Pandarek
1. Hmm .. Taki schemat mi się obrał, i niestety jestem niewolnikiem. Tak się cholernie przyzwyczaiłem do jedzenia co 3h, maks 4 h, że szok. Sam chciałbym to zmienić.
2. Wiem, wiem. Tylko, że ja mam (miałem) łatwość do tycia. Zawsze tyłem jak szalony, ale to pewnie przez nadmiar śmieciowego żarcia.
3. To mnie wyciągnąłeś z błędu, bo niestety byłem przekonany, że siedząca praca do tego prowadzi.
4. Do posiłku, czy przez cały dzień? Wiesz, warzywa wchodzą we mnie jak w masło. Do posiłku to jakoś 300/400. W dzień na bank kilogram pęka. 3-4 pomidory (licząc, że te 150/200 gram mają), cała papryka (też pewnie z 300-350), ogórek zielony, rzodkiewki, ogórki konserwowe i kiszone, kapucha kiszona.
Dziś po karnet Tyle razy się deklarowałem, że nie odpuszczę, bo nie wolno wyglądać jak cień własnego siebie, ale odpuszczałem, głowa i psychika wygrywała z walką o kilogramy. Teraz tak nie będzie, wiem, że będzie git.
Pandarek - czy proponujesz jakieś przyjęcie b/t/w, czy po prostu wyliczyć? Bo jak teraz spożywam te 1800 kcal, 160-60-140, to czy jak przyjmę te 2800 kcal, to czy nie będzie to zbyt drastyczny skok. Stopniowo, czy z grubej rury ?
+ micha na dziś do pracy:
II śniadanie: po drodze bułka grahamka/ziarnista wprost z piekarni + serek wiejski. Może być, czy nie bardzo? Co dodać odjąć?
Obiad: fota aż się boję otwierać w pracy, bo pachnie tak, że się wszystkie sępy zlecą jak ostatnio. Tak to jest jak się w pracy je "śmieci", a ktoś przynosi normalny posiłek
Zmieniony przez - Regenat w dniu 2012-03-20 06:49:00
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!