To znaczy ja robię Hiity: jako sprint wykonuję Hill Sprinty.
Niesamowite jeżeli chodzi o EPOC. Co prawda nie mogę nabić tym bardzo wysokiego wyniku jeżeli chodzi o %MHR, ale przez resztę dnia po bieganiu jestem mega głodny- nawet po siłowni tak nie mam.
W praktyce wygląda to tak. Znajdujesz sobie jakąś górkę/wzniesienie o długości 60-100 metrów (moja ma jakieś 80-85).
Ustawiasz się na dole->sprint w górę->od razu zbiegasz truchtem na dół->od razu sprint w górę->i tak do momentu w którym nie masz siły stać
Z tym, że z czasem tempo w górę i w dół
nie ma się wyrównywać- sprinty w górę, trucht w dół.
Wiadomo, że na początku nie będzie w tym finezji, ale nie zamierzasz startować na olimpiadzie na krótkich dystansach.
Dodatkowo- nie wiem jak stoisz z kondycją, ale możesz zacząć od cyklu "wbiegnięcie-zbiegnięcie- 60 sekund przerwy" i skracać czas odpoczynku.
W hiitach powinno się obcinać czas trwania "lekkiego" wysiłku, ale z racji, iż muszę najpierw zbiec, żeby wbiec, jest to niewykonalne. Mimo to- ogień.
Hill sprinty mają to do siebie, że podczas nich bardziej pracuje tyłek i dwójki, a mniej czwórki. W zeszłą sobotę czułem podczas biegu pracę dwójek niemal tak samo jak podczas uginania nóg na maszynie.
Rafi- no właśnie na odchudzanie zamierzam wsadzić 1 kompleks tygodniowo w formie osobnego treningu. (Teoretycznie można też robić w mniejszej objętości po każdym treningu, ale nie wiem czy to do mnie przemawia).
Myślałem
z grubsza o takim combo:
zarzut+jerk/pp
przysiad przedni
martwy ciąg na prostych nogach
wiosło