kamikaz A co do białka i carbo... Jak się umie dostarczyć z dobrego źródła żarcie, to na cholerę proch? Żeby kolegom na siłowni pochwalić się nowym shakerem i postawić na biurku puchę dla lansu?
Bez urazy, ale co Ty pyerdolisz?
Proszę, nie wrzucajmy do jednego worka kreatyny, serwatki i "nowego doriana"...
Co do witamin i minerałów- CZAPKĘ Z GŁÓW temu, kto dostarczy wszystkich minerałów i witamin z diety. Wygłaszanie takich tez to kretynizm, bo oznacza, że NIE DOSTRZEGA SIĘ RÓŻNICY między przemysłowym wytwarzaniem pokarmu, a hodowlą naturalną z XVIII wieku.
Na przełomie XIX i XX wieku powstaje przemysł chemiczny i nie ma czegoś takiego jak naturalna hodowla. (Dla porównania- w XVII można było zjeść jedzenie bez rtęci, teraz jest to niemożliwe). Obecnie świński tłuszcz potrafi dostarczać więcej tłuszczów nienasyconych, niż nasyconych, z tego powodu, że wieprze pasione są kukurydzą. Wolno pasione świnie był niemal TAK SAMO DOBRYM ŹRÓDŁEM OMEGA 3 JAK RYBY. Słowami Pani Basi: czujesz to ku.rwa? Porównaj sobie zawartość epa i dha u prosiaka zabitego po kilku miesiącach życia... Rośliny nie rosną w ziemi, kolor kiedyś świadczący o bogactwie substancji aktywnych uzyskiwany jest sztucznie i tak dalej i tak dalej... Dodatkowo warto wspomnieć, że większość roślin zawiera substancje antyodżywcze, które utrudniają
wchłanianie witamin/minerałów/fenoli. To, że dostarcza się "dzienne zapotrzebowanie", nie oznacza, że zostanie ono przyswojone.
Kolejnym argumentem jest to, że sportowcy mają nieraz kilkunastrokrotnie większe zapotrzebowania na związki aktywne- przykład? Sportowcy mogą mieć niedobory chlorku sodu, czyli soli kuchennej.Mi się zdarzało mieć zajady, a moja dieta BAZUJE na produktach bogatych w witaminy z rodziny B(ryże, jajka, ryby i tak dalej). Problem ustąpił po 2-3 tygodniach suplementacji witaminami. (stawiam na niedobory, bo raczej wątpliwe, żebym sobie "wyleczył" cukrzycę czy kiłę witaminami...)
Nawiasem też wspomnę, że genotyp się nie zmienił dużo, ale przypominam, że mamy 98% takich samych genów co szympans (i bodajże 70 % wspólnych genów z bananem) O czym to świadczy? O tym, że bardziej liczą się zmiany epigenetyczne, które widać już na przestrzeni kilku pokoleń, więc argument o "takim samym genotypie" jest nieco przesadzony.
Adrian- musisz być w swojej kontestacji konsekwentny. Skoro serwatka to chwyt marketingowy, to złorzecz równie mocno na wino i sery, będące przetworami winogron i mleka. Żeby żyć "w miarę" zdrowo, bo fizycznie niemożliwym jest dostanie 100 % zdrowego jedzenia, musiałbyś wydawać 2-3 tysiące miesięcznie. Same warzywa i owoce BIO pozbawione pestycydów będą kosztowały majątek. Mięso musi być od zwierząt wypasanych trawą i tu dobrze byłoby natrafić na hodowle zlokalizowane w najczystszych rejonach ziemi. Mleko sklepowe nie jest najlepszym pomysłem, bo w Polszy jest przepis regulujący kwestię pasteryzacji: każde mleko poddane do obrotu handlowego musi być pasteryzowane, nawet to mikrofiltrowane. (Nie jestem pewien czy dotyczy to masła). I tak dalej, i tak dalej.
Streszczając mój wywód: twierdzenie, że wszystkie odżywki to "ściema/zło/chwyt marketingowy/dowolny infantylny epitet" jest wyrazem intelektualnej nonszalancji, będącej skutkiem ignorowania wymienionych przeze mnie problematycznych kwestii.
Oczywiście nie twierdzę, że bazowanie na suplementach jest czymś dobrym albo koniecznym, ale jeżeli traktowane są zgodnie z nazwą, czyli jako uzupełnienie diety, to rozsądne stosowanie powinno przynieść wymierne korzyści.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2012-05-25 12:16:27