SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

DT Viki - przygoda z biegami przez przeszkody

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 509007

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12967 Napisanych postów 20729 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607774
Fala na razie to wygląda kaslawo ale kiedyś... kto wie

Padme bardziej już się nie da Naprawdę jeśli ktoś się zastanawia, chciałby spróbować ale się boi - zupełnie nie ma czego. W falach Open zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże pokonać przeszkodę, np. podsadzi na sciance Ostatnio nawet czytałam wywiad z szefem Runmageddonu - to jest "bieg" dla tych którzy nie przepadają za bieganiem albo takich co szybko się nudzą Zagęszczenie przeszkód jest duże. Naprawdę fajna opcja na początek. I uzależnia (to nie tylko moja opinia).
Dodam jeszcze, że fajną opcja jest dołączenie do jakiejś drużyny. W grupie zawsze raźniej i zabawa lepsza Można zebrać znajomych i stworzyć własny team, a można dołączyć do jakieś większej, doświadczonej grupy co pomoże bardziej się zorientować w świecie biegów z przeszkodami. Ja polecam "moją" drużynę Husaria Race Team, mają oddziały w różnych częściach Polski. Wspaniali ludzie, świetna atmosfera. Od razu motywacja większą i nawet te najtrudniejsze cele wydają się realne Poza tym taka grupa to wspólne wyjazdy i noclegi co ułatwia sprawę, nie trzeba wszystkiego załatwiać na własną rękę. No i wsparcie, przed startem i na trasie. Do tego wspólne treningi - zawsze łatwiej wyjść pobiegać jak jest towarzystwo

A tak poza tym to od wczoraj ze stresu nie mogę nic jeść Ja wiem, że to ma być zabawa, ale tak bardzo chce dobiec z opaską elity do mety, że stresuje się tym, że nie uda się jakieś przeszkody samodzielnie pokonać. Już mi się ściany śnią po nocach
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 732 Napisanych postów 1984 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 192631
Spokojnie, nie myśl o tym że może się coś nie udać, tylko myśl o zwycięstwie i zjedz coś koniecznie żeby mieć siłe :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12967 Napisanych postów 20729 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607774
Kaka niestety brak jedzenia i snu (bo spać z nerwów też nie mogłam) odbił się na mojej formie w dniu startu, było bardzo ciężko bo nie miałam siły, ale dałam radę


Dokładną relację z biegu postaram się wrzucić w najbliższym czasie. Mam niedoczas, bo wczoraj wróciliśmy do domu, dziś znowu pakowanie i jutro kolejny wyjazd. Fotki tez wrzucę, jak tylko jakieś będą.

W każdym razie to był bardzo trudny bieg, dużo bieganie i wchodzenia pod górę, a mało przeszkód. Był mój ulubiony multirig Zaliczyłam tez m.in. ścianę 3m i "porodówkę". Koszmary ze snów pokonane
Udało się pokonać wszystkie przeszkody samodzielnie, za pierwszym podejściem i dzięki temu dotarłam na metę z opaską Elity Mało tego, ukończyłam bieg na drugiej pozycji W ogóle podium kobiecej Elity było bardzo ciekawe, bo pierwsze i trzecie miejsce również zgarnęły dziewczyny z Husaria Race Team

W Elicie biegnie się zupełnie inaczej. Na poprzednim biegu miałam czas, zeby sie "nacieszyc" przeszkodami. Tym razem myslałam tylko o tym, zeby jak najszybciej znaleźć sie po drugiej stronie. Myslenie się wyłącza, człowiek przestawia się na tryb "jak najszybciej i za wszelką ceną". Podczas biegu nic nie czułam, nawet przeszkoda lodowa nie była zimna. Najgorsza okazała się zjeżdzalnia, ale szczgólowo napisze o tym później. Dziś ledwo chodzę, wszystko mnie boli, jestem jednym wielkim siniakiem w kolorach tęczy i mam mnóstwo ran i otarć. Najlepsze jest to, że nawet nie wiem skąd, jak, gdzie i kiedy
Za tydzień kolejny bieg, ciekawe czy dam radę, bo na razie ledwo chodzę




...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
nightingal Moderator
Ekspert
Szacuny 6520 Napisanych postów 36027 Wiek 45 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 679722
Kurcze - drugie miejsce w elicie to piękny wynik. Wielkie gratulacje. Niesamowicie szybkie postępy robisz. Miło to obserwować.

BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 3685 Wiek 42 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 31715
Brawo Viki w pełni zasłużyłaś na Elitę
nie mogę się doczekać zdjęć
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Szalejesz Viki. Jestem pod wrażeniem. Tempo progresu niesamowite, bo przecież dopiero co zaczynałaś z biegami z przeszkodami a tu drugie miejsce w Elite. Super. Gratulacje :D
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
eveline Trener personalny Moderator
Ekspert
Szacuny 1440 Napisanych postów 15979 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 230563
Gratuluję :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 732 Napisanych postów 1984 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 192631
Super! gratulacje ! ekipa z mojej siłowni startowała też i kilku znajomych, wszyscy bez podium więc musiałaś pędzić nieźle! gratuluje, tak się wkręciłam, że już w sobotę myślałam o tym jak Ci poszło :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12967 Napisanych postów 20729 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607774
Bardzo Wam dziękuje
Bieganie to nadal moja słaba strona, ale dzięki temu, że spędziłam kilka lat na siłowni nieźle radze sobie z przeszkodami Tym razem zaliczyłam wszystko od razu, a niektóre dziewczyny próbowały po kilka czy kilkanaście razy.

Zapomniałam jeszcze dodać, że dzięki takiemu wynikowi w Szczyrku mogę wystartować w Finale Ligi w Łodzi również w Elicie, która tym razem nazywa się szumnie Mistrzostwami Polski

Wrzuciłam też relację na moja strone na fb: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=153168305420152&id=134538823949767&substory_index=0

Dla tych co nie mają fb

Dziś relacja z Górskiego Runmageddonu Rekrut w Szczyrku :) Będzie dłuuuuugo...

Trzeci bieg z przeszkodami w życiu, drugi Runmageddon i pierwszy raz w Elicie :) Cel: dotrzeć do mety z opaską. Chciałam dać z siebie wszystko, żeby zobaczyć na co mnie stać. Po starcie w Krakowie czułam ogromny niedosyt. Przeszłam wtedy całą trasę w miłym towarzystwie, ale nawet się nie zmęczyłam i wcale nie byłam zadowolona.

Już 3 dni przed startem nie mogłam nic jeść ze stresu a po nocach śniły mi się przeszkody. Skąd ten stres? Bałam się, że na mojej drodze stanie przeszkoda, której nie będę w stanie pokonać samodzielnie i będę musiała oddać opaskę Elity.
Przerażały mnie ściany, ale co się dziwić jak człowiek wzrostem nie grzeszy i ma krótkie ręce ;) Wkrótce okazało się, że bałam się nie tego, czego powinnam... ;)

Kilka dni bez porządnego jedzenia i snu odbiło się niestety na mojej formie w dniu biegu. Już kilka kroków po starcie czułam, że to nie był mój dzień, nie miałam siły i zastanawiałam się czy w ogóle dam radę. No i byłam głodna! "Im szybciej dobiegnę do mety, tym szybciej coś zjem i odpocznę" - nie ma to jak pozytywne myślenie :D Przez większą część trasy było mi niedobrze, ale szkoda było czasu na wizytę gdzieś w krzakach ;)
Przeszkody pokonałam bez problemu, za pierwszy podejściem z czego bardzo się cieszę. Do tej pory nie pamiętam, w jaki sposób zaliczyłam niektóre z nich. Np. taka ściana 3m, mój senny koszmar. Zmierzając w jej kierunku miałam okazję obserwować, jak sobie z nią radzi koleżanka z drużyny Sylwia Milewicz i zrobiłam dokładnie to samo, ale nie pamiętam co. Wyłączyło mi się na trasie myślenie, leciałam przed siebie tak szybko jak mogłam a na widok każdej przeszkody myślałam tylko o tym jak znaleźć się po drugiej stronie. Nawet nie poczułam zimna w Lodowej. Zresztą podczas biegu nic nie czułam i do dziś się zastanawiam skąd mam tyle siniaków i ran. Ogromy siniak po wewnętrznej stronie uda z pięknym rozcięciem przez środek... jak, gdzie i kiedy?!

Niestety trasą jestem lekko rozczarowana. Jak dla mnie było za dużo biegania i wchodzenia pod górę a za mało przeszkód. Mam wrażenie, że wszystko co najlepsze rozstawili na trasie Hardcore a rekrutom zostawili same "ochłapy". Pod względem przeszkód bardziej podobała mi się trasa w Krakowie.

