cześć ;)
mam taki problem, ale zacznę od sytuacji która miała miejsce dzisiaj co lepiej zobrazuje mój kłopot.
szedłem ze znajomymi przez osiedle i podbił żul taki do nas(ok 25 lat, 60 kg) i chciał tam pożyczyć jakieś grosze, daliśmy mu jakieś drobne co mieliśmy. potem on zaczął się chwalić ze trenuje jutsu(chyba mu o
bjj chodziło) i że nam pokaże. dał mi piwo żebym mu potrzymał i w tym samym momencie usiłował mnie uderzyć, zdarzyłem cios zbić ramieniem. problem w tym że nic nie zrobiłem potem, zacząłem kalkulować, że może ma nóż, czy zawoła kolegów.
nie chce być jakimś zabijaką czy coś, ale wydaje mi się że jak ktoś spróbuje Cie uderzyć to powinieneś mu oddać. nie czułem strachu przed nim że wygra ze mną, ale miałem obawę, że trafi mnie raz i będę miał oko podbite czy ubranie podarte/pobrudzone.
w sytuacji kryzysowej, czy jak się nastawie psychologicznie odpowiednio, to nie mam cienia niepewnosci, mam problem z takimi sytuacjami na pograniczu.
brakuje mi pewności siebie tym bardziej że trenuje mma już prawie rok.
może to chodzi o to że w ćwiczeniach jestem super, gorzej ze sparingami. np obalenia mam świetne, obrony tak samo w zadaniówkach(sparing tylko z obaleniami) spisuje sie świetnie, trener ląduje często na plechach. jak przychodzi sparing to nie potrafię właściwie nikogo obalić. z ciosami podobnie, przy tarczowaniu bije ze skrętami, cały czas ruszam tłowiem/głową, zawsze nogi idą dobrze , ręce wracają a w sparingu robie dziecinne błędy ide w lini prostej, gubią mi się nogi, ręce nie wracają. trener mówił że to dlatego że sie ucze dopiero, ale to było jakieś pół roku temu, teraz to juz poważny problem jest, bo nawet Ci co trenują 3 miesiące w sparingach mnie leją. nie chodzi o to że sie boje ciosów przymowac czy coś, pewnie sie czuje, tylko wydaje mi się że nie mysle wogule ;/