Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

Ja po treningu (treningach), kolacji i innych przyjemnościach. Cały piekarnik żarcia zrobiłem. Kawałek krowy, świni i sporo jajek. Same rarytasy. Do poniedziałku mam co jeść. I to po królewsku. Warzywa zapiekane z masłem, warzywami, jajkami, wołowiną, łopatką wieprzową i serem żółtym. Pizza na otrębach, mozzarellą i salami. Schab faszerowany suszonymi pomidorami i dwie formy sernika z sera ricotta.

Z odważnikami poćwiczyłem. Nie jestem zadowolony w sumie. Wiedziałem, że nie mogę się złachać przed bieganiem, ale chciałem poćwiczyć ciężko. Koniec końców nie poćwiczyłem tak mocno jak chciałem, a i tak pierwsze dwa kilometry biegłem jak na drewnianych nogach.

Poszło:
LCCJerk 5 x 5 z niesymetrycznym obciążeniem
Snatch 5 x 5 EH + 20 swingów z 28 kg
Clean & Squat z niesymetrycznym obciążeniem 4 x 4

Niby niewiele, ale ruszyło. Co ciekawe lewa ręka lepiej sobie radziła z nadrzutami ciężkiej kuli.
Tętno na wykresie. Nudny film (raczej tylko dla kettlarzy) poniżej.




===---===---===---===
Popełniłem również dzisiaj film "szkoleniowy", będący odpowiedzią na interpelacje kolegów: jak znaleźć radość w treningu, który boli? Może nie jest to materiał pierwszoligowy, ale intencje miałem dobre
Na tapecie: chwytanie, wyciskanie i rwanie (kolejność nieprzypadkowa )



---
A potem byłem pobiegać. Oglądacie telewizje i słuchacie radia? No właśnie. Lubelszczyzna obrywa od zimy tęgie lanie. A ja znalazłem się dzisiaj w samym środku działań wojennych, czyli w szczerym polu. Wiatr miał ochotę mnie przewrócić, a dodatkowo zamarzały mi... oczy. Ostry wiatr wyciskał mi łzy, a mróz robił swoje.
Fajnie ("fajnie") bo widać na mapie jak rośnie mi tętno gdy skręcam pod wiatr. Cały czas miałem w uszach słowa koleżanki: "Jak ktoś startuje na 10 km, to może obciąć dystanse w tygodniu o 25%" Zwłaszcza koło 6 km pamiętałem o nich. Niemniej jednak słowa białych kobiet nie mogą wyznaczać drogi życiowej prawdziwego Indianina. Doklepałem swoje 8 km i odkryłem, co jest najfajniejsze w bieganiu: ostatnie 100 metrów.
Po treningu zjadłem małe jabłko, jogurt i dwie mandarynki. Celowo. Węgle po takim połączonym treningu tylko zaskwierczały na ruszcie.
Idę spać. Chyba.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-01-31 06:20:35

Macko, skrobnij w ramach odskoczni przepis na cos takiego jak opisujesz, jakis miks mies zapieczonych, pomieszanych, tlusto, maslano, serowo i miesnie, bardzo prosze. Jestem ostatnio koszmarnie mocno pod kreska czasowo, a chuda choc cudowna, wady ma bo musi, i wlasnie gotowanie nie jest jej najmocniejsza strona - tzn. musze ja najpierw nauczyc, wtedy robi juz swietnie. Z gory dzieki !

