SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

temat działu:

Po 35 roku życia

Ilość wyświetleń tematu: 275592

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 218 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 4720
MaGor
Wczorajsze zmagania



Nieźle! Gratulacje formy i determinacji.

Ch-A
Antoni Brzeziński 59lat tak mogłbyś wygladać jakbys tylko chciał


Nie każdemu to pasuje. Każdy ma inne cele. Ja bym tak nie chciał wyglądać. Za duża masa.
Dla mnie idealnie byłoby osiągnąć takie proporcje masy jak ma Joe Manganiello i to utrzymać zwiększając jedynie siłę.
Joe Manganiello

MaGor

Wczoraj chciałem podstrzyc brodę... Ludzie mówią, że lat mi ubyło. A ja czuję się jak smarkacz


Chyba lepiej. Kobitki niech się wypowiedzą.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
Sorge27

Chyba lepiej. Kobitki niech się wypowiedzą.

Albo niech dadzą jakiś inny "namacalny" sygnał

Panie i Panowie. Wróciłem z zaświatów. To znaczy drzemkę miałem tak słuszną i głęboką, że przypominała letarg.

Za mną 30 km truchtu. Wystartowałem około 4:00 i po 4,5 h rozglądałem się za śniadaniem w miejscu przeznaczenia. Boże, ile ja zjadłem po drodze! Ale bez tego to mógłbym sobie pobiegać. I to musiało być szybko i lekkostrawne żeby nie obciążać organizmu. Na rodzynki i migdały nie spojrzę szybko. Następnym razem muszę wybrać miskę mniej mdlącą. Płatki orkiszowe zalane kaszą manną pewnie by Wam smakowały (muszę nanieść korekty w menu, bo sytuacja była bardzo dynamiczna i trzeba policzyć woreczki z niezjedzonym żarciem). Napiszę więcej. A teraz... Obiad zrobię. Normalny. Co miało zostać zjedzone na okoliczność biegu - zostało zjedzone w okolicach biegu i nie mam zamiaru szaleć Gruby, mój wewnętrzny galernik, wiosłował dzielnie i mądrze. Dostał za to małego loda zaraz po bieganiu.
Punkt drugi dzisiejszego popołudnia to zabrać dzieci nad jezioro. Mam nadzieję, że ogłoszą amnestię bo miała to być wycieczka rowerowa. 20 km w jedną stronę! A jak nie ogłoszą, bo słusznie będą miały w dupach to, że tatuś postanowił się przebiec z rana, to trzeba będzie siodłać pędzidło i ruszać w trasę. Jutro odpoczynek. Pewnie i tak nie dałbym rady ćwiczyć. Najbardziej czuję łydki i dół pleców od tego cholernego plecaka, w którym musiałem (i to naprawdę musiałem) tachać jedzenie, wodę i kije do n-w (na wszelki wypadek). Suty dzisiaj były fachowo zabezpieczone plasterkami. Dość o przyjemnościach. Zmiatam do garów, a potem dzwonię do Młodej Wieczorem bardziej epicko się rozwinę.
Edit.
16:59. Właśnie poszła mi jucha z nosa.
Ciśnienie mam normalne, mocz (sorki za szczegóły, ale to ważne) biały i przejrzysty, czyli jest ok. Rano wybiegałem z lekkim katarem i całą drogę smarkałem. Mam nadzieję, że to tylko naruszenie mechaniczne naczynek, a nie jakieś akcje z przemęczeniem i układem krążenia. Czuję się jednak bardzo dobrze i jestem podejrzanie wypoczęty.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-07-07 17:03:13

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 239 Napisanych postów 9129 Wiek 46 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 130480
widzę że szykujesz formę na ten maraton ostro

KREW POT I ŁZY TYLKO NA TO NAS STAĆ

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
Ano. Się powiedziało - trzeba spróbować zrobić.

Po kolei.
Założenia:
- Przebiec 25-30 km
- W razie problemów przeskok na spacer z kijami
- Tętno nie może przekroczyć 130 uderzeń żeby uniknąć zbyt wczesnego zmęczenia


Kilometry 1-10
Fraszka. Serio. Nawet nie zauważyłem. Aż byłem zdziwiony.
Kilometry 11-15
Tu było trochę gorzej. Pojawił się ból łydek. Na 15 km śniadanie: płatki, kasza manna, rodzynki, migdały, jogurt i białko.

Po śniadaniu lekki dyskomfort. Chyba niepotrzebnie dodałem do posiłku 15 g izolatu. Mdłości przez pół godziny.
W kieszeni miałem pięć torebek z rodzynkami i migdałami. Poszły 4.

