe, beżowe, białe - były w przeróżnych kolorach.



Wędrówka zakończyła się w tunelu powstałego ze ścian wapiennych.



Drugim punktem naszej wycieczki była wizyta na plaży Lara. Jeepami dojechaliśmy do portu gdzie czekał już na nas stateczek. Po godzinnym rejsie zatrzymaliśmy się w przepięknym miejscu gdzie można było popływać w morzu. Ja oczywiście podziękowałam za tę przyjemność ponieważ jak już większość z Was pewnie wie nie potrafię pływać i panicznie boje się głębokiej wody czyli takiej która zakryje mnie na stojąco.
Mąż oczywiście skorzystał z tej atrakcji - podobno woda słona strasznie. Ja się w tym czasie zachwycałam widokami i błękitną wodą.







W drodze powrotnej wspólne selfi na statku



Kolejny punkt wycieczki - regionalny obiad w restauracji oraz wyprawa do winnicy, gdzie mieliśmy okazję degustować wina ( i nie tylko). Siedem pozycji do przetestowania - niby po łyczku ale mimo to poczułam na koniec delikatnie zamroczenie Jedno wino nawet mi posmakowało ( o dziwo białe) także zdecydowałam się na jego zakup (obecnie leży spokojnie w lodówce i czeka na swój odpowiedni moment).
Następną atrakcją była możliwość osobistego zrywania pomarańczy z drzew. Jak dla mnie różnica w smaku ogromna miedzy tymi zerwanymi prosto z drzewa a naszymi 'sklepowymi'. Właściciel sadu pozwolił zabrać ze sobą tyle owoców ile kto chciał, oczywiście większość osób wróciła z pełnymi siatkami a my z mężem zaspokoiliśmy się tym co zjedliśmy na miejscu + zabraliśmy ze sobą aż dwie sztuki Przecież TE same pomarańcze możną było każdego dnia dostać na stołówce także nie rozumiem zachowania ludzi Może to i lepiej - czasem im mniej człowiek wie/ rozumie tym lepiej dla niego







Naszą wycieczkę tego dnia zakończył wyjazd na północno- zachodnią część wybrzeża gdzie czekały na nas takie oto widoki...






Po powrocie kolacja, prysznic i od razu do wyra mimo to iż godzina była jeszcze wczesna. Wycieczki w taką pogodę są bardzo męczace aczkolwiek widoki wynagradzają wszystkie ' cierpienia'

ŚRODA/ CZWARTEK - w te dni postawiliśmy na odpoczynek. Leżanka przy basenie, opalanie, relax pod palmami, jedzenie, spanie i takie inne 'dzikie' atrakcje Mąż kupił mi nawet 'piankowego węża' dzięki któremu połowę tego czasu spędziłam w basenie. O samodzielnym pływaniu tak jak już pisałam nie ma mowy ale przynajmniej nie stałam w wodzie jak kołek tylko podróżowałam z jednej strony na drugą. Swoją drogą to nie wiedziałam, że machanie nogami by utrzymać się na powierzchni wody nawet z pomocą jest takie ciężkie (albo ja po prostu jeszcze nie przyzwyczajona do takiego ruchu w wodzie). Tak czy inaczej spodobało mi się bardzo Kto wie, może na kolejnych wakacjach odważę się na samodzielną naukę pływania.








Wieczorem gdy słońce się już nieco uspokoiło udaliśmy się na spacer. Bardzo dużym dużym plusem tego miejsce jest ilość roślinności, widoki i raz jeszcze widoki. Morze na wyciągnięcie ręki to jest to ! Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła, a że chciałam się zbliżyć do morza najbardziej jak się tylko dało to dostałam na swoje (efekt poniżej)








PIĄTEK - Przerwa w leżakowaniu, wycieczka nr 2 ! Oczywiście znów postawiliśmy na zwiedzanie przyrody

