Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

MaGor

Najwyżej pobiegam przed snem, albo zrobię sobie taki swing, że nie będę miał siły na podstawowe czynności życiowe

no i poleci po gatkach

------------------

------------------
E... Tak źle to może nie będzie, ale dziwne rzeczy się dzieją.
Wczoraj nic nie robiłem totalnie. Mimo tego dzisiaj wstałem z obolałością najszerszego i lekkim niepokojem w barkach.
Dzisiaj zacząłem robić swingi z dipsami. Przy dipsach zacząłem czuć totalne zrypanie barków, góry klatki i pleców. I to taki niedobry, głęboki ból. Przedwczoraj robiłem pompki w grindach i nie czułem po nich żadnych objawów. Dziwne. Jest tylko jedna zmienna w całym równaniu: nowe ćwiczenie na rozciąganie barków. Zobaczę jutro. Pocieszające jest tylko to, że ból jest symetryczny i odczuwalny tak samo w po obu stronach.

Zrobiłem 250 swingów z 32 kg i 250 z 24 kg. 39 minut.
Porzucam swing z 32 kg. Zauważyłem, że za prędkość kuli odgrywa główną rolę. Widać po tętnie. 24 kg odważnik i przerwy po 30 sekund znacznie mocniej podbijają mi tętno niż 32 kg. A na tym bardzo mi zależy.




Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-11-06 18:03:39

duke of bugajewo

Widze, ze jakis fajny nowy link sie u Ciebie pojawil w podpisie MaGor :]

No to teraz juz chyba cala ekipa w komplecie reklamuje fanpage Duka, i dobrze.

MaGor - robiłeś 32kg sety po 10-15-25, czy połowę treningu z 32, a połowę z 24?
Ogólnie, to jak wrażenia??
Jeszcze ciut ciut i będzie połowa, a potem już z górki.
Psychicznie - widzę nawet Ci przypasował trening :)

panteon

MaGor - robiłeś 32kg sety po 10-15-25, czy połowę treningu z 32, a połowę z 24?
Ogólnie, to jak wrażenia??
Jeszcze ciut ciut i będzie połowa, a potem już z górki.
Psychicznie - widzę nawet Ci przypasował trening :)

Pierwsze dwa sety w całości 32 kg. Pozamiatało mną w drugiej 50-tce konkretnie, ale bardziej chwyt leciał niż wydolność. W trzecim secie, zrobiłem 50 z 24 kg. W czwartym 10 i 15 jeszcze z 32, ale nie liczę tego. Liczę po połowie. W drugiej piątce chciałbym robić całe treningi z 32. Tylko, że ona ma cholernie niewygodny, kanciasty uchwyt, który odbiera połowę siły. Totalnie nie nadaje się do treningu oburącz z użyciem sporych dłoni.

Wrażenia? Zastanawiam się co będę robił jak skończę. I kiepsko to widzę. Ten trening jest tak prosty i monotonny, że aż piękny. Masz czas przypilnować oddechu, techniki, spinania mięśni, pleców - wszystkiego. Super challenge. Chyba sobie będę tak planował treningi. No i czuję - dosłownie czuję - jak rośnie moja gotowość do biegania. W zasadzie swing to wymarzone ćwiczenie dla biegaczy.

Zaraz się zresztą przekonam, bo idę trochę pobiegać. Nic ambitnego, ale muszę potrząsnąć sobą żeby uruchomić jelita, aby opróżniły z tego porannego betonu. "Uczucie sytości" było to zabawne do 17:00. Teraz przeszkadza Jutro muszę zmienić proporcje. Rano chcę łupnąć 500-tkę kolejną dlatego nie będę teraz szalał, a i śniadanie muszę podzielić na dwie pajdy.
Biegania tylko 20-25 minut z Gymbossem: 1 minuta spacer (prawdziwy wolny chód) - 20 sekund sprint ale taki, że sprint.

20 sekund sprintu to masochizm!

Ten bieg ma być udowodnieniem sobie, że się potrafi wziąć udział w rywalizacji czy coś więcej? (takie filozoficzne pytanie)

Masz większą motywację niż ja! Tzn. zmierzasz bardziej konsekwentnie niż ja do wyznaczonego przez siebie celu.