Kilometry 16-20
Zdecydowanie gorzej. Tętno wzrasta do 130 błyskawicznie i muszę zwalniać. Zaczynam częściej pić.
Kilometry 21-27
Jestem zmęczony ale bieg nie sprawia problemu. Momentami wpadam w lekki trans i po prostu biegnę zapominając o tętnie. Zaczynam biec na słupki/słupy/znaki drogowe (trzy słupy biegnę - jeden idę). W myślach obiecuję sobie zimne piwo.
Kilometry 28-30
Staram się biec 100 m i 100 iść. Czuję kawał zmęczenia. Już nie myślę. To znaczy myślę, ale wszystko dzieje się gdzieś obok biegu. Gdy robię 30-ty kilometr siadam na trawniku i lekko się rozciągam. Boli niemiłosiernie. Potem spokojnie idę do Biedronki. Zamiast ochoty na piwo włącza mi się ssanie na owoce. Rąbię grejfruta i jabłko, a do tego loda.

Suplementacja
Przed, w połowie i po AAKG i BCAA
Miska. Dużo i treściwie w oparciu o węgle. Największy problem z wodą bo waży swoje. Koniec końców zabieram 4-5 małych butelek. Wypijam wszystkie.
Posiłek po bieganiu "systemowy". Wiedziałem, że obok dworca jest Biedronka i postanowiłem zbudować menu w oparciu i jej asortyment. Poszedł duży serek wiejski (500g), dwie bułki (szumnie zwane grahamkami) i pomidor.

W autobusie zasnąłem zanim jeszcze ruszył.

Wnioski? Jeszcze długo muszę ćwiczyć przed maratonem. Przemierzyć dystans maratonu, bez stylu i na powiekach, to może mógłbym i dzisiaj. Ale ja nie chciałbym żeby to było rozegrane w stylu walki o wszystko. Chcę, żeby taki bieg na kilkadziesiąt kilometrów zmęczył, ale nie zabijał. Rok temu dycha zrujnowała mnie tak jak dzisiejsze 30. Fajnie byłoby móc zachować progres. Wakacje 2012 - 10 km, zima 2013 - 20 km, lato 2013 - 30 km itd.

Do biegania trzeba zejść z wagi. O 10 kg minimum. Rozwalę stawy na długich dystansach. A i podciągać i pompować będzie się łatwiej.

Spróbowałem biegać technicznie i lekko. To ma sens. Starałem się biec po zwierzęcemu: naturalnie i od niechcenia. Lądowałem na pełnej stopie poniżej swojego punktu ciężkości. To naprawdę pomaga.

Dwie butelki wody posoliłem.
Teraz biorę komplet witamin i pierwiastków, smaruję kolana na wszelki wypadek i kładę się spać.



Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-07-07 20:56:46

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
grubo! szacun
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 218 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 4720
MaGor
Ano. Się powiedziało - trzeba spróbować zrobić.


Popieram. Trzymam kciuki za część dalszą. Idzie super.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
I jestem. Ale się wyspałem. Genialnie. Żadnego wstawania.

Kondycyjnie - odpukać - fajnie. Najbardziej dokuczają plecy. I od wewnątrz i od zewnątrz (mam regularną ranę-otarcie od plecaka)

Następnym razem, bo będzie następny raz, przejadę dzień wcześniej trasę rowerem i porozkładam sobie miskę i wodę albo będę biegał po pętli 5 km ze stałym punktem żywieniowym. Bo liczyć na sklepy po drodze nie zawsze można.

Co do treningu z kulami...
Kupiłem kettla. 24 kg za całe 100 zł. Moim zdaniem okazja. Jutro odbieram, bo muszę jechać do Warszawy i wstąpię po drodze.

Jak kogoś interesuje to na allegro są również używane 2 x 32 kg w bardzo atrakcyjnej cenie. Gdybym nie miał Carycy to bym się szarpnął na zapas

Ciekawie się zrobiło. Będę miał pełny zestaw:
7,5 kg
2 x 16 kg
24 kg
32,5 kg
Razem kawał ciężaru. Ze starego drążka zrobiłem sobie koromysło, na końcach którego mogę zawiesić kettle.

Koromysło to rusycyzm używany na wschodzie naszego kraju. Mało kto wie co on znaczy Koromysło to podłużny drąg z wystruganą częścią do opierania na barkach. Służył do noszenia dwóch wiader wody na dłuższe odległości bez fatygowania barków i uchwytu dłoni. Link na wikipedii

Dysponuję takim urządzeniem i ciężarami na obie strony.
Bo oto, w wyniku prostych operacji mam na jednym końcu 7,5 + 32,5 , a na drugim 24 + 16, co daje razem 80 kg obciążenia. Mogę z tym chodzić po schodach, robić przysiady, martwe ciągi a nawet wyciskać jak znajdę patent na ławkę.

Kombinowałem z wysokim stepem. Już nawet miałem zbijać pudła ze sklejki, albo kupować jakieś skrzynie.
Wczoraj podczas biegu mnie olśniło. Na jednej z budów zobaczyłem zwykłe bloczki fundamentowe. Po 2-3 zł sztuka. Za 10 zł mam taki podest, że mogę na nim robić wszystko. Trochę problem z przenoszeniem może być ale do garażu nada się idealnie. Zwłaszcza interesują mnie martwe ciągi, przysiady i wiatraki z opuszczaniem kettla poniżej linii stóp. A jak energia mnie rozeprze to mogę takie bloczki...
Zobaczymy. Może po prostu napuszczę pianki poliuretanowej do wiader po farbach. Też powinno dać radę. Ma być stabilnie i najlepiej mobilnie.
No i trzeba się za drążkiem rozejrzeć. Ale to prawdopodobnie przyszły tydzień. Robię remont garażu i jak będę przyczepiał półki to coś wykombinuję. Może jakieś poręcze też wyjdą.

