Bieganie po lesie
Jedyne co mogę napisać - jestem w czarnej d.pie
Przez ciągłe starty nie było miejsca na bieganie po górkach, jedynie lżejsze treningi, głównie po płaskim, do tego przerwa bo kolano rozwalone... no i mam. A raczej nie mam nic, kondycja w lesie, mocy w nogach brak. Mam wrażenie, że zaczynam od początku
A za 5 tygodniu półmaraton GÓRSKI, sam się nie pobiegnie...
Bieganie w lasku po górkach. 1km truchcikiem 9:16, później kilka ćwiczeń i 3x sprint na lekkim wzniesieniu (6:39/5:15/5:32). Zawsze mi pierwszy sprint wychodzi starsznie wolno, musze się napierw rozruszać
A później 3x 1km podbiegu + 600m zbieg. Niestety pod koniec drugiego podbiegu i na zbiegu zegarek zgubił gps, więc mi nie policzyło tempa i ok. 1-1,5km trasy. Ledwo zrobiłam te 3x, a były już treningi że robiłam 5x. Pierwszy jeszcze ok, choc zadyszka starszna, od drugiego ból i niemoc w nogach. Pierwszy wyszedł 6:23/4:25, trzeci 6:49/4:25. Lipa...
Po treningu ledwo mogłam chodzić, dziś mega zakwasy. Na chwile obecną nie wiem, jak ja zrobię te 21km
I jeszcze tak obserwacja co do diety. W ostatnim czasie diety nie było - brak czasu, za dużo na głowie, ciągle w biegu i jedzenie nie było priorytetem. Słodkie wpadało i mniej zdrowe jedzeni też. I tak mniej więcej od połowy sierpnia. I co? Nic. Waga bez zmian. Czy jem zdrowo czy nie pomiary i waga bez zmian I jak tu mieć motywację do czystej miski?
Jedyna różnica jest taka, że przy czystej misce lepiej sie czuję, lepiej mi się ćwiczy i mam wrażenie że mam lepsze wyniki na treningach
Dziś DNT, będzie jedynie relaks w postaci sauny i jacuzzi. Nosi mnie strasznie, zrobiłabym jakis trening, albo ściankę albo na pole dance z ciekawości....