xzaar77A na temat - jaka jest korzysc z takiego motania odwaznikow do gryfu, poza niewatpliwie wieksza trudnoscia cwiczenia zwiazana z potrzeba idealnej stabilizacji - czy to o to wlasnie chodzi, by wiecej miesni angazowac ?
Najbardziej przypomina to konieczność równoważenia przyłożonej siły o zmiennym wektorze
Popatrz uważnie na gościa z filmu. Zobacz ile "mikrowyciśnięć" i poluzowań musi wykonać żeby utrzymać ciężar.
Rozkładając całe ćwiczenie analitycznie:
- Gostek zdejmuje gryf ze stojaków. Mięśni używa do potrzymania sztangi + wagi odważników. Układ raczej statyczny.
- Gostek ugina ramiona i opuszcza sztangę do klatki. Odległość pomiędzy odważnikami i gumą trochę maleje, ale na statyczność układu nie ma to wpływu.
- Zatrzymanie sztangi powoduje rosnący opór, bo odważniki lecą sobie dalej. Ćwiczący musi zrównoważyć siłę i naciska mocniej na sztangę. Powoduje to mocniejsze napięcie gumy i poderwanie odważników do góry. Nagle siła działająca na gryf maleje, bo odważniki zawisają w stanie nieważkości. Chwilę potem zaczynają spadać, tym gwałtowniej im mocniej zostały poderwane do góry. Dodatkowo mogą się rozkołysać na boki, co powoduje ciągłe przesuwanie środka ciężkości.
- Po zatrzymaniu sztangi w górnej pozycji Gostek musi poczekać na "znak" od odważników, albo inaczej będzie musiał przełamać ich opór w punkcie krytycznym ćwiczenia.
I tak do końca serii. Jak ktoś jest nerwowy i miękki w stawach, to nieźle się namęczy. Któregoś dnia spróbuję. Takie ćwiczenie musi uruchamiać wszystkie mięśnie małe i duże w obrębie ramion, klatki i barków. Przypomina prawdopodobnie szarpanie się z dużą, żywą istotą.
Zresztą gumy mają od lat zasłużoną renomę właśnie w środowiskach fighterów (najstarszy materiał z gumami jaki widziałem to trening Karelina z roku 1978-1980). Oczywiście - jak to Rosjanin - z odważnikami też ćwiczył