Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

Ja sie z Wami zgadzam w calej rozciaglosci - nie ma co ryzykowac zdrowiem i zyciem - u mnie wieje strasznie ale nic nie lata na razie, choc w czasie biegu niemal zatrzymywalo w miejscu. Kazdy z nas indywidualnie musi rozstrzygnac, co jest dla niego granica, pomiedzy jeszcze dostatecznymi, a juz niedopuszczalnymi warunkami do treningu. Kazdy z nas ma te granice gdzie indziej, i nikt z jej powodu nie jest gorszy, bron mnie boze przed wywyzszaniem sie dlatego, ze wiekszym czubkiem jestem niz kto inny.

Podobnie z jedzeniem, popatrzcie, 3 osoby, 3 podejscia. Magor to mnich, dla jednych jego podejscie to fobia, dla innych wariactwo, dla niego to normalnosc, a dla mnie poprostu to jest Magor :) Jest inny niz ja, dlatego tak Go lubie ;) Jeden ja stanowczo mi wystarcze :) Marceli - skupiony na celu, prezentuje moim zdaniem najbardziej zrownowazona postawe - bilans przede wszystkim - a jak zrodelko czasami srednie z punktu widzenia ortodoksow - to nic. Ja niby podobnie jak Marceli, ale jednak bardziej :) Bilans, owszem, choc u mnie on jest kosmiczny. A jak jest kosmiczny, to moge duuzo. Pilnuje wylacznie ilosci bialka, a jak mam ochote na kilogram golonki - to zjadam, w to miejsce redukujac wegle. Jak mam ochote na 1000gr wegli danego dnia to jem, redukujac tluszcze. W domu pilnuje zrodel - a jak wychodze, to jem wszystko na co mam ochote.

Czy ktorys z nas z tego powodu jest gorszy ?

Postrzegałbym za lepszego tego, kto pilnuje żarcia nawet jak je poza domem.
Nie wiem, czy to dobre dla przeciętnego Kowalskiego, ale jednak..
Nawet SAM MAGOR podjadł ostatnio na imprezie (jak dla mnie to i tak dosyć czysto).
Osobiście - mam wypiskę dietetyczną i trzymam się na ile mogę, a jak mam imprezę, to imprezuję i nie patrzę na wypiskę :)
Kwestia podejścia - każdy to sam wypracowuje, każdy wie na ile może sobie pozwolić w danym momencie.
Też staram się nieco przyciąć tu i tam, jak podjem łakoci :)
Wychodzi to różnie..

EDIT:
Żeby było jasne - jak ktoś je inaczej, to nie mam go za kogoś gorszego!
Sam nie świecę przykładem i nie mam zamiaru :)


Zmieniony przez - panteon w dniu 2013-12-07 14:17:29

Wyglądam przez okno i czuję się jak w ukrytej kamerze. Dziwne. Nie wieje prawie w ogóle, świeci słońce i krajobraz zaprasza do biegania. Już bym pobiegł, ale mam syna u siebie i o 13:00 mam z nim iść do kościoła na jakieś nauki przedkomunijne (co też jeszcze ten zakon bezżennych facetów w czerni wymyśli?) Podobno to ważne (żeby podpisać listę) i odbywa się jako dodatek do mszy. Trudno. Po uroczystym święceniu dnia świętego wiozę malca do matki i - korzystając z tego, że będę miał auto na dworze - podjadę gdzieś na jakąś leśną trasę żeby wybiegać swoje 8 km. Jak nie będzie mi się chciało to wystartuję spod swojego garażu (ma to tę zaletę, że mogę zrobić rozgrzewkę w cieple)

Wczorajszy trening czuję lekko za dobrze. Cała obręcz barkowa zachowuje się jakbym ją pożyczył od kogoś innego. Wyjątkowo mocno bolą mięśnie naramienne (głównie z tyłu) Worek czy gumy? - oto jest pytanie.
Może do środy wytrzymam jakoś. Jutro minimalistycznie i siłowo. Coś mi się widzi, że do tych przygotowań maratońskich najlepiej pasowałby MP z "Wielkiego wejścia..." Swing + TGU + Snatch to wszystko czego mogę potrzebować. No i tylko 30 minut dziennie. Krok dalej idzie Deep6RKC. To też fajny, "codzienny" trening, który prawdopodobnie rozwija wszystko co warto rozwijać.

Apropos.... Ja mam jeszcze lepiej. Zona chce wyslac dziecko do szkoly katolickiej (ona mocno wierzaca a ja bezboznik) i mam (ja mam) rozmowe kwalifikacyjna z ojcem profesorem dyrektorem :)... Wiec MaGor nie narzekaj tylko smaruj z dzieckiem do kosciola :)

Zmieniony przez - Marcel_197 w dniu 2013-12-08 08:16:17

Marcel_197

Apropos.... Ja mam jeszcze lepiej. Zona chce wyslac dziecko do szkoly katolickiej (ona mocno wierzaca a ja bezboznik) i mam (ja mam) rozmowe kwalifikacyjna z ojcem profesorem dyrektorem :)... Wiec MaGor nie narzekaj tylko smaruj z dzieckiem do kosciola :)

Zmieniony przez - Marcel_197 w dniu 2013-12-08 08:16:17

Lepiej nie wysyłaj Miałem kilku znajomych z takich szkoł. I powiemsz szczerze, że w takiej szkole (i po szkole) jest gorzej niż po normalnej, bo ludzie muszą odreagować

U mnie pogoda też już wyładniała..

