Jeden wielki syf.. Dramat totalny.
Wojewódzki szpital, a taka kpina..
Nie dość że leżę od czwartku, nie dostaje żadnych leków, weekend przeleżałem bez sensu bo nawet nikt nie przyszedł ani razu.
Dziś przyszła ordynatorka na obchod. Mierzy ciśnienie, a rękaw w tym ciśnieniomierzu ledwo wszedł na rękę, nie czułem w ogóle by to się pompowało i j** 180/110, mierzy drugi raz 165/90. W ciągu minuty taka rozbieżność i takie ciśnienie? Gdzie jak mnie przyjmowali to kilka razy mierzyli i 130/80 za każdym razem.. Jak dla mnie to zdecydowanie za mały ten rękaw był, ale co się laik będzie kłócił z ordynatorka.
No, ale później kolejne pytanie - czy jestem na czczo, a było po 10tej. Mówię, że nie. Okazało się, że pielęgniarka wczoraj zapomniała mi powiedzieć. Tak jakby nie mogła przyjść z rana jeszcze dziś.. No kpina
Jutro badanie ta rurka do gardła ta jakąś brochnoskopia.. No i pytam się kiedy wyjdę, a ona ze jak porobią badania i przyjdą wyniki
Nie wiem czy oni mają tak dobrze płacone za każdą dobę za pacjenta że przeciągają czy jak. Gościu obok miał wyjść w zeszłym tyg ale ZGUBIL się wynik jego badań i powtarzali, wyniki miał mieć dziś ale jednak "przepraszamy, ale wyników jeszcze nie ma, musi Pan czekac' i dalej koczuje razem ze mną..
Poza tym szanowna Pani ordynator stwierdziła że kreatynina 1,35 i alt 82 i aspat 64 po ciężkim treningu nóg to wrak człowieka w wieku 26 lat i że moje odzywanie musi stanowić wiele do życzenia..
Tak jakbym nie mogli porobić badań i odesłać do domu czekać na wyniki.
Daje sobie czas tutaj maksymalnie do piątku, jeśli mnie nie wypiszą to wychodzę na własne zadanie, bo dość mam tego, co tutaj się dzieje.
No, trochę się wyżaliłem, ale ku#$a w jakim wieku my żyjemy. Toć to jak średniowiecze. Tyle pobierają na ten ZUS a tu ani dobrej opieki medycznej ani żarcia, a traktowanie pacjentów.. Gościu obok ledwo co stoi na nogach ale 'proszę wyjść z sali, bo muszę pozmywać podloge"