Kości zostały rzucone. Nowy trening rozpoczęty. Ostatni raz ćwiczyłem na swojej siłowni. Nie mam zdrowia i nerwów do rozkręcania hantli w celu pozyskania obciążenia. Dodatkowo nawet największe talerze tj. 15 kg mają stosunkowo niewielką średnicę, co przy braku stojaka sprawia dodatkową trudność przy martwym ciągu, bo gryf znajduje się 15 cm nad podłogą i łatwo uszkodzić grzbiet przy podnoszeniu i opuszczaniu sztangi. Przy tak niskim zejściu łatwo o koci grzbiet, co przy większych ciężarach może być brzemienne w skutki.
Przerzuciłem Push Press na początek. Martwy ciąg wydaje mi się mniej niebezpieczny w przypadku komplikacji i konieczności przerwania ćwiczenia. Jak mam sobie podnosić nad głowę kawał żelaza to wolę być świeży i wypoczęty.
Dzisiaj kontrolnie poszło na lekko żeby się zaadaptować do nowego treningu.
Push press: 42,5 x 6; 45 x 4; 47,5 x 2, 50 x 1 i spokojnie mógłbym targać więcej ale nie takie są założenia cyklu. Na początek spokojnie. Okazuje się, że to ćwiczenie, w pojedynczym powtórzeniu potrafiło wyrwać mi puls (na chwilę) do 170 bpm. Ciekawe i do zapamiętania. Podrzut i powolne opuszczanie.
Martwy ciąg: 92,5 x 6; 102,5 x 4; 112,5 x 2. Tu też spokojnie mógłbym pójść na więcej, ale nie ma pośpiechu. Doczekam się. W środę delikatnie zwiększę obciążenie. Może to trochę niezgodne z planem, ale ten pierwszy tydzień to raczej sprawdzanie i macanie przeciwnika.
Co mogę napisać? Jeszcze nic. Wydaje mi się, że mam dużo mocniejszy chwyt i nadgarstki. Ale na tym etapie to mogą być niemiarodajne, subiektywne spostrzeżenia. Ręczę za poprawę techniki w podrzucie. Tutaj kettle mają niewątpliwą zasługę. Podrzucenie i wyciśnięcie sztangi z 50 kg to ułamek trudności jaki sprawia pojedynczy uszak o wadze 32 kg w tym samym ćwiczeniu.
Zobaczymy przy większych ciężarach. Cierpię czekając na kolejną serię 3 minuty. A w planach mam nawet 5 minut! Jak ja to zniosę?
Po części siłowej i odpoczynku, zrobiłem "cardio" z lekkim kettlem. Plan był taki, że robię 150 powtórzeń i przerwa. Na tę część przeznaczyłem 20 minut. Ćwiczenia od najtrudniejszego do najlżejszego. Zacząłem od snaczy. Odważnik 16 kg.
Skończyłem na snaczach. I to 200 a nie 150. Okazało się, że przez 10 minut nie musiałem zmieniać ćwiczenia. Waliłem równo po 10 i zmiana ręki. Tętno też bez jakichś ekcesów: maks 135 (średnie: 125 bpm). W drugiej połowie zrobiłem jeszcze 100 snaczy i bardziej dla urozmaicenia niż z konieczności porobiłem high pull i przeplatankę (8 figure)
Wieczorem wyskoczę pobiegać i aeroby będą kompletne.
W środę ćwiczę na siłowni przy basenie (tylko martwy ciąg i ławka) i pewnie sobie nie odmówię pływania jako aerobów. W piątek idę na siłkę ze stojakiem bo w planie push press, a mam dość robienia tego ćwiczenia z poręczy. Siłka mieści się na stadionie i siłą rzeczy część aerobowa odbędzie się na bieżni. I tak się to wszystko plecie.
A przyszły tydzień od poniedziałku do piątku. Taki mam przynajmniej zamiar Jeżeli nie będę wyrabiał z progresem - robię dzień, dwa przerwy. Zresztą będę Was informował.
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html