SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

DT Viki - przygoda z biegami przez przeszkody

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 511756

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12995 Napisanych postów 20755 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 608116
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 122 Napisanych postów 402 Wiek 34 lat Na forum 6 lat Przeczytanych tematów 17333
Piękna jesień,uwielbiam ten klimat i kolory liści.Natura jest poprostu piękna.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
bziubzius Moderator
Ekspert
Szacuny 4315 Napisanych postów 17994 Wiek 36 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 282925
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
eveline Trener personalny Moderator
Ekspert
Szacuny 1440 Napisanych postów 15979 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 230563
I ta zieleń!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12995 Napisanych postów 20755 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 608116
Widoki niesamowite Aż chce sie biegać, nogi same niosą a głowa odpoczywa Mogłabym tu zostać dłużej.


Niestety w piątek pogoda się zepsuła i cały dzień lało Jak mi się nie chciało jechać na kolejny bieg... Pomimo kiepskiej pogody cieszę się, że wystartowałam. Kolejne ciekawe doświadczenie. Bieg bardzo kameralny, organizowany po raz pierwszy, ale mam nadzieję, ze nie ostatni. Było super
Wrzucam relację z biegu i kilka fotek. Mam nadzieję, ze niedługo pojawi się więcej zdjęć, szczególnie ze zjeżdżalni
Relacja jak zwykle z mojej strony na fb, bez sensu pisać drugi raz to samo

Natura Run Extreme w Bieszczadach

Kilka słów o najtrudniejszym biegu z przeszkodami, w jakim do tej pory brałam udział a także o tym, jak w głupi sposób można stracić mnóstwo czasu

Zacznę od nastawienia, bo to ważny element sukcesu. O ile w Szczyrku nastawiłam się na to, żeby pobiec na maksa, o tyle tym razem miało być na luzie, treningowo. Chciałam poćwiczyć na przeszkodach i pobiegać w górskim terenie. Wyjątkowo się nie stresowałam W sumie patrząc jak cały piątek padał deszcz, nawet nie chciało mi się jechać. Rano co prawda przestało padać (na chwilę), ale im bliżej celu tym niższą temperaturę pokazywał termometr (4 stopnie na miejscu).

No i wystartowałam. Nawet nieźle mi szło na początku. Wszystko było fajnie do momentu, jak trzeba było przejść pod... mostkiem? W każdym razie runmageddonowe mostki i przejścia dołem to się mogą schować. Niby szeroko, ale tyle patykow i nie wiadomo czego, że można było przeczołgać się tylko wąską ścieżką. Kładę się, zaglądam, a tam ciemno jak w d... Czołgam się dalej, stopy zostały jeszcze na zewnątrz i widzę opony, coś jak porodówka. Nagle przypomniało mi się, że mam klaustrofbię. I co zrobiłam? Zaczęłam się czołgać... do tyłu. "Ja wychodzę, nie ma szans, nie przejdę". Wyszłam, po czy stwierdziłam że głupio tak tracić siły na początku na burpees. I stoję jak ten osioł i nie wiem co robić. W końcu przybiegli panowie. Jeden wszedł, wyszedł druga stroną. "Ok, czyli dziura nie pochłania ludzi, można przejść". Wszedł następny i kolejny. "Teraz albo nigdy". Wlazałam tam, mając buty jednego z panów tuż przed twarzą. "W razie czego złapę pana za nogi i jakoś mnie wyciągnie" ?? Udało się, piekielne czeluści mnie nie pochłonęły Ale czas straciłam ??

Nie pamiętam już w jakiej kolejności były przeszkody na trasie. Na pewno było dużo wody. Miałam wrażenie że 3/4 trasy to strumień. Jakiś czas szłam sobie na luzie rozmawiając że spotykanym na trasie zawodnikiem. I tak idę, gadam a tu zaczynają nas wyprzedzać zawodnicy z drugiej fali... biegiem Szok, że wogóle ktoś był w stanie biec w tym strumieniu. Już mi się zapaliła czerwona lampka, bo może jednak można szybciej. A jak zobaczyłam za mną dziewczynę, to stwierdziłam że koniec opierniczania się. Nie dam się wyprzedzić. I całe "na luzie" szlag trafił ??

Żeby nie było zbyt pięknie, dwa razy się zgubiłam Za pierwszym razem była zerwana taśma. Można było biec po łacę, albo przez dziurę w siatce w krzaki. Może "normalny" biegacz wybrałbym łąkę, ale nam instynkt podowiadał - Dziura! W tym momencie dogoniła nas spora grupa osób, w tym dziewczyna z drugiej fali. Szukaliśmy wspólnie drogi i okazało się, że to łąka była dobrym wyborem
Za drugim razem oznaczenie było, ale pobiegłam nie tam gdzie trzeba. Zdarza się ??

