Długo nie pisałem, ale najwyższy czas to nadrobić.
W zeszłym tygodniu odwiedziłem nową siłownię. Nie będę podawał nazwy, wystarczy wpisać w wyszukiwarce "gocław/praga" i "siłownia", żeby wyskoczyła ta cudowna siłownia:
maszyny rozwalone (bałem się, że poręcze pode mną pękną), tak samo jak sztangi (leżą tylko dla picu)- jedyna nadająca się do wiosłowania waży 12 kg, a jedyne zaciski po 3,5kg... Właściciel nie zakupił do szafek kłódek, także każdy musi sobie takowe sam nabyć. Można by długo wymieniać, ale to bez sensu. Najgorszy i tak jest klimat- większość ludzi to skoksowani dresiarze (obowiązkowy bezrękawnik, nawet jak nie ma się czego pokazać), co przeszkadza tym bardziej, że ludzie są stłoczeni jak w tramwaju o 8 rano. Król dżungli zbeształ mnie podczas robienia przysiadów. (No tak, bo każdy nowy członek siłowni zaczyna poniedziałek -międzynarodowy dzień klatki i bicepsa- od zarzutu siłowego i przysiadów ze 140 kg). Dowiedziałem się, że robię przysiad ŹLE- stopy nie są równolegle, nogi szerzej niż szerokość barków, a sztangę mam za nisko na barkach- w skutek czego i ręce mam za szeroko. Oczywiście zacząłem polemikę od słów, że ma rację, tyle, ze oprócz olimpijskiego przysiadu jest też trójbojowy, ale kolega nie był chętny na rozmowę. Powiedział żebym "sobie ****a robił jak chcę, skoro nie chcę słuchać" i obrócił się na pięcie.
Po poniedziałku trochę się rozchorowałem, także darowałem sobie bieganie we wtorek i sobotę, oraz siłownię w środę. Nie miałem gorączki, ale siedziałem przez 3 ciepło ubrany pod kołdrą z termoforem.
W piątek zaś, poszedłem do jeszcze nowszej siłowni TKKF Herkules- 20 minut rowerem w jedną i drugą stronę. http://kif.pl/www/artykuly/3610,zlote_gody_herkulesa_warszawa,_r.html - Na dole jest trochę zdjęć. Siłownia jest świetna. Bardzo dużo wolnego ciężaru, o 17 jest puściutko, a ludzie niesamowicie sympatyczni.
W tym tygodniu zaliczyłem wszystkie treningi. Spadków raczej nie odnotowałem. Ciekawostką jest, że udało mi się przekroczyć na Hiitach próg 180 uderzeń serca na minutę- raczej jest to wina paru dni przymusowego leżenia, niż większej intensywności.
Ponieważ udało mi się nadrobić zaległości, kolejne wypiski będą już regularne. Dołączam filmik z dzisiejszego zarzutu.
Powoli zaczynam mysleć nad kolejnym mezocyklem treningowym i znalazłem -znowu- plan Knife'a, który mnie zainspirował. http://www.body-factory.pl/showthread.php?t=7465
Niesamowicie podoba mi się trening uwzględniający elementy dynamiczne i eksplozywne, tak jak interwały zamiast aerobów, dlatego chyba przerzucę się (przynajmniej na zasadzie spróbowania sił) z trójboju na dwubój. Być może przyszłym roku zapiszę się do sekcji podnoszenia ciężarów Legii (to na razie jedyna sekcja jaką udało mi się znaleźć)