Z przeszkodami sobie poradziłam, ale kolejny raz pokonały mnie góry. Umierałam przy każdym podejściu i podbiegu. Marzyłam o jakieś przeszkodzie, żeby "odpocząć". Były momenty, że szłam na czworakach. Zbiegi też łatwe nie były. Nogi miałam zmęczone, czułam się jak z waty i nie byłam pewna kolejnego kroku. Po raz kolejny wyszedł brak porządnego przygotowania biegowego i kondycyjnego. Ale co się dziwić, jak zaczęłam 2 miesiące temu i wtedy 5km po płaskim to był dla mnie wyczyn.
Najgorsza okazała się ostatnia pętla z workiem pod koniec trasy. Doszłam do momentu, gdzie głowa chciała a ciało już nie i wtedy poleciały pierwsze łzy. Nie ma nic gorszego niż jak człowiek chce ale nie może. Gdzieś mi się obsunęła noga, worek pociągnął mnie w tył i stwierdziłam że muszę ostrożniej stawiać kroki, nie mogę się przewrócić, nie mogę upaść bo już
drugi raz pod tą górę nie wyjdę.
Nie umiem się zatrzymać, nie potrafię odpocząć. Idę dopóki mam siłę, a jak siły nie mam to i tak idę aż nie padnę. Prędzej by mnie z tej trasy wynieśli, niż bym odpuściła. Nic nie poradzę, taki charakter ;)

Dlaczego napisałam, że góry mnie pokonały, skoro ukończyłam trasę? Bo za dużo wysiłku mnie to kosztowało. Po biegu było mi słabo, nie mogłam chodzić, nawet na jedzenie nie miałam siły. Chciałabym dojść do etapu, gdzie na mecie będę zmęczona, a nie totalnie wykończona.

Na koniec jeszcze wrócę do przeszkód, a konkretnie jednej z nich - zjeżdżalni. Jak dla mnie to totalna porażka. Nie miało to nic wspólnego z dobrą zabawą, raczej niepotrzebne ryzyko. Wiadomo, że na takich biegach można nabawić się kontuzji, ale jednak inaczej, jak człowiek zrobi sobie krzywdę, bo źle się zabrał za pokonywania przeszkody, nie był wystarczająco przygotowany czy po prostu miał pecha. Zawsze można następnym razem poprawić technikę, lepiej się przygotować czy bardziej uważać. A na takiej zjeżdżalni nie ma się zupełnie kontroli nad tym co się dzieje. I wiem, że następnym razem
będzie dokładnie to samo... o ile będzie następny raz. Na chwile obecna mam taka traumę, że nie wiem czy się jeszcze kiedyś odważę. Nabrałam takiej prędkości, że nie mogłam złapać oddechu. Czułam jak ciało bezwładnie obija się i zjeżdżalnie. Nabawiłam się więcej siniaków niż przez całą trasę. Wpadłam z impetem do wody nadal nie mogąc złapać oddechu i naprawdę byłam przerażona tym, że nie stanę na nogi tylko się przewrócę i utopię. Dla mnie to była wręcz walka o życie, w głowie się kręciło i za wszelką cenę starałam się utrzymać nad wodą. Nie wiem czy jest sens następnym razem tak ryzykować. Mam obity tyłek tak, że ciężko się siedzi. Do tego siniaki na plecach i ból za każdym razem jak chce się schylić. Nie dam rady leżeć na plecach. I zamiast pokonać swoje słabości i lęki nabawiłam się nowych, a chyba nie o to
chodzi :/

Ogólnie jestem bardzo zadowolona, bo dałam z siebie 200%. O miejscu na podium nawet nie marzyłam, więc tym bardziej się ciesze. Zresztą podium było super, zdominowane przez dziewczyny z Husaria Race Team.
Mam teraz ogromną motywację, żeby poprawić moją słabą stronę czyli bieganie


I fotki Czekam aż pojawia się zdjęcia z trasy.




...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12967 Napisanych postów 20729 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607774
Niedziela i poniedziałek dnt, trochę potrzebowałam czasu żeby dojść do siebie. Dziś chciałam pobiegać, ale brakło czasu (podróż, rozpakowywanie itp.). Zrobiłam krótki trening z kółkami i trx. Trxa opanował maluch i tak mu sie spodobało, że nie pozwolił mi ćwiczyć Jutro chciałabym wykorzystać to, że jest sporo górek i trochę pobiegać.
Wrzucam fotę z dzisiejszego treningu i kilka zdjęć z biegu (autorstwa KO Photography)















Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Motywacja- wytrwałość-organizacja

Następny temat

Bez spiny

WHEY premium