Wyciskam praktycznie od 5tyg 2xtyg (średniociężko wielopowtórzeniowo, i ciężko małopowtórzeniowo) i już widzę, że się zastałem..

Złożone kompleksy mają potencjał. Chyba wypróbuję:





A jak nie, to może ktoś poleci jakiś kompleks z naciskiem na nogi i ćwiczenia pull.

Chodzi mi po głowie coś na zasadzie Flynn'a - 15min jeden zestaw (taki 1-3powt, może drabina z jednym kettlem, a może z dwoma) na zakończenie treningu ciężkiego i jakieś 2zestawy na dzień rozmaiości.

Plan wygląda tak:
- wyciskanie średnie (brak czasu na coś innego)
- rozmaitości (nogi + ???)
- wyciskanie ciężkie + drążek + może właśnie coś..

no jakas obstrukcje moglbym chyba wprowadzic. Z drugiej strony poziom maja bardzo dobry a mnie konsweratywne podejscie do edukacji i wychowania pasuje. Nie ma opcji za wiele... Do prywatnej go nie chce wyslac z nowobogackimi bucami. Publiczna, regionalna ma koszmarna opinie pod wzlgednem edukacji i przemocy w szkole. Syn bedzie pierwszym rocznikiem po reformie (z dziecmi starszymi od siebie generalnie... Czasem o rok)

Miałem kilka znajomych po katolickich ogólniakach. Hmmmm... Powiem tylko, że albo panienki miały duuuuży "apetyt na życie", albo ja miałem dar znajdowania takich duszyczek.
Jak patrzę na to co dzieje się w edukacji publicznej, to zaczynam rozumieć taki decyzje rodziców i ich dbałość o tradycyjne wychowanie. A jeszcze jak szkoła mądra, nienachalna, bez dogmatów i fanatyzmu to już całkiem ok.
No i oczywiście nawet najlepsza szkoła nie zastąpi wychowania domowego.

Panteonie - ten film to właśnie Deep 6 RKC. Strasznie mi się podoba program. A jak chcesz dbać o nogi to rób przysiady Ze trzy rodzaje na każdym treningu. Albo thrusters. Albo Clean & Squat. Albo Swing & Squat (ciężkie) Ja ostatnio robię te przysiady przy ścianie z ETK. Z odważnikiem łatwiej. No i jeszcze są "pistolety". Sama nauka techniki to już niezły trening dla nóg. A przecież klasyka klasyki

Prowadzilem caly sezon zajecia z dzieciakami w wieku 12-18. Najgorsza mlodziez pod wzgledem obyczajowym - ze szkol katalockich. Byliscie mlodzi, to pamietacie, jak na nas dzialaly zakazy. Wszystko co zle, czego nie wolno - trzeba poza szkola koniecznie zrobic, wyprobowac ;) Najlepiej o ironio wypadaly dzieciaki ze szkoly specjalnej, tzw trudna mlodziez - moze dlatego ze ja tez z ryja trudny jestem, a lubilem ich jak rownych traktowac, wiec sie dogadalismy raz dwa. Z wlasnej obserwancji - celowalbym w szkole celezjalnska, jesli jest pod reka. Oczywiscie mowie na podstawie dzieciakow przyjaciol, ja bezdzietny, wiec niejako prawa glosu nie mam.

I taka przykra uwaga - posylasz dziecko do ksiezy na nauke - bacznie je obserwuj, a najlepiej kup mu pas cnoty. Pieprzona, czarna pedofilska homoseksualna mafia. Rzeklem.

I to chyba cała kwintesencja dzisiejszych problemów w szkole. Wy Panowie, jakby się uprzeć, to moglibyście być moimi tatusiami (), więc temat mam (znam) na bieżąco. I z własnego doświadczenia: pierwsze "bunty" zaczynają się 5-6 klasa podstawówki. Epicentrum tego zjawiska ma miejsce w gimnazjum. Tu każdy musi być naj naj naj... Dopiero w liceum (nie ukrywam, że chodziłem do dobrej szkoły, ale nie pod jakimś rygorem - zwykłe liceum z wysokim poziomem nauczania) jest pewna selekcja osób, ludzie są już bardziej ogarnięci (bardziej dojrzali ?).

Jedank naszła mnie ostatnio taka refleksja dotycząca gimnazjum. Ten etap edukacji z roku na rok upada coraz niżej. Mam siostrę w "gimbazie", więc mniej więcej wiem co tam się dzieje. I moim zdaniem to nie idzie w dobrym kierunku. W tym wieku palma naprawdę odbija...

I jeszcze jedno: upełnie nie rozumiem reformy gimnazjum. Praktycznie co 3 lata zmiana szkoły, zaczynanie wszystkiego od początku: zarówno nowe tworzenie kontaktów towarzyskich, jak i aspekt edukacyjny: w każdej nowej szkole traci się pierwsze pół roku na pwtórke tego, co było na poprzednim etapie edukacji...

xzaar77

I taka przykra uwaga - posylasz dziecko do ksiezy na nauke - bacznie je obserwuj, a najlepiej kup mu pas cnoty. Pieprzona, czarna pedofilska homoseksualna mafia. Rzeklem.

Tu się z kolei nie zgodzę. IMO właśnie przez nagonkę mediów sporo osób to tak odbiera. Nie można uogólniać, bo są Księża i księża. To naprawdę zależy od człowieka, a nie stanu w jakim się znajduje.

Nie żebym bronił czy coś. Po prsotu prubuję trzeźwo patrzeć na problem. Katolem też nie jestem. Chodzę co tydzień do kościoła i tyle

Zmieniony przez - kalikstat w dniu 2013-12-08 09:20:27