no dobra tak wyszło, że stosuję podobną dietę już przez dłuższy czas (przypadkowo) i muszę powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej
poranek:
- wstaje (4:30), wcześniej wciskałem na siłę śniadanie i wychodził do roboty ze okropnym samopoczuciem i uczuciem ciężkości (know what i mean)
- teraz wstaję, odpalam laptopa, radio, gorąca kawka, pod prysznic i wjo do roboty w ketozie
południe:
- na początku doskwierało mi ssanie
- teraz na przerwie kiedy inni stresują się i w dosłownym słowa znaczeniu "pochłaniają" jedzenie ja idę sobie w spokoju na papieroska zapijanego kawą
- uczucie głodu - myślę, że nie jest ono naszym wrogiem, lubie lekkie uczucie ssania w żołądku, czuje się lekko i komfortowo (nie to co w wypchanym bebzonem po pochłonięciu 100g ryżu i 200g suchego kurczaka czy nawet 300g karkówki + warzywa)
po południu:
- najlepsza część dnia, dieta jem/nie jem w połączeniu z low carbem to mistrzostwo samo w sobie, można się obżerać i jak to bywa po posiłku białko-tłuszcz, nasz brzuch dalej jest płaski, no i można zarzucać takie coś jak pieczone udka, karkówka z grilla, jajecznica na boczku co kto lubi
trening siłowy:
- siłowy trening super, w żyłach zero węgli, także na początku nie było powera ale teraz ćwiczy mi się normalnie, komfort w brzuchu jest nieoceniany szczególnie przy przysiadach, power cleanie i martwym ciągu
- po treningu krótkie aeroby dla zdrowia i zaraz potem węglę+białko
dni bez siłki:
- hiit w ketozie, wielu ludzi odradza, ale po wałkowaniu paru amerykańskich for ludzie którzy go wykonywali robili ogromny progress (mówię tu o atletach i sportowcach, a nie o nabitych 50 cm w bicu kafarach, każdy ma inny cel),
kompleksy sztangowe sprawują się u mnie najlepiej, czasami na zmianę z aerobami lub razem
wieczór:
- po jakiś 30 minutach od zjedzenia posiłku potreningowego już mnie się, także zarzucam tu znowu jakiegoś frykasa w stylu przedtreningowca, ale najczęściej jest to jajecznica na bekonie/kiełbasie
przed snem:
- zazwyczaj twaróg ze śmietaną/oliwa
podsumowując:
- będąc na low carbie (po tym, jak wprowadziliśmy się w ketoze na powiedzmy tydzień, aby nauczyć organizm czerpać energię z tłuszczu)nie odnotowałem żadnych spadków mięśnie, spadków siły czy przyrostów, jedynie redukcję tłuszczu (myślę, że jak nic nie jemy przez parę godzin to po prostu palimy fat na energię)
- sprawność umysłowa niby spada na bez węgli, no fakt muszę to przyznać, ale tylko wtedy gdy pijemy mało wody (własne doświadczenia, nie znam się zbytnio na biologi)
- zero stresu rano i w pracy, a potem w domu uczta!
- fajne lekkie uczucie ssania i co za tym idzie komfort
- ekstra palenie tłuszczu
- bardzo dobre samopoczucie
ogólnie im zauważyłem, że im bardziej mam siłownie i dietę w dupie, kierując się instynktem i jedząc węgle tylko po treningu siłowym, robiąc 3 złożone ćwiczenia w dużej rampie na małej ilości powtórzeń i dużych ciężarach notuje swój najlepszy progres sylwetki w życiu no i ten komfort psychiczny, ahhh to nie to samo co wpieprzanie w korku przedtrenignowego
przykład z białkiem, kiedyś jadłem 3g na kg masy ciała, potem miałem to w dupie i jadłem jakieś 1,5 w porywach do dwóch, a reszta kaloryczności szła z tłuszczu, nie zauważyłem żadnej różnicy prócz lepszego samopoczucia, widocznie dla zwykłego śmiertelnika, dla którego siłownia i sport to dodatek do życia (a nawet jego element, ale nie najważniejszy) taka trochę alternatywa dla utartych schematów jest bardzo dobra
edit: aha, co do jedzenia 7 posiłków itd, to myśle, że wystarczą 3 (przed treningiem-po treningu-kolacja lub po treningu-kolacja 1 i kolacja 2)i nie robi to różnicy, tylko nie podjadać batoników, fast foodów itd (wytłumaczcie to moim koleżankom na wiecznej redukcji i efekcie jojo)
czasami w weekend jade w góry na wycieczkę/uczę się itd, nie lubię myśleć o jedzeniu jak coś robie, potem jak wracam do domu kupuję sobie np kurczaka z rożna i pochłaniam go całego z jakąś sałatka przy filmie (1 posiłek w ciągu dnia), no nie powiem, że czasami lubię się nawpieprzać jak świnia
Zmieniony przez - desper0 w dniu 2011-05-14 14:27:18