Tym razem nasze zwiedzanie opierało się w znacznym stopniu na zachwycaniu się widokami z jeepa. Wyruszyliśmy w bardzo długą podróż w Góry Troodos. Przejeżdżaliśmy przez wiele wiosek z tradycyjnych kamiennych domków , pokonaliśmy mnóstwo bardzo wąskich uliczek a o górzystym terenie nie wspomnę. Cała podróż to jeden długi, porządny masaż ciała - pośladków w szczególności

Zbiórka 5 kierowców w umówiony miejscu (ogromny 'zbiornik wodny'), następnie kilka słów o programie wycieczki - na szczęście przewodnik znał język polski no i jaaaazda.
Oczywiście tylko początek drogi wyglądał tak kolorowo, po kilku kilometrach ładna, gładka jezdnia się skończyła








Pierwszy przystanek w celu zwiedzenia takiej oto kaplicy



Następny przy stadninie osiołków - było ich około 30 niestety wyglądały tragicznie także przyjemniej było je głaskać nić fotografować.
Trzeci postój w jednej z górskich wiosek - ta akurat tryskała dużą cywilizacją także sami sobie możecie wyobrazić jak wyglądały pozostałe.





Czwartą atrakcją tej wycieczki była wizyta w najsłynniejszym a zarazem najbogatszym klasztorze na Cyprze- Kykkos.
Dumą tego klasztoru jest ikona Madonny pokryta 24- karatowym złotem, zdobiona srebrem i perłami, namalowana przez św. Łukasza. Niestety zdjęcia można było robić jedynie poza komnatami klasztoru. Każdy kto chciał wejść do świątyni musiał zarzucić na siebie takie oto odzienie (ewentualnie podróżować w długich spodniach/ bluzkach).


Doris - mnich



Prosto z klasztoru pojechaliśmy zobaczyć przepiękny wodospad.







Wycieczka ta została zakończona obiadem. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do wioski gdzie można było skosztować świeżo palonej kawy na piasku Podziękowałam, zjadłam za to loda a po nim zrobiłam sobie z mężem wspólne selfi



SOBOTA - Odpoczynek pełną parą na leżakach, rozpychanie jamy brzusznej, moczenie odcisków i delektowanie się ciszą i spokojem panującym na terenie hotelu.
Wieczorem natomiast postanowiliśmy pojechać do portu. Ostatnia okazja na zwiedzanie. Spontaniczna mini wycieczka okazała się świetnym pomysłem. Kolejne wyjątkowe widoki do zapamiętania. Zamówiliśmy taxówkę i po 10 minutach byliśmy na miejscu.

Port robił wrażenie, mnóstwo ludzi (cywilizacji), statków, stateczków, łódek, łódeczek, skuterów no i oczywiście restauracji, w którym można było skosztować świeżych rybnych przysmaków. Tym razem również postawiłam na lody














Mieliśmy tego wieczoru okazję na spokojnie przyjrzeć się cudownemu zachodowi słońca...







Wróciliśmy do hotelu również taxówką - kierowca zwierzył się, że ma rodzinę chyba na całym świecie
Poszliśmy na kolację no i spać.

NIEDZIELA - dzień powrotu. Do południa opalanko przy basenie, ostatnie podrygi relaksu. Obiad a po nim czas na pakowanie, wymeldowanie się z pokoju i oczekiwanie na busa, który zawiózł nas na lotnisko do Pafos. Przed nim udało się nam jeszcze zjeść kolację także podczas lotu brzuch był spokojny i nie przypominał nam o swoim istnieniu.
Około 1 w nocy wylądowaliśmy w Katowicach. Odebraliśmy swoje bagaże i udaliśmy się na parking do auta a następnie w 2 godzinną podróż do Wrocławia.
Jak to się mówi - wszędzie dobrze ale w domu najlepiej O 4 położyliśmy się do łóżek.


A zapomniałabym - w podróż udał się również z nami mój ulubiony szajker - to nic, że nie skorzystałam z niego ani razu





Tym, którzy wytrwali do końca dziękuję serdecznie za uwagę.





