Dzięki Orzegów za życzenia. Nawzajem.
Drodzy Państwo, oto pospałem! Jak lord! 8,5 godziny. Kładłem się spać z myślą, że chyba trzeba będzie przyciąć
treningów. Wstaję rano (baterie naładowane po kontrolki) i zaczynam planować dzień, a tu okazuje się, że priorytet znów otrzymują żeliwne kulki z uchem. Trening musi być. O tym potem.
Z racji tego, że planuję jadać na życzenie dzisiejsza miska będzie miała formę pamiętnika z odżywiania, a nie realizowania planu i pilnowania cyferek. Zobaczymy co wyjdzie.
Zaczynam od 5 jajek smażonych na maśle, kawałka mięsa i chleba z otrąb. Do tego ogórek albo pomidor
Mam dzisiaj do załatwienia kilka spraw na mieście, potem pakuję dzieciakom prezenty i lecę na trening. Wyciskanie 2 x 28 i drążek + snatch 32 kg. Połączenie drążka i snatch'a to zły pomysł. Skóra nie wytrzymuje.
Nic to. Mikołaj się postarał w tym roku. Mogę sobie zrobić prezent. A nawet dwa. I znowu dylemat wędkarza-gadżeciarza, któremu zawsze brakuje sprzętu, czy kobiety, która nigdy nie ma co na siebie włożyć: co kupić?
Bardzo lubię (ostatnio) C&P. Z tym, że 24 to trochę za mało na efektywny trening (stack nie nadaje się do tego celu), a 32 trochę za dużo na trening "lekki". Chodzi mi po głowie 28 kg. Ale żeby nie było tak słodko to mam również ochotę na buldoga i dla kontrastu również na kulę 20 kg. Buldog potrzebny mi będzie na wiosnę do drugiej edycji "10000". 20 kg przydałoby się do robienia D6RKC w wersji "średniej". Chociaż brzmi to nieco dziwnie, to chyba kupię 20 i 28 kg, a buldoga 40 kg fundnę sobie bliżej wiosny. I tak na razie nic z nim nie będę robił. Natomiast taka 20-tka stałaby się moim kettlem podróżnym i na dni kiedy po prostu chcę sobie poćwiczyć bez rycia podłogi nosem. 28 kg byłoby bazowym obciążeniem do treningów "medium". Trudny wybór