Sporo czasu straciłam też na zjeżdżalni. Pierwsze pytanie "A mogę burpees?". Powiedzieli, że nie jest szybko, żeby próbować. Ok. Zastosowałam najlepszą technikę zapierania, jąką znam. W efekcie zamiast nabrać rozpędu, przeszłam zjeżdżalnie jak gąsienica ?? Aż się boję tych fotek że zjeżdżalni A na końcu zamiast wpaść do wody... zatrzymałam się. Brawo ja ?? W każdym razie zjeżdżalnia super

Większość przeszkód pokonałam sama. Były podobne do tych na Runmageddonie, ale jak dla mnie trudniejsze i większe. Mokre, śliskie bele drewna utrudniały zadanie. Komandos był znacznie trudniejszy, nie mogłam znaleźć stabilnego oparcia dla stóp i ślizgałam się. Ściana z opon nie dość, że na zboczu góry, to jeszcze miała chyba z 5m. U góry śliskie drewno. Jak usiadłam u góry i spojrzałam w dół to aż mi się gorąco zrobiło. Podobnie lina. Ustawiona na szczycie stromego wyjścia z wąwozu, na dodatek najdłuższa z jaką miałam do czynienia. Upadek mógłby się źle skończyć.
Bardzo podobały mi się zasieki, bo były pod górę. Do tego błoto i robiło się naprawdę ciężko Z pomocy skorzystałam na porodówce Woda była tak lodowata, że brakowało tchu i nie było łatwo nawet z pomocną dłonią, a raczej rękami jednego z husarzy Dziękuję.
Burpees zrobiłam raz, przy pieńkach. Mimo pokrycia gumą były śliskie i szeroko rozstawione, a ja nogi mam niestety krótkie. Musiałabym skakać, a nie chciałam ryzykować. Fajne były pętle z obciążeniem i te "niespodzianki" po drodze (np. wielka dziura). Trudny okazał się także multirig, ustawiony tuż przed metą. Kółka były na różnych wysokościach (trzecie zdecydowanie wyżej). Na szczęście udało się zaliczyć dzięki wspaniałemu dopingowi (Michał Perenc dzięki .

Sama trasa była bardzo trudna. Znaczna część w strumieniu. Oprócz śliskich kamieni powalone drzewa, gałęzie, krzaki i pokrzywy. Samo podnoszenie nóg do góry mnie zmęczyło. Pamiętam moment, jak chciałam przytrzymać się drzewa, które okazało się spróchniale. Kawałek został w ręce a ja poleciaaaaałam. Woda zimna, więc dość szybko straciłam czucie w stopach. Prawie pionowe wyjścia z wąwozu. Pod koniec nogi miałam jak z waty. Biegania ogólnie mało, chyba że ktoś biegł w strumieniu. Na zabiegach ślisko, mnóstwo błota. Dużo krzaków i cierni, o które co chwilę zaczepialam włosy. A ile tego badziewia we włosach do domu przyniosłam... Żaden bieg do tej pory tak mnie nie sponiwierał

Ogólnie trasa i przeszkody SUPER Jak komuś runmageddon wydaje się zbyt łatwy, albo ktoś chciałby sprawdzić się w trudnych warunkach to polecam. Najtrudniejszy, ale też jeden z najlepszych biegów do tej pory
Do tego na mecie herbatka, grzaniec, żurek i bigos Ciepły prysznic, niestety jeden więc kolejka spora Fajna atmosfera i fajne nagrody.


















...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 732 Napisanych postów 1984 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 192631
gratuluję kolejny raz, czytam zawsze jednym tchem i podziwiam, a jak Twoje zdrowie po takich kąpielach jesienią ? To wydaje mi się najgorsze
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12995 Napisanych postów 20755 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 608116
Kaka dziękuje Ze zdrowiem to ciekawa sprawa... ostatni raz byłam chora przed pierwszym biegiem w sierpniu. Wspominałam wtedy o obniżonej odporności i o tym, że co chwilę (zwykle raz w miesiącu) jestem chora. Od tamtej pory nie mam żadnych problemów. Po biegu w Ustroniu miałam jedynie "zimno" na ustach.
Na razie mam na koncie jedynie "krótkie" dystanse, do 10km. Na trasie nie czuję zimna, dopiero na mecie trzęsę się jak galareta. Staram sie jak najszybciej przebrać w suche ciuchy, ale nawet jak mam kilka warstw to mi zimno Nie wiem jak ja daję radę, bo należę do osób którym wiecznie zimno i nawet w lecie potrafię spać w skarpetkach Choć zauważyłam, że mi się granica tolerancji zimna trochę przesunęła Może organizm się przyzwyczaja i hartuje...

Wrzucam jeszcze kilka fotek z sobotniej trasy. Niedługo ma się pojawić więcej zdjęć, liczę na to, że ktoś uwiecznił moje wyczyny na zjeżdżalni
Na pierwszym zdjęciu mostek/dziura czyli to coś, gdzie straciłam najwięcej czasu ze strachu












...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
eveline Trener personalny Moderator
Ekspert
Szacuny 1440 Napisanych postów 15979 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 230563
Ale się rozkręciłaś super
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
nightingal Moderator
Ekspert
Szacuny 6540 Napisanych postów 36054 Wiek 45 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 680014
Nie no - mega. Gratulacje twardzielko. I jak zwykle świetna fotorelacja plus super opis zawodów.

BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12995 Napisanych postów 20755 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 608116
Tym razem zdjęcia były dzięki uprzejmości organizatorów
W każdym razie polecam taki bieg, naprawdę fajna zabawa Ja się czuję jak ryba w wodzie, a raczej w błocie (co widać na poniższych fotkach, błota nie brakuje).

Dziś z samego rano trochę pobiegałam. Wyszło niecałe 7km, w tym trochę interwałów i wbiegów po schodach. Niestety ręka znowu mnie boli, więc póki co odpuszczam trening siłowy Szkoda, bo juz tęsknie za porządnym treningiem i ciężarami. W czwartek idę do fizjo, zobaczymy co powie.










EDIT: Te opony w tle na drugim zdjęciu trzeba było pokonać... dołem Słynna "porodówka"



Zmieniony przez - Viki w dniu 2017-10-31 13:27:30
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Motywacja- wytrwałość-organizacja

Następny temat

Bez spiny

forma lato