32kg - no, to ładnie ładnie :)

ojan

20 sekund sprintu to masochizm!

Jak ja bym chciał żeby to był sprint Nazwać to mogę gwałtownymi zrywami na 20 sekund. Prawdziwy sprinter pewnie nazwałby to galopem. Ale serca wkładam w to tyle co on

ojan

Ten bieg ma być udowodnieniem sobie, że się potrafi wziąć udział w rywalizacji czy coś więcej? (takie filozoficzne pytanie)
Masz większą motywację niż ja! Tzn. zmierzasz bardziej konsekwentnie niż ja do wyznaczonego przez siebie celu.

Ja po prostu odrabiam zaległości. Pół życia (lekko licząc) zmarnowałem to teraz staram się żreć życie pełną łyżką.
Kiedyś byłem młodocianym starcem, teraz czuję jak młodnieję i dojrzewam

Dostałem motywacyjnego kopa w środek ego. Maraton Lubelski będzie 6 dni przed moimi 40-tymi urodzinami. Byłoby pięknie, ale to już tylko pół roku. Mam wprawdzie w dorobku bieg na 31 km, ale to ciągle o 11 za mało. Muszę jeszcze tej zimy (luty-marzec) pobiec 30 - 35 km, a to może być ryzykowne jak nie zdejmę z wagi kilku kilogramów. Na razie ograniczam się do krótkich, intensywnych biegów, które oszczędzają moje stawy i nie pozwalają zapomnieć techniki. Nad wytrzymałością i siłą mięśni do biegania pracuję z odważnikiem. I klnę na się co tylko można się zaklinać te tysiące swingów, które robię zdejmą z mojego czasu na 10 km dobrą minutę. Ja to po prostu czuję w gnatach.
Moje wieczorne spacerobieganie tylko mnie w tym utwierdza. Nie jestem zmęczony, a przegoniłem pompkę prawie przez wyszystkie zakresy pracy. I od razu zgłodniałem (a byłem akurat przed kolacją )
Prawie 4,5 km z czego 3/4 spacer-bieg. Co widać na wykresie. Ta górka pod koniec to dziewczyny Zawsze miałem słabość do płci przepięknej Dogoniłem i wyprzedziłem takie fajne panienki, a to akurat było na prostej. No i przecież nie zwolnię jak jakiś cienias. Zwłaszcza, że One patrzą Jak to kiedyś Xzaar napisał: sylwetka rasowego wierzchowca, klata do przodu, kolana wysoko i z dumą przed siebie... Męska pycha

A, tak zapytam odnośnie biegania - biegasz "naturalnie" czy z pięty??

panteon

A, tak zapytam odnośnie biegania - biegasz "naturalnie" czy z pięty??

Cholera wie Wyczytałem u Jurka, że my - ludy wyrosłe w tradycji europejskiej - staramy się lądować na palcach. Kenijczycy potrafią na piętach. A optimum to lądowanie na całej stopie, bo wtedy wykorzystuje się jej niesamowite zdolności absorpcyjne i amortyzacyjne (stopa to fantastyczny splot ścięgien, mięśni, tkanek i kości)
U tego samego autora przeczytałem żeby biegać jak... pies. Naturalnie. Z maksymalną ergonomią i ekonomią ruchu. Na jakimś blogu o kettlach wyczytałem, że należy naśladować małe dzieci bo one nie mają złych nawyków i potrafią biegać czysto. I tak sklejam te informacje do kupy, próbuję się do nich stosować i tyle teorii. Ok. Staram się trafiać uderzeniem stopy jak najbliżej środka ciężkości, a raczej linii łączącej środek ciężkości z ziemią. Przy truchtach pionizuję się żeby wypadało to w osi ciała i wtedy nie muszę wyrzucać nóg daleko przed siebie. Przy szybkich biegach pochylam się do przodu, żeby mnie ten środek ciężkości trochę ciągnął do przodu. Innych technik i teorii nie znam ani nie praktykuje