Mam problem na osiedlu/w szkole - pisać tylko tu!!!

zalezy tez ilu tam ich jest bo grupa to moze byc 5 a moze byc i 12

Bravo. NA Taka odpowiedz czekałem ... d 12 to juz chyba kilkanaście a nie kilka ...

Zmieniony przez - Agresst w dniu 2008-11-20 20:18:36

no to moze byc ich 5 a moze byc ich 9 - wiec zalezy tez od liczby

okresl sie bardziej drogi kolego to pomyslimy nad roznymi prawdopodobnymi sytuacjami

ilu bu nie było jest duzo zaleznych wiec nie ma co gdybać

chociaz by to ze ktos z ulicy moglby pomoc temu gosciowi napadnietemu

nie ma co gdybać,jesli rywali jest kilku to żaden koks z PRL-u im nie da rady.
No chyba ze tak jak ktoś pisał jeden dostanie a reszta ucieknie.

to sie raczej rzadko zdaza....a jak jest kilku to wiadomo szans nie ma

sam maialem sytuacje gdzie mnie np zaczepil koles , ktory sie popisywal, byl to kolo z ost klasy technikum czy przedostatniej a ja bylem wtedy w 2 lo. ale juz przedtem mialem go na oku :P gdyz wiedzialem,ze moze mnie kiedys zazepic, duzo takich cwaniaczkow w szkole ,kolo mi tradycyjnie podlozyl haka kiedy szlem z moja klasa w obecnosci swoich kumpli z klasy ,zeby sie posmiac , ale ja spojrzalem na niego szybko i walnelem go o drzwi , i nagle cisza, wszyscy jego kumple w szoku i juz chcialem mu lute sprzedac po czym weszla nauczycielka, wsyztsko to trwalo kilka sekund i koles nagle po 30 sekundach sie ocknal i zaczal texty moze na solo wyskoczymy itp przy nauczycielce i swoje powiedziala, pozniej obydwoje mielismy wizyte u dyrka , mielismy podac sobie rece ale ja odmowilem i do dzis jak go widze na ulicy koles nic a tak zawsze byl hordy i w ogole. wiele stracil w oczach kumpli, ale jedno jest pewne, nie mozna dac sie na poczatku a co by bylo gdybym sie wywalil ? moze to by sie nagminnie powtarzalo ?

inna sytuacja raz szedlem z 2 laskami i zaczepilo mnie 3 mlodzikow, ja mowilem,ze nie szukam zaczepki itp i nagle pobiegli do innego kolesia a ja skorzystalem i poszedlem , ale w miedzyczasie jedna laska zadzwonila do brata i pozniej dostalem tele,ze jest juz na tej ulicy, wtedy szybko sie cofnelem, bylo ich tam juz siedmiu, moj kumpel zaczal jednego popychac a jakis zaczal do mnie biec wiec wiedzialem,ze juz wlaka w powietrzu , nagle sprzedalem mu kilka kopow, tamci nie wlanczali sie , moj kumpel zajal sie tym drugim , widocznie speniali a do nas wystartowali ci z najtwardszym harakterem, nagle 2 radiowozy przyjechaly ale policjanci sie bali wyjsc , nimela z minuta i tamci pouciekali do domow a my sobie poszlismy a paly odjechaly , nasza polska policja ehh

takich sytuacji jest pelno, to sa 2 z mojego zycia, ale jakbym np temu 1 kolesiowi sprzedal lute w skron i by polecial nie na drzwi a na sciane i by mu cos z glowa sie stalo? albo na oczach policjanta bym tak jednemu przywalil,ze by nie wstawal z chodnika ? w sumie tylko sie bronilem,ale czasem przez takich ludzi mozna ladnie posiedziec, wiec sam nie wiem czy postapilem slusznie i nie namawiam nikogo aby postepowal tak jak ja , to tylko jedna z drog w jaki to sie zakonczylo, jednek nie ma moim zdaniem recepty uniwersalnej jak sobie proadzic w szkole/na soiedlu podczas problemu

Spotykam się po prostu z opinia starszych osób które twierdzą że takie łebki nie są przeciwnikami dla nich. Może chodzi w domyśle o sytuacje gdzie 1 dostaje bombę a reszta po prostu odpuszcza.