Zmieniony przez - Doris.K w dniu 2015-06-25 14:29:15
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 856 Wiek 38 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 43436
Pierwszy biorę się za oglądanie.. czytanie znaczy się&
1

MÓJ DZIENNIK http://www.sfd.pl/REDUKCJA_Endomorfika-t1064014.html  PODSUMOWANIE str 45

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 126 Napisanych postów 5829 Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 45650
ech... zazdroszczę tych wspaniałych chwil
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 11 Napisanych postów 1197 Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 3386
Doris.K
Aga - Jakie treningi?dziewczyno opanuj się. Jedyny trening jaki tam można zrobić to trening silnej woli by nie zjeść wszystkiego co kucharze przygotują :D


Dorota!!! hahahaah
mam nadzieje ,że udajesz ,że nie wiesz o co chodzi :P
A teraz mam kawusie i siadam do relacji
Nara
Broda
Yoł

Agnieszka_Cieciora_Bikini>Fitness_UNS
Zapraszam do mojego dziennika :D
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Cieciora_Bikini_Fitness-t1064827.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 263 Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 1912
buuu a ja nigdy nie byłem za granica, chyba ze sosnowiec się liczy ;d w czerwonym Ci do twarzy:)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 137 Napisanych postów 1626 Wiek 1 rok Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 16561
dzieki Doris za odp co do treningu!;)

relacja z wakacji jak zawsze ciekawa jeju aż sie rozmarzylam i sama nabralam ochoty gdzies skoczyc!;)

i ciesze sie że ochota na treningi wrocila do boju ! :D
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 11 Napisanych postów 1197 Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 3386
W trakcie czytania wypiłam 1/2 kawusi :D
Relacja bardzo fajna :)
Jak przeczytałam o Jeep Safarii to oszalałam.Przypomniały mi sie wakacje na których teżbyłam na takiej wycieczce!Uwielbiam takie akcje ,nawet jak mnie tyłek boli i spadam z siedzenia
Widoki przepiekne.Super te fotki w morzu jak zaszłaś za daleko heheh
A wodospad i zachód słońca coś pięknego.Aż sie rozmarzyłam.
Co do potraw i przypraw to w Turcji tez daja wszędzie pietruszke .Ja osobiście uwielbiam.W Tajlandii natomiast wrzucają kolendrę ,co jest po kilku tygodniach troche drażniące hehe
Śniadanie w postaci fasolki i boczku to troche brytyjskie.ciekawe dlaczego to tam podają .Może dużo Angoli tam ;P
Ale croissanty mmmmm pychotka i to z nutellą
Dlaczego nie ma foty jak Dorka zrywa pomarańcze????
Chcesz mi powiedzieć ,że zamiast świeżej palonej kawy i ryb przy porcie wybrałaś lody??!!! Wariatkaaaaa
Zazdraszczam wakacji i teraz jeszcze bardziej nie moge doczekać sie moich
:***

Agnieszka_Cieciora_Bikini>Fitness_UNS
Zapraszam do mojego dziennika :D
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Cieciora_Bikini_Fitness-t1064827.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
prz1993 Zawodnik IFBB
Ekspert
Szacuny 21646 Napisanych postów 30872 Wiek 30 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 871645
Super relacja, jak zwykle bardzo przyjemnie się czytało, pomimo tego że tym razem z kulturystyką nie miało to za wiele wspólnego
Zazdroszczę wakacji. U mnie w tym roku też miały być pierwsze, ale niestety odłożonych pieniędzy poszła na wszystkie starty
Pochwal się jeszcze, ile dodatkowych kg wpadło Z kim nie rozmawiam, to opowiada że bufet to "najgorsze" co jest na wakacjach, i nie da rady się powstrzymać i jeść choćby w połowie dietetycznie
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Wojciech Kroczek - dziennik treningowy

Następny temat

"Bartek Buczek - przygotowania do sezonu jesiennego"

forma lato