Biniu - potrzebuję szybkiej odpowiedzi, a u Ciebie najczęściej można ją właśnie dostać. Jak nie wyjdzie, cóż, przeżyję.
Ja to ten co ketogeniczną postanowił stosować na jem/nie jem. No i co z tego wychodzi? No właśnie...
Boli mnie głowa jak sam sku******. Ostatni dzień z wysokimi węglami miałem dokładnie trzynaście dni temu. Przez te trzynaście dni węgle 10-20 gram przeciętnie. Chyba powinienem zaadaptować się do ketozy?
Pytania takie:
- może duża ilość tłuszczy mimo wszystko mi nie służy? Przerzucić się na niskotłuszczowe, wysokowęglowe jem/nie jem oparte na samych zdrowych produktach (kurczak, twarogi, kasze,
makarony pełnoziarniste, ryż parboiled, strączkowe, chude ryby, warzywa, owoce) i zobaczyć, jak mi z tym idzie?
- może zakwaszenie? Chociaż nie wiem, czy tak szybko mogłoby się pojawić. Z negatywnych skutków wyczytywanych w zakwaszeniach mam tylko ten ból głowy...
- czytałem na innych forach, że ludzie też mają ten problem z przechodzeniem w ketozę. Ale u nich to trwa trzy dni od zaczęcia, nie trzynaście...
- było coś o dehydracji, ale ważąc te ~67kg piję jakieś dwa litry wody, nie licząc tej w pożywieniu. Obniżenia potliwości jakoś nie zauważyłem.
W tej ketogenicznej najbardziej cieszy mnie to, że jem co lubię (tłuste mięsa przede wszystkim) i nie muszą maniakalnie wszystkiego ważyć. Boję się, że jeśli przerzucę się na wysokowęglową, to przytyję, chociaż fakt jedzenia np. 4h zmniejsza tę szansę...
Ból jest paskudny, szczerze powiem. Niby nie mocny, ale pulsujący i irytujący, na środku czoła, od wysokości brwi do końca czoła.
Proszę o pomoc. Bo co nie zrobię, to źle...