Aż tak słodko to nie wygląda niestety.
Temat treningu z wysoką częstotliwością pojawia się zawsze w kontekście dwuboju olimpijskiego,gdzie ćwiczy się praktycznie w zakresie 1-3 powtórzenia no i są to ćwiczenia o dużej dynamice. Wprowadzili to Bułgarzy(choć trening ten ma dużo dłuższą historię) gdzieś w latach 60-70. Ćwiczyli tym również Rosjanie,Turcy,Chińczycy(po dziś dzień),a także Polska kadra.
Pomimo wysokiej częstotliwości(ten sam bój 3 razy dziennie,dziennie po 3-4 różne ćwiczenia,6-7 razy w tyg) i wysokiego obciążenia - 85-90% nie przetrenowywali się,bo suma wszystkich powtórzeń była niewielka i rozkładała się co kilka godzin.
No i do takiej częstotliwości dochodzi się latami,a nie z dnia na dzień.
Piękny przykład metody "smarowania gwintów"- robić coś tak często jak się da,będąc jednocześnie tak świeżym jak to tylko możliwe(brak upadku mięśniowego).
Trójboiści Rosyjscy również podłapali metodę-Malanichev i spółka ćwiczą siady 3-5razy tyg,ale też trzymają się niskich powtórzeń w seriach,jak i niskich powtórzeń w ogóle.
O treningach Pudziana w życiowej formie nawet nie muszę wspominać,bo to jest taki fenomen jak Paul Anderson,tylko Polacy głupi-cudze chwalą a swego za buraka mają ;)
Trening bez wątpienia działa siłowo na duże grupy. Gdyby interesował Cię armwrestling to taka metoda też byłaby super-co 36 minut machasz serię na bica poniżej 6p i dojdziesz do swoich upragnionych 30serii dziennie :P Utrzymując pulę dziennych powtórzeń na jak najniższym poziomie i zmieniając ćwiczenia-nie przetrenujesz się na bank.
A czy to ma jakiś potencjał hipertoficzny? pewnie tak,ale tu już potrzeba więcej czasu na regenerację i superkompensację mięśnia.Może
trening co drugi dzień?
Mam jakieś treningi starych mistrzów kulturystyki,którzy zawzięcie katowali bice z pięknym skutkiem,jak znajdę to jakiś przykład podam.
Reasumując-można ćwiczyć bardzo ciężko i bardzo często. Ma to swój potencjał (oczywiście nie niewyczerpalny,bo "wszystko działa,ale nic nie działa wiecznie") tak siłowy jak i hipertroficzny.
Jedynym warunkiem jest sen i szama.
Aktualnie jem bardzo czysto i śpię przeciętnie 12h.
Jak ktoś pamięta-na początku dziennika pisałem,że bardzo często się przetrenowuję-w trakcie roku szkolnego sen 4-6h to była niechlubna norma. W tamtych warunkach nigdy nie byłbym w stanie ćwiczyć tak jak teraz (30-45 serii siadów tyg i wciąż nie czuję żadnego zmęczenia).
Tak więc niech Wam to uświadomi,że (pod określonymi warunkami-sen,szama) da się robić rzeczy teoretycznie skazane na porażkę i że jesteśmy w stanie dać z siebie dużo więcej niż nam się wmawia.