Z jednej strony zazdroszcze Ci odrobinke tych spartanskich warunkow biegowych. Wiem ze ciezko, ale co wyrwiesz teraz z takich bojow to Twoje, nikt Ci nie odbierze. Wiem ze jak juz mnie to spotka to bede marudzil, ale licze ze zima da mi choc 2-3 tygodnie popracowac nad charakterem - na razie sprawdzam jeno czy kolce w butach nie rdzewieja w pudelku :)

Obejrzałem filmik i trochę nie widzi mi się ten snatch. Swing bardzo ładnie, Clean też Ci fajnie wchodzi. W snatchu (przynajmniej tam gdzie trenuje) ciągnie się barkiem..tak jakby ktoś pchał Ci się na plecy a Ty chcesz mu z bara pociągnąć. Bark w górę + w tył, łokieć idzie blisko ciała na zewnątrz (przy clean) lub trochę szerzej przy snatch. U Ciebie snatch idzie ze swingu, daleko od ciała i jest wsadzenie zgiętego łokcia pod kettla.
Z tego co patrzę na YT to są filmiki pokazujące Twoją technikę (co mnie zdziwiło )..... "mój" snatch przypomina bardziej snatch ze sztangą (czyli ciągnięcie blisko nóg, wyjście z bioder, rwanie barkiem i wejście pod ciężar.
Muszę spróbować snatcha wykonanego Twoim sposobem :)

p.s. Kettl od Leona?

Ejdem

U Ciebie snatch idzie ze swingu, daleko od ciała i jest wsadzenie zgiętego łokcia pod kettla.
[...]
Muszę spróbować snatcha wykonanego Twoim sposobem :)

p.s. Kettl od Leona?

Kulka od Leona. Jedna i druga. Czarna 28 kg, a fioletowa 20.

Mam takie przemyślenia odnośnie snatcha... Można go robić na 10 sposobów. I tak zmęczy.
To o czym piszesz, to ostatnie wskazówki Pavla T. Klasyczny rosyjski snatch to właśnie taki energiczny swing, wykończony high pull i wbiciem ręki pod odważnik. Rosjanie ćwiczą swingi tylko jako przygotowanie pod rwania na zawodach GS.
Andżela umieściła ostatnio na blogu film jak spaliła podejście do SSST. Jako jedną z przyczyn wymienia się... właśnie zbytnie ciągnięcie ramieniem, a za mało "swingowego" strzału z biodra.
Przy SSST kwestie techniczne są drugoplanowe, bo - paradoksalnie - jest to tak koszmarny wysiłek, że odpuszczenie techniki skończy się porażką. Ja jestem raczej praktyk snatcha. Książkami i YT uzupełniam wiedzę.
Mistrzami snatcha są gyrevicy. Obejrzyj jak robi to Denisow, Fedorenko. Oczywiście technika rwania cięższego odważnika jest nieco inna.

Xzaar

Macko, skrobnij w ramach odskoczni przepis na cos takiego jak opisujesz, jakis miks mies zapieczonych, pomieszanych, tlusto, maslano, serowo i miesnie, bardzo prosze.

A proszę Cię bardzo.
Idę do sklepu. Wybieram mięso tak żeby było na 4 posiłki i proszę o zamianę konsystencji na mielone.
Wracam do domu. Szukam dowolnych warzyw (cebula, papryka, seler korzeniowy) i siekam je w dowolny sposób. Wbijam w to po jedno - dwa jajka na porcję. Dokładam 100 gr masła klarowanego i mieszam z przyprawami. Przekładam do naczynia żaroodpornego i układam na wierzchu ser.
Jako, iż staram się oszczędzać prąd, szykuję pełny wsad piekarnika. Schaby, serniki, placki. Naczynie żaroodporne wkładam do zimnego piekarnika i nagrzewam go do 150-170 stopni. Po nagrzaniu dokładam resztę towaru i piekę 40-45 minut. Zapiekaniec i mięso najczęściej zostają w ciepłym do rana. Placki i serniki wyjmuję żeby się nie wysuszyły na wiór.

Po ostudzeniu powstaje taki blok mięcha, jajek, warzyw i tłuszczu. Wystarczy go chlasnąć na 4 części. Smacznego.

PRZEPIS - a i ja dziękuję również!
Pieczesz serniki i mięso razem - no, to jest oszczędność. A jedno nie przechodzi zapachem drugiego?

