Tak wyglądały moje pagóry. Miejsca tyle, że musiałem spieprzać na zaspę jak jechało auto.
Pod górę
Finisz. 400 metrów o dużym nachyleniu. Nie miałem pulsometru, ale cieszyłem się jak pani w słuchawkach ogłosiła 18 km.
Ogólnie bardzo w porządku. Czytam w postach biegających, że dzisiaj taki dzień, że grzech nie biegać. Potwierdzam. Nie wstałem dzisiaj świeży i jędrny, ale po 3 km przeszło. Przemoczyłem buty na wylot, ale nie było zimno.
Rano zagryzłem jajecznicę białym chlebem. Dogryzłem jabłkiem i pomarańczem. W kieszeń zapakowałem 50 g czekolady gorzkiej i pół litra słonej wody. Na 7 km pierwsze dwa łyki wody, na 8 km kostka czekolady. I tak już do końca. Na nieparzystych picie, na parzystych czekolada (ostatni kawałek upadł mi w błoto ) Czy mi to w czymś pomogło? Nie. Mogłem śmiało zrezygnować z posiłków po drodze. Czekolada nie sprawdza się za bardzo. Była zmarznięta i po rozgryzieniu rozlatywała się na okruchy, które stwarzały ryzyko zakrztuszenia. Do dupy pomysł. Biegło się wspaniale. I pogoda i otoczenie sprzyjały. Zastanawiałem się czy nie odczuwam pozytywnego wpływu węgli (ale co ja ich tam zjadłem? tyle co nic) Za tydzień sprawdzę.
Po powrocie BCAA + białko na mleku + 2 jabłka i pomarańcza. To nazywam ładowaniem. Do obiadu dwa ziemniaki, a potem jeszcze kromka razowca. Następny taki wybryk nie wcześniej niż za tydzień, ale też niekoniecznie.
Lecę na obiad.
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html