BIEGANIE
(walka z bolem, wiatrem i euforia)
Dzien dzisiaj byl mocno deszczowy i wietrzny. W nocy wial wrecz huraganowy wiatr. O 17:00 jak spojrzalem za okno to lalo jak z cebra i wialo mocno. Po 19:00 poszedlem z psem na spacer i ostro wialo, ale nie padalo. Jak wrocilem do domu to decyzja byla szybka: nie pada, jest dosc cieplo: 3-4 C a z wiatrem dam rade: bedzie dodatkowa trudnosc najwyzej - ide biegac :)
KIedy czekalem az moj GARMIN znajdzie satelity, zaczelo kropic. Jak pomyslalem ze zacznie lac jak w dzien to przez moment chcialem wrocic do domu, ale stwierdzilem, ze skoro juz jestem na zewnatrz to co by nie bylo biegne - i jak to zwykle bywa nie spadlo nic wiecej z nieba :)
Jednak sam bieg byl dosc ciekawy. Dzisiejsze doswiadczenie pokazuje poraz kolejny ze mozemy duzo wiecej niz nam sie wydaje. Po 2 km zaczalem odczuwac bole w czesci piszczelowej: czy to miesnie czy kosci - mniejsza o to: bol. Naczytalem sie o mikrourazach w tej czesci nog i peknieciach wiec przetwarzalem to w myslach biegnac. Mysl byla taka: dobiec do 3 km pod dom. Dobieglem. Przeszedlem w chod na chwile. MASAKRA. Bol tak potworny w piszczelach i lewej piecie ze nie moglem prawie isc. Jednak chyba mam cos z fightera w sobie. Wbrew logice zaczalem biec - petla wokol 2 malych osiedli. Chodz nie moglem chodzic: pobieglem :) Bol byl wiekszy - mniejszy ... bijac sie z myslami dobieglem pod dom z dystansem 6 km. Zatrzymalem stoper i stanalem w miejscu. Nie bylem zmeczony w ogole. Piszczele jakby tez nie bardzo dawaly juz znac o sobie. Zaklalem pod nosem: przechodzaca kobieta akurat obok dziwnie sie spojrzala ... mniejsza o to ... ale jakas nowa energia we mnie wstapila. Biegne druga petle. Na 10 km nic mnie nie bolalo, bieglem pod gore pod wiatr z predkoscia ponad 9,5 km/h - EUFORIA :) I tak walczac z bolem, wiatrem, slabosciami zrobilem dzisiaj 12,00 km w 1:17:12 z predkoscia srednia 9,75 km/h. Z pewnoscia ponad polowe trasy bieglem pod silny dosc wiatr lub wialo z boku. Koncowke finiszowalem dlugim krokiem na maxa.
Poraz kolejny sie przekonalem ze moge wiecej niz sadze ze moge. Ostatnio jak sie pojawil taki bol podczas biegu, to zakonczylem go po 2 km. Dzisiaj zrobilem 12 km przezwyciezajac bol. Bardzo ciekawe doswiadczenie. Ciekawe jak bede sie czul jutro :)? No i jutro kosz ...
Cwiczenia na trzepaku itp. dzisiaj juz jednak odpuscilem ...
W tym roku przebieglem lacznie w 4 treningach: 44,20 km w czasie lacznym 4:44:28
1 maraton zaliczony :)
Jeff Galloway
Zmieniony przez - DARNOK35 w dniu 2014-01-11 00:23:34