SZKOLENIÓWKA
"Nieeleganckie" wyciskanie - zaraz gromy polecą, bo wyciskać też można różnie. Mahler dla przykładu poleca wyciskać pionowo i jeszcze do tego dynamicznie! :)
Snatch - ciągnę bark jak przy jakichś szrugsach (mniej więcej) - daje to sporo sił. Bujnięcie,bark i kettel sam leci w górę :)
Moim zdaniem jest to ważny element. Do tego kettel leci krótszą drogą :)

Nie ma też co porównywać rwania pod GS, a rwania kilka razy bardzo ciężkiego odważnika, o czym mówiłeś. Inne cele - inna technika.

panteon

PRZEPIS - a i ja dziękuję również!
Pieczesz serniki i mięso razem - no, to jest oszczędność. A jedno nie przechodzi zapachem drugiego?

W porządku jest. Z naczynia żaroodpornego nie wylatują chyba zapachy, a schab piecze się w folii alu.

panteon

"Nieeleganckie" wyciskanie - zaraz gromy polecą, bo wyciskać też można różnie. Mahler dla przykładu poleca wyciskać pionowo i jeszcze do tego dynamicznie! :)
Snatch - ciągnę bark jak przy jakichś szrugsach (mniej więcej) - daje to sporo sił. Bujnięcie,bark i kettel sam leci w górę :)
Moim zdaniem jest to ważny element. Do tego kettel leci krótszą drogą :)

Nie po to wyciskałem z nosem w książce żeby teraz iść na ustępstwa
Nadrabiam "nieeleganckim" snaczem
No właśnie. To wyciskanie Mahlera przypomina Arnoldki i tak też pewnie działa. "Klasyczne" i eleganckie wyciskanie, jest dużo trudniejsze.

ja miałem dzisiaj pierwszy trening wyciskania. Mnie instruowano, żeby wyciskać "po łuku". Łokieć wędruje równocześnie w bok i do góry i potem ręka kończy pionowo. Ruch taki jakbym to ja miał się odpychać od kettla. Wypchnięcie bez ugięcia nóg

Marcel_197

Mnie instruowano, żeby wyciskać "po łuku". Łokieć wędruje równocześnie w bok i do góry i potem ręka kończy pionowo.

A Paweł Tsatsouline zaleca właśnie takie otwieranie ramienia i barku, a potem właśnie "odpychanie" od odważnika. Większość sposobów jest dobra, ale niektóre są lepsze. Panowie. Ze zbyt ciężkim odważnikiem na pewno nie próbowałbym tej elegancji. Z 20 kg, nad którymi panuję, mogę sobie pozwolić na wykonanie "defiladowe". Tak jak z TGU. Jak czujesz kontrolę nad odważnikiem to rób jak z podręcznika. Jak czujesz, że coś może w każdej chwili pójść nie tak, to rób z największą ostrożnością i jak najłatwiej (chociaż tam chyba nigdy nie ma łatwo)

Film powstał "na zamówienie", a raczej pod wpływem filmiku Xzaara i jego prób ujarzmienia odważników. To nie była manifestacja perfekcji ani próba przedstawienia jedynie słusznej techniki. Czasem jeden obraz powie więcej niż 1000 słów i dlatego wolałem tak przekazać podstawowe sprawy Mam nadzieję, że przekaz dotarł No i chyba potężnej skuchy merytorycznej ani technicznej nie popełniłem. Za miesiąc rok jak ćwiczę z odważnikami, a zatem stażu mam tyle co jogurt ważności

Fajna dyskusja :) Wpadłem do Ciebie z powodu Twoich wypowiedzi u Xzaara i....zostanę na dłużej

A co do kettli to mam inne pytanie...czy widziałeś w PL ciekawsze nowe kettle niż te Leona? Teraz mają być nowe (inaczej robione oraz jeszcze lepsze kolory )

Nie no... żebym nie został źle zrozumiany. Ja nie krytykuję, bo się nie znam... napisałem tylko jak mnie dzisiaj uczyli