A z olśnień filozoficznych to odkryłem coś zaskakującego na temat moich relacji z Grubasem. Nie mogę go traktować jak więźnia. Muszę poszukać wspólnego języka. Ja go potrzebuję. Bo gdyby to był zwyczajny pasożyt i nierób, to nastąpiłaby eksterminacja dziada i po kłopocie... Ale ja go potrzebuję. On - Grubas - to jest ta część mojej natury, która szepcze: odpocznij, odetchnij, zjedz coś. Bez niej zajechałbym się błyskawicznie.

Mogę całą sytuację porównać go galery, której jestem kapitanem. Gruby to galernik. Owszem mogę go chłostać batem i zmuszać do wiosłowania, ale prędzej czy później przesadzę i doprowadzę do buntu (przestanie wiosłować i w desperacji rzuci się na żarcie)

Nie mogę go jednak błagać o wiosłowanie bo się rozpanoszy i będzie grymasił. A jak mu dam za dużo żarcia, to zacznie je kitrać po kątach w formie fatu.

Nie mogę go demoralizować niezasłużonymi nagrodami i wierzyć w jego obietnice ("daj jeść, a potem powiosłujemy")

Trzeba się spotkać po środku. On musi czuć się potrzebny, a ja - jak mądry pracodawca - muszę dbać żeby był silny, w dobrej formie i żeby miał warunki i do pracy i do odpoczynku. Nie można zaprzeczać samemu sobie i działać wbrew naturze Tak mi się w głowie lęgło wczoraj

Idę robić śniadanie. Kurcze, sam nie wiem. Ćwiczyć dzisiaj czy nie? Mam chęć w sumie. Może pół godzinki chociaż

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 239 Napisanych postów 9129 Wiek 46 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 130480
MaGor - a nie zastanawiałeś się nad biegiem bez jedzenie po drodze

KREW POT I ŁZY TYLKO NA TO NAS STAĆ

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
kuba_n
MaGor - a nie zastanawiałeś się nad biegiem bez jedzenie po drodze

Kuba - bez jedzenia to ja mogę 10-15 km zrobić. Potem muszę zjeść, nawet jak nie chcę. Jak nie uzupełnisz węglowodanów na czas to po prostu padasz i game over. I to nie tak, że mi się chce to jem. Głód to znak, że już jest za późno. Musisz dostarczyć węgli z wyprzedzeniem żeby organizm miał z czego czerpać cały czas. Przy 20 km wziąłem jedzenie "na wszelki wypadek". Po 15 km musiałem zjeść, bo nogi się pode mną uginały coraz bardziej. Kwestią pozostaje to, co brać ze sobą. Musi być lekkie, energetyczne i łatwo przyswajalne.

Podobnie z piciem. Pragnienie to znak, że już jest za późno. A bezpieczna porcja wody to około 150 g. W zimie, na lubelskiej dyszce, przy 5-7 stopniach powyżej zera punkt z wodą był na początku 7-go kilometra. Wczoraj przed biegiem wypiłem 0,5 litra lekko posolonej wody i potem od 5-tego km regularnie łykałem po 150-200 ml. Bez tego kaplica.

Bieganie długich dystansów bez dożywiania, to - moim zdaniem - autodestrukcja i działanie skierowane na efekt choćby kosztem wyniszczenia organizmu. Podobny stosunek mam do wszelkich treningów na czczo (poza lekką przebieżką), ale taktownie milczę

Żarcie na długim dystansie ma fajny wpływ na metabolizm. Organizm zostaje pobudzony do błyskawicznego absorbowania składników energetycznych (w czasie biegu nie ma mowy o robieniu zapasów) Proces trawienia węglowodanów rozpoczyna się już w ustach.

A jeszcze kilkadziesiąt minut po takim wysiłku (110 kg żywej masy przemieszczone na odległość 30 km) wszystko co zjesz zostaje skierowane na front regeneracji "Hulaj dusza, piekła nie ma" Na szczęście nie hołduję tej zasadzie i nawet do i po biegu staram się nie jeść śmieci.

10-tki to ja sobie mogę latać o butelce wody. Poważniejsze dystanse (15+) muszę żreć

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Racja z tym żarciem po drodze. Niestety, mnie denerwuje nawet opaska pulsometru, zegarek. Denerwuje jako balast. Nawet telefon na ramieniu. Mam ipoda nano, ale tam nie ma gps to raz, dwa że fabrycznie przyciszony jest, więc odpada. Na siłownię ok, ale na dworze muszę mieć sieczkę w uszach. Darnok biega z butlą w ręce, MaGor dodatkowo michę targa. Dla mnie ciężki klimat trochę. Mam taką blokadę i tyle .
Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

Super Konkurs-Krata Na Lato 2013

Następny temat

Krata na Lato-według -astry1

WHEY premium