less hate=more health vol.2, czyli : WSZYSTKO W GŁOWIE! - nowe foto str. 234

antek098

niestety musiałem wyskoczyć na miasto, w tym czasie zadzwonił telefon i dziewczyna mnie wkurviła zleksza, więc pierwsze co to myśl o żarciu, zakupiłem: 100g żelków malinek, 100g żelkow misiów, kefir jovi 0% tłuszczu truskawkowy. To jest tylko życie, trzeba się z tym pogodzić, wliczyłem w bilans i tragedii nie będzie, dokupiłem piersi z kuraka więcej i będzie OK najgorsze co można zrobić to kupić takie coś a po powrocie do domu uzupełnić swoim bilansem - nie ważne, ze to jest czyste żarcie, jesteśmy już poza bilansem = cheatujemy. Nie ma ale. Zresztą podejście samo w sobie IIFYM jest błędne i niekompatybilne w stosunku do naszego życia. Czeka mnie już dziś tylko ostatni posiłek w postaci 600g kury i 600g ziemniaków, zjem to sobie za dobre kilka h - pod wieczór. Nic się nie stanie, żaden przeklęty katabolizm jak nie dostarczę co 3h pokarmu mnie nie zabije nie ma co wierzyć w zabobony, organizm jest mądrzejszy od kolorowej prasy kulturystycznej, jak nie ma jedzenia przez wiele godzin to pierwsze co zrobi sięgnie do najbardziej kalorycznego źródła pozyskiwania energii - tłuszczu w tym wypadku naszego tłuszczu zapasowego, a gdyby przeciągnąć to jeszcze o dobre kilka h, w efekcie kilkanaście godzin bez jedzenia to uwrażliwi bardziej leptynę, dezaktywuję adrenoreceptor alfa-2 w adipocytach. I najważniejsze z najważniejszych zaniżenie aktywności pewnego neuropeptydu o nazwie Y, który odpowiada za stymulowanie głodu, jednym słowem: im częsciej jecie, tym częsciej chodzicie wkurvieni na redukcji pod wpływem małych ilości dostarczego pokarmu i nie jest to komfortowe ani dla Was ani dla najbliższych ludzi w Waszym otoczeniu, dołóżcie do tego inne czynniki wpływające na psychikę i jesteście tykającą bombą, która dziwnie i agresywnie się zachowuję. Przecież cały świat g**** obchodzi, że akurat jesteście na redukcji, wypadałoby być człowiekiem przez cały czas