Pozwolę sobie na małe podsumowanko mimo, że ten tydzień to było takie bardziej wprowadzenie i eksperyment (głównie z powodów rodzinnych ale i zdrowotnych, że tak powiem). Godziny postu i karmienia we wszystkie dni utrzymałam i to bez większego problemu, z jakością żarcia było gorzej: na początku wpadły czasem jakieś śmieci, potem było ładnie do soboty kiedy to wypadła mi rodzinna impreza i jakość/ilość żarcia to była masakra. Ale mogę po tym stwierdzić jedno: im lepsza jakościowo dieta tym łatwiej znosi się post. Po sobotnim grzeszeniu w niedzielę nie tylko byłam głodnawa, ale i z lekka przymulona.
O wygodzie tej diety było nie raz, ja się znowu powtórzę: bardzo mi pasuje to, że nie muszę od rana stać przy garach, martwić się co sobie zabrać "na drogę" i mogę sobie na spokojnie wypić kawkę, zająć się jakimiś przyjemnościami i nie muszę w siebie na siłę pchać śniadania "bo trzeba". Jedzenie dużych porcji na wieczór też mi się podoba, bo nic mnie tak nie dołuje jak "mikroporcje". Zdecydowanie poprawiła mi się jakość snu na tej diecie (a z tym mam od wieków problem), lepiej się wysypiam, chociaż na początku to chyba strasznie ze mnie woda schodziła i musiałam w nocy latać do wc czasem po 3 razy :D Początkowo spałam dłużej, teraz budzą się około godziny wcześniej. Nie zamarzam z rana, ale w porównaniu do wieczornego gorąca to rzeczywiście jest chłodniej. Energia po dobrych posiłkach na wysokim poziomie, żadnych "dołów", żadnych spadków mocy.
Treningi bardzo dobre, nie ma na co narzekać. Bałam się trochę co moje jelita powiedzą na taką górę żarcia w tak krótkim czasie, ale okazało się, że nie słusznie. Nawet mnie to jedzenie jakoś nie rozpycha szczególnie a jakby nie patrzeć wsuwam ~2500 kcal. Nie pomierzyłam się, ale wydaje mi się tak na oko, że coś z moim opornym sadłem zaczyna się dziać. Zobaczymy co będzie dalej, bo diety oczywiście nie przerywam, co więcej teraz już będzie bez wyskoków, słowo honoru :D
Co jeszcze? Nie jest to dieta dla ludzi którzy przejmują się tym co inni powiedzą. Taki sposób odżywiania jest jednak sporym odejściem od standardów i ja niemal dzień w dzień wysłuchiwałam, że "śniadanie to najważniejszy posiłek". Strasznie dziwnie się ludzie patrzyli jak odpowiadałam, że ja przecież jadam śniadanie tyle, że o 17:00 :D Co do rozkładu jedzenia to czasem było mi wygodniej zjeść 3 posiłki, a czasem tak jak Biniu pisał przez te kilka godzin karmienia sobie pojadać. I tak było dobrze i tak :)
Podsumowując: polecam dietę i kontynuuję ze szczerym przekonaniem, że tą spódniczką o 2 rozmiary mniejszą to ja się wkrótce Wam pochwalę :)