lunika - jasne, że tak, zaraz Ci prześlę.
Wrzucam mój pożalsięboże trening Nie sądziłam, że tak mnie te zatoki wykończyły. Miałam siłę na czwarty obwód, ale nie dałam rady z łbem, byłam pewna, że mi odpadnie... zrezygnowałam z pompek i planka, żeby nie zaliczyć po prostu gleby.
Żenua i masakra w jednym. No trudno. Aineko mówiła, żeby się nie przejmować, więc staram się, chociaż mi smutno, że taki regres
Za to pomiary mnie zaskoczyły, nie ukrywam.
Ciekawe czy to czasem nie mięśnie mi uciekły przez to szitowate jedzenie na wyjeździe. Wracam już do formy jedzeniowej i jest już lepiej.
Wzięlam specjalnie tabletkę przeciwbólową, żeby się doczłapać do prysznica i jedzenia...
Walczę, żeby nie zwariować...
http://www.sfd.pl/[FIT]veronia_p/str.100/_praca_nad_sylwetką_139.-t860867-s139.html