Ludi - tyle, że nie koniecznie jadanie posiłków co 2 - 3h, zakładając 30g spożycia białka na posiłek uznaję za konwencjonalny sposób żywienia. Zazwyczaj jada się 3 - 4 5posiłki na dobę, ewentualnie uzupełnione porcją
odżywki po treningu i/lub przed snem. Oczywiście, że jeżeli za porównanie użyjemy model żywieniowy, gdzie jada się co 2 - 3h pełnowartościowe posiłki jeszcze z wyłączeniem kanapek i innych mobilnych potraw na które wielu sportowców spogląda nieprzychylnym okiem to opcja przesunięcia konsumpcji na porę późnego popołudnia wydaje się bardzo atrakcyjna. Tyle, że taka dwuwartościowa retoryka niczego nie obrazuje poza mylnym wyobrażeniem na temat możliwych alternatyw.
Jeżeli jedzenie traktujesz jedynie jako instrument do utrzymywania odpowiedniej masy i składu ciała i zaspokajania potrzeb smakowych to powiedzmy, że rozumiem Twoją argumentację. Co nie zmienia faktu, że jakość żywności jest czynnikiem determinującym aspekt zdrowotny w konetkście długterminowego wpływu jedzenia na funkcjonowanie organizmu. Jest wiele dowodów na to, że podstawowe "wskaźniki" przy użyciu których oceniamy wpływ żywności na nasze zdrowie nie zawsze są miarodajne, jeśli pominie się kwestię jakościową. Przykładowo Izraelici jako społeczność mają relatywnie mało problemów z z poziomem cholesterolu czy otyłością, a jednak choroby układu krążenia i nowotwory są u nich bardzo częste... Tak więc, jeśli więcej osób traktuje IF jako opcję pozwalającą na spożywanie gorszej jakości jedzenia przy utrzymaniu odpowiedniej masy ciała i poziomu tkanki tłuszczowej, to może to być faktycznie pułapka.